[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Zgotowałaby mi piekło, ale przynajmniejbyłbym bliżej córki.Jakiej córki? O kim mówił Denis Rackham? Zadrżała pod wpływem strasznegopodejrzenia. Co się stało, mamo?  zaniepokoiła się Zoe. Nic.Zmęczenie. Ben, gdzie pled podróżny? Mamie jest zimno.Usiłowała się uspokoić, lecz bębnienie deszczu o szyby i rytmiczne ruchy wycieraczek zamieniły sięw jej głowie w złowieszczy werbel stanowiący tło okropnych przypuszczeń.Wpatrywała się w szarą,połyskliwą wstążkę szosy.Czy Camilla byłaby zdolna do takiego kłamstwa? Rozdział 22Lato 1974Nieruchome czarne sosny na tle porannego nieba.Coral otworzyła furtkę i dostrzegła jakiś ruchw dębowo-brzozowym zagajniku. Kto tam?!  zawołała.Postać odwróciła się, był to Justin Shawcross, którego poznała parę tygodnitemu nad urwiskiem. Przyszedłem za dzięciołem  wyjaśnił. Mam nadzieję, że nie przeszkadzam. Ależ nie.Miał na szyi lornetkę.Po wyjściu z cienia drzew na jasną ścieżkę nad urwiskiem Coral zwróciłauwagę na zażółcony kołnierzyk koszuli Justina, poprzecierane mankiety marynarki, zniszczone butyi porysowany zegarek.Wakacyjna garderoba, pomyślała.A może był jednym z tych roztargnionychosobników, którzy zawsze wyglądają, jakby spali w ubraniu. A więc jeszcze pani nie wyjechała  zagaił z uśmiechem. Nie, jeszcze nie. Słyszała pani, że w tym domu straszy? W Rosindell?  Wzruszyła ramionami. Ktoś coś wspominał, ale ja nie wierzę w takie rzeczy.Nierobią na mnie wrażenia duchy, upiory ani inne nocne włóczykije. To nie temat do żartów. W jasnozielonych oczach błysnął gniew. Matka mi mówiła i ja jejwierzę.Popatrzyła na niego uważnie. Pańska matka zna Rosindell? Znała.Już nie żyje.Pracowała tu kiedyś. Kiedy? Po wojnie.O tym domu zawsze krążyły opowieści.Coral zmieniła temat, nie chciała słuchać nudnych opowieści o duchach. Obserwuje pan dziś ptaki?Skinął głową. Postanowiłem wybrać się na klify w poszukiwaniu czegoś interesującego.Coral poszła w swoją stronę, po pewnym czasie obejrzała się przez ramię.Justin stał nad urwiskiemponad zatoką, trzymał w dłoni lornetkę.Esme występowała na scenie w szkolnej inscenizacji Piratów z Penzance, ale zapomniała słówpiosenki.Popatrzyła w dół i ujrzała, że zamiast krynoliny ma na sobie ogrodniczki.Usiłowałaprzemieścić się w stronę kulis, lecz napotkała niewidzialny opór, poruszała stopami w miejscu.Obudziła się i popatrzyła na fluorescencyjne wskazówki zegara.Nie minęła jeszcze trzecia.Włożyłaszlafrok oraz domowe pantofle i zeszła do kuchni po szklankę wody.Zawsze trochę żałowała zakopaniastudni w ogrodzie.Noszenie wody ze studni utrudnia życie, to prawda, ale taka woda jest cudownai zimna.Urządziłaby mi piekło na ziemi, ale przynajmniej byłbym bliżej córki.Czyżby córką, o której wspomniał Denis Rackham, była Melissa? Camilla okłamała Devlina przed laty? To Denis Rackhambył ojcem jej córki? Kiedy Camilla wróciła z niemowlęciem z Francji, Esme wysnuła przypuszczenie,że jest ono dzieckiem Rackhama.Pamiętała go jako młodego, pewnego siebie mężczyznęo dominującej seksualności, który znajdował przyjemność w poniżaniu Victora de Greya.Miał włosykoloru słomy i zielononiebieskie oczy.Zarówno Melissa, jak i Coral były blondynkami o oczachw głębokim morskim odcieniu.Nigdy się nie dowie.Ta świadomość drażniła i wyczerpywała Esme.Camilla zabrała swoje tajemnicedo grobu.Jak zawsze miała ostatnie słowo.Coral obudziło w środku nocy trzaśnięcie drzwi.Usiłując uspokoić rozkołatane serce, tłumaczyłasobie, że ten hałas jej się przyśnił.Dopóki nie usłyszała kroków na korytarzu.Leżała nieruchomo,niezdolna do wykonania jakiegokolwiek ruchu, wpatrywała się w ciemność i grozne zarysy mebli.Głośny oddech niemal zagłuszał tupanie za drzwiami.Sięgnęła po latarkę i przez chwilę bezskuteczniepróbowała ją włączyć, potrząsnęła nią.Mokrymi od potu rękami otworzyła komorę na baterie, byłapusta.Sprawdziła, czy bateria nie wypadła na pościel.Nie, nic nie znalazła.A przecież wymieniła jąpoprzedniego dnia.Zerknęła na drzwi.Nie mogła zejść na dół po nową baterię.To tchórzostwo, ale po prostu nie mogła.%7łałowała, że nie odziedziczyła po matce zdolności do nadawania sensu rzeczom niezrozumiałym.Leżała na łóżku w różowej sypialni, czekając na świt.Usiłowała znalezć jakieś racjonalnewytłumaczenie dla tego, co słyszała [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • lo2chrzanow.htw.pl