[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Może szuka umnie informacji, wiedząc, że znam dwór na wylot?- Pewnie ucieszy pana wiadomość, że nikt spośród towarzystwa nie siada do kart zBrissakiem.Pozostały mu już tylko same najgorsze spelunki.- Słyszałem o tym, madame.Doszły mnie również wieści, że ktoś targnął się na twojeżycie - odparł ze wzrokiem utkwionym w mój temblak.- Ach, głupstwo, zwykła próba grabieży.Doprawdy nie ma się czym przejmować,zwłaszcza że ręka już prawie się zrosła.Najważniejsze, że wszystko dobrze się skończyło.- Niechaj wszystko, co panią spotyka, obraca się zawsze na dobre - powiedział zlekkim półukłonem.Ten powściągliwy i nieskazitelnie uprzejmy sposób bycia nie dawał miżadnej wskazówki co do jego intencji.Tak, chodzi pewnie o informacje.Nowinki z dworu,wojna, polityka.- No ale co tam u pana? Czy udało się panu dokonać wielkich rzeczy za granicą?- Owszem, mam spore osiągnięcia - powiedział dziwnie łagodnym tonem.Zapadłaniezręczna cisza.Aby ją czymś wypełnić, zaczęłam na gwałt paplać z udanym ożywieniem:- Ach, mówi się w towarzystwie, że prowadzi pan wielkie operacje bankowe wróżnych krajach.Tak się składa, że bardzo by mi się przydał ktoś znający zagranicznychbankierów.Czy mógłby mi pan coś powiedzieć o właścicielach londyńskiego banku Cortezia i Benson ?- Ciekawe, że wspomniała pani o tej firmie.Czy mógłbym wiedzieć, dlaczego właśnieona panią interesuje?- W mojej rodzinie, jak pamięcią sięgnę, nie ustawały spekulacje na temat pieniędzy,które ojciec miał jakoby ukryć za granicą.Teraz sama nabrałam podejrzeń, iż chciał, bym toja je odziedziczyła.- Ach tak! Czytała pani jego ostatnią wolę? - Nie, ale jej treść dotarła do mnie.przez kogoś z rodziny.Ojciec przed śmiercią nicmi nie powiedział, i dobrze zrobił.- D Urbec odchylił się w fotelu, mierząc mnie domyślnymspojrzeniem.- Iw ten sposób zabezpieczył twój spadek przed innymi członkami rodziny, rozumiem.Inteligentny był z niego człowiek.- Szkoda, że nie okazał się równie przewidujący, czy mówiąc ściślej, równiepodejrzliwy.W ogóle nie przyszło mu na myśl, że babcia, której powierzył sekret, możeumrzeć dziwnie nagłą śmiercią, zanim zdąży wystąpić o przekazanie mi tych funduszy.- Po co mi to wszystko mówisz.Ateno?- Bo wiem, że lubisz zagadki, sam będąc człowiekiem pełnym tajemnic.- Och, jak toniezręcznie zabrzmiało! I to ja wypowiedziałam te słowa, ja, taka dumna ze swego słynnegodowcipu! Ale bo też w siedzącym obok mężczyznie było coś takiego.co wprawiało mnie wstraszną nerwowość.Na chwilę znów zapadła cisza, pośród której świadoma byłam tylko zbytgłośnego bicia mego serca.Czy on je słyszy?- Podejrzewam, że robisz to także z innych przyczyn.Chcesz mi przypomnieć dawnominione czasy i zmiękczyć moje zatwardziałe serce.A ponieważ nadal myślisz, że mężczyznęinteresują głównie pieniądze.Dajże spokój, nie płacz! Całkiem zrujnujesz sobie to białepaskudztwo! - Poczułam się upokorzona, kiedy wręczył mi wielką chustkę.Zupełnie jakbychciał mi pokazać, kto tu jest starszy i mądrzejszy.Do licha! Jakbym była dzieckiem! Mimoto przyjęłam ofiarowaną mi chustkę.- Wiem, że wszystko zepsułam - szepnęłam, ocierając oczy.- Nie musisz tu siedzieć, jeśli nie chcesz.- Wracać też nie musiałem, prawda? - powiedział miękko.- Ale gdy usłyszałem o tobie.no cóż, przyszło mi do głowy.Spojrzałam na niegobacznie.Czy to możliwe? Tak strasznie bałam się rozczarowania!- Ateno.kto złamał ci rękę? - spytał cicho, lecz z wyrazną nutą utajonej grozby.- Och.pewien.pewien szantażysta.Ale nie myśl o nim! Już.już nic mi od niegonie grozi.odszedł.Sylvie, bardzo proszę, napełnij szklaneczkę pana d Urbeca.widzisz, żejest pusta.- Sylvie krążąca jak zwykle w zasięgu ucha zrozumiała aluzję i wziąwszyszklaneczkę, oddaliła się z nią do kuchni [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • lo2chrzanow.htw.pl