[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Nigdy nie zadowalaliśmy się czymś, co nie byłoby możliwie najdoskonalsze, ta notatkanatomiast pluje na pojęcie doskonałości.- Moja matka zamierza sprzedać Wydawnictwa Amberville'a na podstawie zyskówwykazanych w następnym bilansie - bezbarwnym głosem oznajmiła Maxi.- Ach.- W westchnieniu Pavki pobrzmiewał bezbrzeżny smutek i rozczarowanie.- Towyjaśnia sprawę.Powinienem był się domyślić.Co za dureń ze mnie, że o tym nie pomyślałem.Tojedyne możliwe wytłumaczenie faktu, że się niszczy coś, co reprezentował twój ojciec.Dziwi mniewszakże sposób, w jaki to załatwia.Można by sprzedać magazyny nienaruszone, nietknięte i dumne.Wtedy sprzedaż, jeśli się na nią zdecydowała, nie byłaby haniebna.- Ale mniej korzystna?- O tak, niewątpliwie trochę mniej korzystna, każdej rodzinie jednak i tak wystarczyłoby powsze czasy - rzekł z goryczą.- Dostanie moją rezygnację w ciągu godziny.Przepowiadam, że wieleinnych osób też zrezygnuje.Schroniłem się tutaj przed telefonami oburzonych ludzi.Nie zdająsobie sprawy, że nawet ja nie mogę się temu przeciwstawić.Ci redaktorzy, którzy znali twojegoojca najlepiej i najdłużej, postacie kluczowe, stwierdzą niebawem, że nie chcą w tym uczestniczyć,jeśli już tego nie zrobili.I pracują dość długo, aby wiedzieć, że musieliby wylecieć wkrótce posprzedaży.Nowi właściciele, kimkolwiek są, dostosują periodyki do własnych gustów, obsadząswoimi ludzmi.Za parę lat nie poznasz, że wydawał je kiedyś Amberville, choć przypuszczalniezachowają swoje tytuły.Tylko to się teraz sprzedaje: nazwy firmowe.- Skąd takie przekonanie, że nowi właściciele nie zechcą zatrzymać ludzi, którym magazynyzawdzięczają swą wielkość?- Och, Maxi, może mimo wszystko spróbują.Może będą mądrzy.Ale dobrzy redaktorzymuszą wydawać pieniądze, co ta notatka uniemożliwia.Kiedy sprzedaje się spółkę stworzoną przezjednego człowieka, przestaje bić jej serce, jeśli wolisz, ulatnia się z niej dusza; ducha założyciela,wizji tego jednego człowieka nie da się przypuszczalnie zachować.Spójrz tutaj, w tej notatce jużsię to zaczęło.Przeraża mnie twoja matka, Maxi przeraża.Dopóki żyły Wydawnictwa Amberville'a, dopóty żył twój ojciec.- Pokiwał głową z czymś owiele głębszym niż smutek, gdy pomyślał o zapale i wielkich planach towarzyszącychwydawniczemu przedsięwzięciu jego i Zachary'ego Amberville'a przed prawie czterdziestu laty.Maxi wstała powoli, zrobiła parę kroków w stronę biurka i usiadła na krześle, którego niktprócz ojca nigdy nie używał.Analizowała w myślach wszystko, co powiedziała jej matka.Przyszłość  G&K to zaledwie cząstka zagadki.Zwiadomie niszczono teraz dzieło Zachary'egoAmberville'a, dzieło, które przetrwało po jego śmierci, coś, co żyło i kwitło przez rok i mogłoby,dzięki grupie lojalnych ludzi skupionych wokół niego, prosperować jeszcze długo.Zamierzanoobniżyć wartość i jakość sześciu ogromnie poczytnych, potężnych czasopism, a potem je sprzedać,choć nie zachodziła taka konieczność.Niszczono dzieło życia, życia jej ojca.Dywidendy zWydawnictw Amberville'a do tej pory zapewniały rodzinie luksus i będą go zapewniać dopóty,dopóki ludzie będą umieli czytać.Cutter.W interesie jednej tylko osoby leżało obalenie pomnika upamiętniającego jej ojca,jakim są Wydawnictwa Amberville'a.Cutter.Wszystko, co Maxi wiedziała o Cutterze albo u niego zauważyła, wszystko, co wyczuwała,wszystko, co podszeptywał jej instynkt, wszystko, co ona, Toby i Justyn czuli w stosunku do tego młodszego brata ojca, który ożenił się z ich matką, utworzyło chmurę, ta chmura zaś powoligęstniała, przybierała kształt, kształt wielkiej nienawiści.Wielkiej zazdrości.Zazdrości silniejszejnawet niż nienawiść.Najpierw zabrał żonę brata.Potem zdławił ostatnie nowe twory Zachary'egoAmberville'a, te trzy pisma, które jeszcze nie nabrały rozmachu.A teraz niszczy te mocne olbrzymyi jak najszybciej je sprzedaje.Tylko zawiść może tłumaczyć jego postępowanie, tylko śmierci jejojca zawdzięcza szansę okaleczenia, a pózniej zaprzepaszczenia życiowych osiągnięć, których samnigdy mieć nie będzie.Ona do tego nie dopuści.- Nie składaj rezygnacji, Pavka - powiedziała.- Proszę, zrób to dla mnie.Będę się tejsprzedaży przeciwstawiać.Sądzę, że zdołam wpłynąć na matkę.Jeśli potrafisz nakłonić wszystkich,aby zachowali spokój i pracowali przez parę najbliższych miesięcy, wprowadzali te piekielnezmiany tak wolno i pomysłowo, jak to jest w ludzkiej mocy, aby tu i ówdzie oszczędzali, ale niekompromitująco dla numeru pazdziernikowego i listopadowego, aby grali na zwłokę w każdejabsolutnie sprawie i Oxford musiał wywierać naciski w drobiazgach, aby zamawiali artykuły ifotografie u najlepszych ze znanych autorów, tak jak dotychczas - jeśli potrafisz to zrobić, Pavka, jasię przeciwstawię Cutterowi.- Cutterowi?- Ten pomysł nie zrodził się w głowie mojej matki.Ręczę, że podsunął go Cutter.Gdyby niejego wpływ, nigdy by do tego nie doszło.Pavka podszedł do biurka i przyjrzał się Maxi z powagą; nie było w tym nic ze znanegouwodzicielstwa, zabarwiającego zawsze ich wzajemne stosunki.Siedziała tam, gdzie nigdy nie widział nikogo prócz Zachary'ego Amberville'a, z całąswobodą, pewnością, przekonaniem, że ma do tego prawo.On nigdy by się nie ośmielił zająć tego krzesła, podczas gdy ona zrobiła to nieświadomie.Imówiła ze stanowczością, mądrze, chłodno, skoncentrowana na celu, zbierając siły, o które nigdyby jej nie posądzał.To nie dziewczyna od tylu lat goniąca za zabawą, zachowująca się tak, jakby jejżycie było gigantycznym workiem kolorowych lizaków, które można polizać na próbę i wyrzucić.Po powrocie Maxi rzadko ją widywał, jak sobie teraz uświadomił, a od tego szokującego zebraniazarządu przeobraziła się zupełnie.Nie postarzała się, pomyślał, nie, to złe słowo.Dorosła.MaxiAmberville stała się kobietą.- Dlaczego zamierzasz się przeciwstawić Cutterowi? Jeśli pozwolisz, aby sprawy potoczyłysię własnym biegiem, możesz się tylko jeszcze bardziej wzbogacić.- W jego głosie zabrzmiała nutaprzestrogi.Maxi, choć dorosła, nadal nie mogła się mierzyć z Cutterem, który podporządkowałsobie Lily.- Nie znosisz go, wiem, lecz to nie powód do wdawania się w walkę.- To nie osobista vendetta, Pavka.Robię to dla mojego ojca - odparła Maxi z prostotą.- Robię to, bo go kochałam bardziej niż kogokolwiek na świecie i jedynie tak mogę pokazać, czymbył - czym jest - dla mnie.- W takim razie i ja się postaram.Dla mojego drogiego przyjaciela, twojego ojca. 25.Kiedyś Maxi, po dwóch godzinach intensywnego oglądania, zabrnęła na koniec pierwszegopiętra Luwru, najdłuższej galerii malarstwa na świecie.Doznała oszałamiającego wrażenia absolutnego wzrokowego przesytu.Wiedziała, że jeśli zobaczy kolejne arcydzieło, nigdy już nie zechce pójść do muzeum, ajeszcze trzysta pięćdziesiąt jardów dzieliło ją od wyjścia.Rozwiązała problem cofając się tak szybko, jak na to pozwalały zmęczone nogi, z głową taknisko spuszczoną, że widziała wyłącznie podłogę [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • lo2chrzanow.htw.pl