[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Rzuciła krótkie spoj-rzenie przez ramię.- Coś ci się wydaje.Wcale się na nas nie patrzą.Cutter nie odrywał wzroku od nieznajo-mych.- Wybałuszają ślepia, jakbym miał rogi.- Jeśli się gapią, to dlatego, że masz imponujący wygląd.Naprawdę tak jest, Cutter.-Uśmiechnęła się i podniosła szklaneczkę do ust.- Może im się podobasz.- Upiła łyk.- Cholera.Idą tutaj.Ja się zmywam.- Zaczął się podnosić, ale Hillary położyła mu rękęna ramieniu.- Usiądz.Byliśmy tu pierwsi.Nie odstraszy mnie dwóch dupków.Jeśli będą się stawiać,zawołam barmana.Wyrzuci ich.- Uśmiechnęła się.- Trochę zamieszania nam nie zaszkodzi.Mężczyzni dotarli do ich stolika.Jeden z nich był wyższy i szczuplejszy niż drugi.Bylibez marynarek, mieli na sobie śnieżnobiałe koszule z podwiniętymi rękawami i poluzowanekrawaty.Ich porządne fryzury zdawały się aż nazbyt zadbane; stali teraz nad nimi i wpatrywalisię w Cuttera.- Zastanawiam się - odezwał się niższy - czy nie moglibyśmy z tobą porozmawiać.- O czym? - warknął Cutter.- Ciekawi nas, kim jesteś, skąd przyjechałeś i czym się zajmujesz - powiedział wyższy zprzybyłych.Do tej pory tylko dwoje ludzi wykazywało takie zainteresowanie Cutterem - Eugene iPam.%7ładen z mężczyzn nie wyglądał na osobę posiadającą serce Eugene'a, a już na pewno wniczym nie przypominali Pam.- To nie wasz pieprzony interes - odparł.Mężczyzni spojrzeli na siebie znacząco.Cutterowi się to nie spodobało.- Jeśli jesteście pedziami, wynoście się stąd do diabła.Wyższy sięgnął do kieszeni i podał Cutterowi wizytówkę.Napis na niej brzmiał DouglasVerrana, wiceprezes firmy, której nazwa nic Cutterowi nie mówiła.Obracał wizytówkę na wszystkie strony.- Aadnie wygląda.Hillary wyjęła mu ją z ręki.Jej reakcja wyrażała większy szacunek.- Nie znam pańskiego nazwiska, panie Verrana, ale pracuję dla Wald-Newcomb.- Od-SR wróciła się do Cuttera i wyjaśniła: - To jedna z największych firm reklamowych w mieście.-Wyciągnęła dłoń do nieznajomego.- Hillary Cox, a mój przyjaciel to Cutter Reid.Jak możemypanom pomóc?- Pani przyjaciel.- zaczął Verrana.- Czy niedawno zjawił się w Nowym Jorku?- Można tak powiedzieć.- Skąd pochodzi?- Z Maine.- Hillary.- ostrzegawczo mruknął Cutter, ale uciszyła go machnięciem dłoni.- Czym się zajmuje? Hillary zawahała się.- Dlaczego pan pyta? Odpowiedział drugi z mężczyzn.- Nazywam się Pete Shorb.Pracuję z Dougiem.Szukamy modela, a pani przyjaciel matwarz, jakiej potrzebujemy.Twarz, o której była mowa, wykrzywiła się z obrzydzeniem.- Modela?- Do kampanii, którą prowadzimy.- Jakiej kampanii? - zapytała Hillary.Cutter nie mógł uwierzyć własnym uszom.Wyglądało na to, że Hillary naprawdę jest za-interesowana.- Hillary.Zacisnęła dłoń na jego ramieniu.- Co reklamujecie, panie Shorb?- Kolekcję ubrań Girarda Jondiera.To czołowy europejski projektant, pracuje w Paryżu.Jest znany na kontynencie, a obecnie postanowił wejść na rynek amerykański.- Przyjrzał sięCutterowi badawczo.- Chodzi o znalezienie odpowiedniego mężczyzny, typowego Amerykani-na, którego twarz stanie się nieodłączną wizytówką tej odzieży.Zdaje się, że pan może byćczłowiekiem, o jakiego nam chodzi.- Opuścił wzrok na barki Cuttera i jego pierś.Resztę zasła-niał stolik.- Ile pan ma wzrostu?Hillary odezwała się, zanim Cutter zdążył powiedzieć nieznajomemu mężczyznie, żebyspływał.- Jak wyglądają te ubrania, tego Girarda Jondiera?- Są eleganckie i bardzo drogie.Zaczynał od odzieży klasycznej, a teraz dodaje do tegoubrania sportowe.Chce obie linie wprowadzić do sprzedaży w Stanach.Mówimy tu o poważ-SR nej modzie.Mężczyzna noszący ubrania Jondiera to osoba dystyngowana i pewna siebie, toprzywódca, zaś to, co nosi, mówi samo za siebie.To odzież z klasą.Cutterowi podobał się ten opis.Tak właśnie chciał wyglądać, chociaż obecnie nic tegonie zapowiadało, chyba że zdarzyłby się cud.Jednak propozycja zostania modelem zakrawałana absurd.- Ile masz wzrostu? - powtórzył Shorb.Myśl, że zawodowo miałby być ładnym chłopcem, wzbudzała w Cutterze śmiech.JednakHillary słuchała obcych, jakby widziała w tym coś poważnego.Doszedł do wniosku, że skoroona jest zainteresowana, to jemu też się nic przez to nie stanie.Kiedyś obiło mu się o uszy, żemodele zarabiają duże pieniądze.A te z pewnością by mu się przydały.- Metr osiemdziesiąt osiem - powiedział [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • lo2chrzanow.htw.pl