[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.W pokoju robiło się coraz ciemniej.Czuł pustkę w głowie.Nie pozwalał sobie nawspominanie dobrych czasów.Nie chciał myśleć o ojcu Robbiego, jego dziadku ibabci, ani o Jane.W pamięci pozostał mu młody, roześmiany oficer RAF - u wbłękitnym mundurze, podkreślającym błękit jego oczu, pełen życia, zapału ientuzjazmu, traktujący wojnę jak wyzwanie, a nawet jak zabawę.Przeżyłoddelegowanie na wschód i bitwę o Anglię.Napisał, że przyjeżdża na urlop i za dwatygodnie zobaczy się z nimi wszystkimi.A teraz już go nie ma.Zrobiło się już całkiem ciemno, kiedy Andrew otworzył drzwi i przeszedłAnula & ponaousladansc przez pokój, żeby spuścić rolety, zanim zapali lampę.- Dobrze się czujesz?Adam położył się na boku i zasłonił oczy, żeby nie raziło go światło.- Myślę, że powinienem pójść do Jane - powiedział ochrypłym głosem, alenie płakał.Ból umiejscowił się gdzieś w jego piersiach.Andrew zapalił papierosa istanął odwrócony tyłem do okna.Patrzył na Adama.- Mogę pożyczyć od mojego kumpla starego rileya.Zawiozę cię do niej, jeślichcesz.Adam opuścił stopy na podłogę i potarł twarz dłonią.- Daj mi papierosa.Biedna Jane.Jak ona sobie z tym poradzi?Samochód jechał skrajem bocznej alei, starając się trzymać drogi wciemności, aż w końcu dojechali do wielkiej bramy, która prowadziła do starejwieży wieńczącej basztę strażniczą.Robbie i Adam często żartowali, że Jane jest jakkrólewna Rapunzel, tylko że ona jest więzniem nie wiedzmy, ale niegodziwegowuja.Rodzina Kennedych, z którą zamieszkała, kiedy porzuciła studia nauniwersytecie, to byli jej dalecy kuzynowie.Ale wcale się nie czuła więzniem wwysokiej wieży.Pomagała im na farmie, co sprawiało jej ogromną radość.Adam siedział na przednim siedzeniu rileya, przyglądając się ciemnemumasywowi wieży.- Przypomina to scenerię z  Makbeta".Andrew przytaknął.- Słuchaj, lepiej będę już wracał.Znajdziesz jutro sam drogę?- Oczywiście.- Adam otworzył drzwiczki samochodu i wysiadł.- %7łycz miszczęścia.Pociągnął za dzwonek i czekał w podmuchach zimnego wiatru, patrząc, jakmały samochód oddala się w ciemności.Drzwi otworzyła Jane.- Adam? - Wciągnęła go do środka, zamknęła za nim drzwi i wybuchnęłapłaczem.- Nie spodziewałam się ciebie - powiedziała, prowadząc go do kuchni,jedynego ciepłego pomieszczenia w całym domu.- Powinnam była wiedzieć, żeprzyjedziesz.Jesteś taki miły, Adam.Pilnuję dzieci.Wszyscy pojechali doEdynburga, zobaczyć rewię  Half Past Eight" w King's Theatre.Zostaną tam na nocAnula & ponaousladansc i wrócą jutro rano.Chcieli zrezygnować, zostać ze mną, ale wolałam być sama.-Milczała przez chwilę.- Potem zapragnęłam nie być sama.Tak się cieszę, żeprzyszedłeś.Długo siedzieli razem w kuchni.Jane jeszcze trochę popłakała, a potem wmilczeniu wpatrywała się w kubek kakao, który sobie przygotowała, bujając się wprzód i w tył na fotelu.- Wiesz, Robbie zawsze mi mówił, żebyśmy się zaręczyli - powiedziała wkońcu, patrząc na niego zaczerwienionymi oczami.- Naprawdę? - Zdziwił się, czując ukłucie zazdrości, i natychmiast gorzkosię tego zawstydził.Potaknęła.- Nie chciałam.Myślę.- Przerwała.- Myślę, że wiedziałam, że coś sięstanie.- Odstawiła kubek i pochyliła się, żeby wziąć na ręce czarnego kotakrążącego koło jej nóg, był bowiem przyzwyczajony siedzieć na tym fotelu.Przytuliła go do siebie.- Wiesz, moi rodzice go nie aprobowali.Och, dosyć golubili, ale sądzili, że nie jest dla mnie odpowiedni.Nie na męża.- Aza spłynęła jejpo policzku.Wytarła ją.- To zabawne, że umarł w Anglii.Jeśli już musiało się tostać, pewnie chciałby umrzeć tutaj, broniąc Szkocji.- Jesteśmy wszyscy po tej samej stronie, Jane.- Adam poczuł naglenapływające łzy.Ześliznął się ze swojego fotela, podszedł do Jane i objął ją.- Cieszę się, że nie został okropnie zraniony i okaleczony.Robbie niepotrafiłby z tym żyć [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • lo2chrzanow.htw.pl