[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Postała chwilę przed tawerną, zaglądając przez szpary, ażnagle jakiś szczerbaty chłopczyk pociągnął ją za poły togi.- Moja babcia cię woła - powiedział ku jej zaskoczeniu.Theresa spojrzała w stronęokna, które wskazywał chłopaczek, że ktoś daje jej znaki.Wzięła dziecko za rękę i pobiegław stronę domu.Na progu ujrzała wystraszoną staruszkę, która gestem dała jej dozrozumienia, że ma się pospieszyć.Gdy tylko Theresa weszła do środka, staruszkazaryglowała drzwi.- Jest tutaj - powiedziała.Mimo ciemności Theresa dostrzegła leżącą na ziemi Helgę.Miała zamknięte oczy izakrwawioną twarz.- Teraz śpi - wyjaśniła staruszka.- Poszłam do niej po sól i znalazłam ją w takimstanie.To ten sam łajdak co zawsze.Kiedyś w końcu ją zabije.Przerażona Theresa podeszła do Helgi.Jej twarz od skroni po brodę przecinałaokropna rana.Pogłaskała Helgę po włosach z postanowieniem, że tak jej nie zostawi.Poprosiła staruszkę, by się nią zaopiekowała do rana, i wręczyła jej denara.Na razie nicwięcej nie mogła zrobić, wróciła więc do tawerny, dostała się do środka przez najbardziejzdezelowane okno i zabrała swoje rzeczy.* * *W porze nony stanęła w bramie kapituły obładowana niczym muł.Z trudem dźwigałaswoje ubranie, trochę jedzenia, woskowe tabliczki i siennik, który podarował jej Althar przedpowrotem w góry.Kiedy powiedziała Alkuinowi, że nie ma się gdzie podziać, ten próbowałją pocieszyć.- Ale tu nie możesz zostać - wyjaśnił.Ustalili, że będzie spać w stajni kapituły, dopóki Alkuin nie znajdzie dla niej jakiegośmiejsca.Theresa poprosiła go, by zaopiekował się Czarnulką Helgą.- To ladacznica.Jej nie mogę pomóc.Usiłowała go przekonać, że to dobra kobieta, ranna, brzemienna i że potrzebuje pilniepomocy, ale Alkuin był stanowczy.Wtedy Theresa się wzburzyła.- Jeśli wy jej nie pomożecie, ja to uczynię - powiedziała, zbierając swoje rzeczy.Alkuin zacisnął zęby.Nie mógł sobie teraz pozwolić na zatrudnienie drugiegopomocnika, ryzykując, że jego odkrycie rozniesie się po całej kapitule.Pokręcił głową iprzytrzymał Theresę za ramię.- Porozmawiam z kobietą odpowiedzialną za służbę, ale nic ci nie obiecuję.A terazchodź, zakryj głowę kapturem.Theresa zostawiła rzeczy w stajni i poszła do biskupiego skryptorium, pomieszczeniapodobnej wielkości co skryptorium klasztorne, wyposażonego w wyściełane ławy i pulpity.Tam Alkuin rozkuł cztery tomy przytwierdzone dla bezpieczeństwa łańcuchami do bocznychścian biblioteki, położył je na głównym stole i przeczytał spisy treści.Następnie wręczyłjeden z nich Theresie, przykazując, by sprawdziła każdą pozycję dotyczącą transakcjizbożem.- Tak naprawdę nie wiem, czego szukam: jakiegoś drobiazgu, który wskaże, czyopactwo, kapituła albo Kohł nabyli kiedyś zatrutą partię.- I to tu znajdziemy?- Przynajmniej powinien być zapis dotyczący zakupu.Z tego co się dowiedziałem,wynika, że w Fuldzie zbiory nigdy nie wywoływały epidemii, zatem przyczyna choroby musimieć związek z jakąś partią zboża przywiezioną z innych gospodarstw.Theresa zauważyła, że poliptych nie tylko służył do odnotowywania transakcjidotyczących produktów żywnościowych, ale również do sprawowania nadzoru nad rentami,zakupem i sprzedażą terenów, podatkami, mianowaniem na różne stanowiska w kapitule.- Tego pisma nie sposób odczytać - poskarżyła się.Zjedli zupę cebulową, przeglądając karta po karcie woluminy.Theresa znalazła różnewpisy dotyczące zakupu żyta i orkiszu, ale żadnego odnoszącego się do pszenicy.- Nie rozumiem - powiedział Alkuin.- Jednak powinniśmy coś tu znaleźć.- Zostały jeszcze do sprawdzenia poliptychy Kohla.- I to jest najgorsze.Jego transakcje nigdzie nie figurują.- Co wobec tego zrobimy?- Musi coś tu być.Musi - powtórzył, otwierając po raz kolejny kodeksy.Znów jeprzejrzeli z tym samym rezultatem.Wreszcie Alkuin uznał się za pokonanego.- Mogę jeszcze trochę tu zostać? - spytała Theresa.W stajni czekał na nią tylko odórłajna.Alkuin spojrzał na nią zdziwiony.- Na pewno chcesz jeszcze popracować? - Theresa skinęła głową.- W takim razieprześpię się tu obok - powiedział, wskazując ławę.Mnich ułożył się na twardej ławce, która zatrzeszczała pod jego ciężarem.Potemprzymknął załzawione oczy i zaczął odmawiać modlitwy, które wkrótce zamieniły się wpochrapywanie.Theresa z rozbawieniem mu się przyglądała, ale natychmiast wróciła dopierwszego woluminu, który zaczęła badać, używając do tego wszystkich pięciu zmysłów.Zwróciła uwagę na nominacje i notatki o zmianach magazynierów, naprawach młynów izyskach, jakie zależnie od pory roku przynosiła sprzedaż pszenicy.Jednak po godzinie literyzaczęły skakać jej przed oczami niczym niekończący się pochód mrówek.Odłożyła na bok wolumin i zaczęła rozmyślać o Hoosie.Na pewno teraz śpi, a możeczuwa, podobnie jak ona, wspominając poprzednią noc i marząc o tym, by znów znaleźć się ujej boku i zabrać ją do Aquis-Granum.A może Hoos marznie? Gdyby tylko mogła przy nimbyć i go objąć.Potem przypomniała sobie o ojcu i coś ścisnęło ją w sercu.Z każdym dniemcoraz bardziej za nim tęskniła.Z rozmyślań wyrwało ją gwałtowne skrzypienie.Odwróciła się i zobaczyła, że Alkuinstara się ułożyć wygodniej swoje kościste ciało na twardej ławie.Nadal chrapał.Znów zabrała się do pracy, którą przerwała na chwilę, by podjąć próbę wygrzebaniaresztki zupy z misy, co jej się zresztą nie udało.Powoli posuwała się naprzód, sprawdzającnotatki, aż nagle jej uwagę przykuło coś dziwnego.Nie chodziło o tekst.Zbliżyła świecę dojednej z kart i przesunęła opuszkiem palca po powierzchni o nieco innym odcieniu niż reszta.Dotknęła karty raz jeszcze i stwierdziła, że różni się od pozostałych również fakturą.Przysunęła drugą świecę, by dobrze się przyjrzeć.Ta karta była jaśniejsza, czystsza i bardziejmiękka.Wiedziała, co to oznacza.Szybko odszukała drugą część arkusza.Nie była oddarta, cooznaczało, że karta nie została dodana ani obcięta.Arkusze były zszyte w kajety opodwójnych stronicach połączonych za pomocą zakładki, gdzie były stebnowane.Obejrzałaarkusz z drugiej strony.Rewers był taki sama jak pozostałe karty, chropowaty, pociemniały irównie stary.Było tylko jedno wyjaśnienie i ona je znała, ponieważ sama uciekała się do tegosposobu dziesiątki razy.Kiedy na pergaminie powstawał kleks, można było odzyskać arkusz,pocierając powierzchnię tak długo, aż się starło zaplamioną warstwę.Jeśli pocierało się nietylko plamę, ale cały arkusz, wówczas lśnił jak nowy i można go było ponownie użyć.Jednakjego grubość zmniejszała się wtedy, a barwa ulegała lekkiej zmianie.Skrybowie określali tomianem palimpsestu.Spojrzała raz jeszcze na delikatny arkusz.Pismo również było inne od tego, którewidziała na poprzednich stronicach.Bez wątpienia ten tekst napisano dużo później.Zastanawiała się, z jakiego powodu ktoś starł całą stronę.Zamierzała obudzić Alkuina, ale postanowiła z tym poczekać.Przypomniała sobie, żew warsztacie Kornego, bawiąc się w odgadywanie zmazanego tekstu, brała wilgotny popiół,by zobaczyć ślady zostawione przez pióro na pergaminie [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • lo2chrzanow.htw.pl