[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Powiedzcie Mary, że uszyję jejprzepiękną suknię, kiedy już będę umiałasama szyć; będzie bardzo modna,z ogromnymi, bufiastymi rękawami, ażsiebie w niej wcale nie pozna! Niezapomnijcie jej o tym powiedzieć,Thomasie, dobrze? Tak, będę pamiętał, panienko; i myślę, że ucieszy się na wieść, żeś niezapomniała swej dawnej wesołości.Niech cię Pan błogosławi  niechzwróci ku tobie światłość swegooblicza.Ruth była w połowie drogi dozniecierpliwionego pana Bellinghama,gdy dawny przyjaciel przywołał jąjeszcze do siebie.Pragnął ją ostrzecprzed niebezpieczeństwem, w którym sięwedług niego znalazła, lecz nie wiedziałjak.Gdy podeszła, przyszły mu jedyniedo głowy wersety z Pisma; język Bibliibył językiem tych jego rozważań,których przedmiotem miast zagadnieńcodziennych były emocje i uczucia. Moja droga, pamiętaj, że diabeł jak lew ryczący krąży, szukając, kogopożreć[10]; pamiętaj o tym, Ruth.Ucho pochwyciło te słowa, ale niezrodziła się z nich żadna określona myśl.Co najwyżej przywodziły Ruth na myślwspomnienie przerażenia, jakie czuław dzieciństwie, gdy usłyszała ów wers,i jak wyobrażała sobie lwią głowę zeświecącymi oczami przypatrującymi sięzza krzaków w ciemnej części lasu,której z tego powodu zawsze unikałai nawet teraz drżała jeszcze na samąo niej myśl.W ogóle nie przypuszczała,że owo ponure ostrzeżenie odnosiło siędo przystojnego młodzieńca, któryczekał na nią z twarzą promieniejącąmiłością i czule wziął ją pod rękę. Starzec westchnął, patrząc jakodchodzą. Oby Pan pomógł jej bezpieczniestawiać kroki.Oby.Lecz ja się lękam,że ona stąpa po grząskim gruncie.Powiem mojej pani, żeby poszła domiasta i z nią pomówiła, i żeby jej conieco powiedziałao niebezpieczeństwie.Taka stara matkajak nasza Mary lepiej to załatwi, co takigłupi chłop jak ja.Tej nocy biedny stary wyrobnikmodlił się za Ruth długo i żarliwie.Nazwał to  zmaganiami o jej duszę ;i myślę, że modlitwy jego zostaływysłuchane, bo  człowiek nie tak widzi,jak Bóg widzi. Ruth ruszyła w drogę, zupełnienieświadoma tego, że zbierają się nadnią ciemne upiory przyszłości; zasprawą uległości lat dziecinnych,niezupełnie jeszcze utraconej, gdy masię lat szesnaście, melancholia jejprzeobraziła się w łagodniejszy spokój,który był nieskończenie czarujący.Niebawem rozpogodziła się i ogarnęłają słoneczna szczęśliwość.Wieczór byłspokojny i pełen łagodnego światła,a nowonarodzone lato było takrozkoszne, że wespół z wszystkimimłodymi stworzeniami była pod jegowpływem, czując jak wypełnia jąradość.Stali razem na szczycie stromego zbocza najwyższego wzgórzaw hrabstwie.Była tam płaska,nieogrodzona i nierówna połać terenulicząca sześćdziesiąt czy siedemdziesiątjardów kwadratowych[11], bogatoubarwiona złotym kwieciem janowca,którego rozkoszna woń wypełniałaświeże, lekkie powietrze.Po jednejstronie owego wygonu grunt opadał doprzejrzystego, jasnego stawu, w którymodbijały się nierówne piaszczysteurwiska, wznoszące się gwałtownie naprzeciwległym brzegu; znalazły tam domsetki jaskółek i krążyły teraz ponadprzejrzystą wodą, i zanurzały skrzydełkaw wieczornej zabawie.Zaiste, zdawałosię, że ów samotny staw nawiedzały ptaki wszelkiej maści; pliszki byłyrozproszone wokół jego krawędzi,makolągwy przycupnęły na najwyższychgałązkach krzaków janowca, dalej zaś,skryte w nierównościach podłoża,wyśpiewywały swe wieczorne modłyinne ptaki śpiewające.Naprzeciwległym końcu zielonegopustkowia, nieopodal drogi, w miejscuodpowiednim dla zaspokojenia potrzebkoni bądz jezdzców zdrożonychwspinaczką na wzniesienie, znajdowałasię oberża, która w istocie była bardziejgospodarstwem, aniżeli gospodą [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • lo2chrzanow.htw.pl