[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.To wszystko rozwiało się jak sen i znalazł się ponaddymiącymi ruinami jakiejś ulicy.Tu i ówdzie żarzyły sięjeszcze zgliszcza, a wszędzie walały się kości i zdeformowaneciała. Gdzie jesteśmy? zapytał zduszonym głosem. Nie mam pojęcia odpowiedziała sucho Toni-Marie.Wszystkie spalone miasta są do siebie podobne.W tym momencie z kłębów dymu wyłonił się biały koń zbogato zdobionym czaprakiem na grzbiecie, na którymsiedział jezdziec w białych szatach, z ognistym mieczem wdłoni.Jezdziec miał płonące, czerwone oczy, a kiedy sięzbliżył, spiął przed nimi groznie konia i zawołał: O niewierne duchy, co robicie w przestrzeni powietrznejAllaha? Jak zamierzasz go rozmrozić? zapytała Inez, rozcierającsobie ramiona. Za pomocą magii tantrycznej odpowiedziała Chime, aw duchu pomyślała: J e ś l i tylko przypomnę sobie, co trzebazrobić, albo j e ś l i podpowiedzą mi to moje byłe jaznie.Pragnąc jednak, żeby Inez, już i tak wystraszona, nie osłabiłajej wysiłków brakiem zaufania, poleciła jej pewnym głosem: Pilnuj wejścia. Bardzo się do tego nadaję mruknęła Inez.Chime zapaliła świecą pryzmatyczną lampę.Zimne,kolorowe światło wydobyło z mroku i ożywiło rzędyzamrożonych ciał.Pilot zdawał się ku niej biec zwyciągniętymi rękami.Ona również wyciągnęła rękę idotknęła jego palców.Zimno spaliło jej skórę, przenikając ażdo ramion, karku, pleców.Nie musi ci być zimno, powiedział głos jej wnętrza.Tchnijognistym oddechem tumo, rozpal w sobie ogień, a i ty będzieszmogła siedzieć naga na ośnieżonym brzegu i oblewać sięlodowatą wodą, a jednak będzie ci ciepło.A teraz najpierwrozbierz się, a potem zgaś światło.Westchnęła i zaczęła się sprzeczać z samą sobą cichymgłosem, na którego dzwięk Inez odwróciła się, żeby zobaczyć,z kim Chime rozmawia. Z całym szacunkiem, a jestem pewna, że wiem, corobię, byłoby lepiej, gdybyś ty-którą-byłam pomogła tej-którą-jestem ponownie odkryć rytm ognistego oddechu i wzniecić wnas ogień, a pózniej, kiedy będę już wystarczająco rozgrzana,zdejmę ubranie i rozpuszczę lód ciepłem wznieconym tąmedytacją.Czyżbyś niczego się nie nauczyła w tym życiu? Czy niewiesz, że medytacje dają pociechę? Myślałam raczej o zdrowiu i rozsądku.Zdrowie i rozsądek nie mają nic wspólnego z metafizyką.Musisz siedzieć w zimnie i ciemności, tak oddzielona od resztyludzkości, jak to tylko możliwe. A więc dobrze.Skoro muszę, to muszę powiedziałaChime i zaczęła się rozbierać. Co ty, do cholery, wyprawiasz? zapytała zdumionaInez. Nie wyprawiam, lecz uprawiam.To magia.Moja byłajazń mówi, że mam być naga, jeśli chcę rozmrozić ciało tegopilota. Biorąc pod uwagę, że chodzi o Stoneya, to może i dobrysposób.Ale skoro to tylko jego ciało, co zrobisz, jak się okaże,że jego dusza wciąż jest.no wiesz, w pułapce na duchy? Inez, jesteś bardzo bystrą kobietą, bardziej niż możnabyło sądzić w czasie pierwszego spotkania. Dzięki.chyba.Jeszcze nikt o mnie tak nie powiedział. Pójdziemy po butelki powiedziała Chime i niemarnując czasu na ubranie się z powrotem, przeszła zmagnezjową świecą do jaskini, w której na półkach stałybutelki z duszami, równo poustawiane według roczników, zwyjątkiem tych na stole.Nagle rozległ się donośny brzęktłuczonego szkła, a po nim miękki tupot łap po kamiennejposadzce. Hmmm powiedział Mu Mao, trącając łapą szczątkiszkła. Te wyglądają na martwe. Nie sądzę, czcigodny mistrzu, byś zadał sobie trudsprawdzenia, czy te butelki były otwarte, czy zamknięte,zanim je rozbiłeś skarciła go Chime. Ano nie.Chciałem wskoczyć na najwyższą półkę, żebymieć najlepsze warunki do pewnego eksperymentu, ale.eee.popełniłem błąd w obliczeniu odległości, bo nie wziąłem poduwagę ugięcia się półki pod moim ciężarem. Kot? zapytała Inez stając obok Chime. W każdejchwili mogą nas złapać, a ty rozmawiasz z kotem? Twój eksperyment na pewno zasługuje na uwagę,czcigodny Mu Mao powiedziała Chime, nie zwracającuwagi na Inez. Proszę cię jednak, dla uniknięcia dalszegozamieszania, powstrzymaj nieco swoją aktywność, zwłaszczaw skakaniu.Kiedy zakończę w sąsiednim pomieszczeniu swójwłasny eksperyment, będziesz mógł skakać do woli, z moimbłogosławieństwem. Rozsądna propozycja zgodził się kot.Chime i Inez wróciły z naręczami butelek do lodowejkomnaty, gdzie Chime wręczyła Inez butelkę, którą Meruwskazał jej jako zawierającą duszę pilota. Kiedy rozmrożę ciało, przełam pieczęć na tej butelce. Okay.Przeleję tego Stoneya, kiedy tamten zacznie tajać.Chime stanęła naprzeciw zamarzniętego ciała pilota izgasiła pryzmatyczną lampę, a potem magnezjową świecę. Hej, jak mam zobaczyć, że on taje, skoro nie widzęnawet swojej dłoni przed oczami? rozległ się w ciemnościgłos Inez. Ucisz się, proszę powiedziała Chime głosem jakbystarszym i niższym, całkiem niepodobnym do jej zwykłegogłosu. Kiedy nadejdzie właściwy czas, nie będziesz miałaproblemu z widzeniem.Ale na razie bądz cicha jak głaz. Albo jak Stoney mruknęła Inez, ale jej głos utonął wmatowej ciszy, więc i ona umilkła.Skup się, rozkazała jazń Chime. To bardzo trudne, kiedy jest mi tak zimno, a wokołoczyhają same zagrożenia.Wciąż się boję, że ten okropnyczłowiek może nas znalezć i uwięzić w lodzie, a nasze duszew butelkach.A wtedy.co się stanie z nami wszystkimi?Musisz oddalić od siebie takie myśli. Wiem, ale to bardzo przebiegły człowiek, bardzozdeprawowany, ale bardzo potężny.%7łeby zrobić to co chce,nie cofnie się przed niczym.Wyzbądz się pychy.Wyzbądz się złości.Odrzuć wszelkąnienawiść
[ Pobierz całość w formacie PDF ]