[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Wjaki sposób dostał się do moich notatek nasz pan Vaniek?Słuchaj pan, panie rechnungsfeldfebel - zwrócił się do Vańka - co za pięknyartykulik będzie o panu w dziejach batalionu.Zdaje mi się, że już pana gdzieśopisałem, ale to będzie stanowczo lepsze i bardziej przekonywające.- Ijednoroczny ochotnik zaczął czytać głosem podniesionym i uroczystym: Bohaterska śmierć sierżanta rachuby Vańka.Do ryzykownej wyprawy, mającej na celu wysadzenie w powietrzepancernego pociągu nieprzyjacielskiego, przyłączył się także sierżant rachuby392Vaniek w przebraniu wieśniaczym, jak i inni uczestnicy tej wyprawy.Wywołanym przez siebie wybuchem został ogłuszony, a gdy odzyskałprzytomność, ujrzał się otoczonym przez nieprzyjaciela i niebawemzaprowadzono go do sztabu nieprzyjacielskiej dywizji, gdzie w obliczu śmierciodmówił jakichkolwiek wyjaśnień co do sytuacji i liczebności naszego wojska.Ponieważ ujęty został w przebraniu, przeto jako szpiega skazano go na śmierćprzez powieszenie, którą to karę przez wzgląd na jego wysokie stanowiskozamieniono mu na śmierć przez rozstrzelanie.Egzekucja została wykonananatychmiast pod murem cmentarnym, a dzielny sierżant Vaniek prosił, aby munie zawiązywano oczu.Na pytanie, czy nie ma jakiego specjalnego życzenia,odpowiedział: "Przekażcie za pośrednictwem parlamentariusza mojemubatalionowi ostatnie pozdrowienie ode mnie oraz donieście mu, że umieramprzekonany, iż nasz batalion kroczyć będzie nadal drogą zwycięstwa.Dalejdonieście panu kapitanowi Sagnerowi, że według ostatniego rozkazu brygadydzienna porcja konserw została podniesiona do półtrzeciej puszki na jednegoszeregowca." Tak umarł nasz sierżant rachuby wzbudzając ostatnim swoimzdaniem popłoch u nieprzyjaciela, który był przekonany, że broniąc przejściaprzez rzekę, odcina nas od punktów zaopatrywania, że więc doprowadzi dorychłego wygłodzenia nas, a tym samym do zdemoralizowania.O jego spokoju, zjakim spoglądał śmierci w oczy, świadczy i ta okoliczność, że przed straceniemgrał w zechcyka z nieprzyjacielskimi oficerami sztabowymi."Kwotę przeze mniewygraną proszą wręczyć rosyjskiemu Czerwonemu Krzyżowi" - rzekł stojącprzed lufami karabinów.Ta szlachetna wspaniałomyślność wzruszyła obecnychwojskowych aż do łez. Niech mi pan wybaczy, panie Vańku - mówił dalejjednoroczny ochotnik - że pozwoliłem sobie w taki sposób rozporządzić siępieniędzmi przez pana wygranymi.Zastanawiałem się nad tym, czy nienależałoby raczej oddać ich austriackiemu Czerwonemu Krzyżowi, ale wreszciedoszedłem do wniosku, że ze stanowiska ludzkiego wszystko to jedno, którahumanitarna instytucja te pieniądze otrzyma.- Mógł ten nasz nieboszczyk przeznaczyć swoje pieniądze na kuchnię dlaubogich w Pradze - rzekł Szwejk - ale właściwie lepiej się stało, bo burmistrzpraski mógłby tę sumę przejeść sam w jakim barze.- Trudna rada, ludzie kradną wszędzie - rzekł telefonista Chodounsky.- Najwięcej kradną ludziska w Czerwonym Krzyżu - z wielkim gniewemzawołał kucharz Jurajda.- Miałem w Brucku znajomego kucharza, którygotował dla siostrzyczek pracujących w baraku, i ten kucharz powiedział mi, żeprzełożona i starsze pielęgniarki wysyłają do domu całe skrzynki malagi iczekolady.Do kradzieży zachęca człowieka okazja; powiedziałbym, że takie jużjest przeznaczenie człowieka.Każdy człowiek w ciągu swego nieskończonegoistnienia przebył niezliczone przemiany, więc przynajmniej raz musi zjawić się natym świecie jako złodziej w określonych fazach swej działalności.Sam jużprzebyłem jedną taka fazę.Kucharz-okultysta Jurajda wyjął ze swego tobołka butelkę koniaku.- Oto jest nieomylny dowód mego twierdzenia - rzekł otwierając butelkę.-Zabrałem tę butelkę przed odjazdem z kuchni oficerskiej.Koniak ten jestnajlepszej marki i przeznaczony był jako dodatek do lukrów na torty i ptysie
[ Pobierz całość w formacie PDF ]