[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Matt.Wcześniej zostawiłam mu trzy wiadomości i teraz aż umierałamz niecierpliwości, kiedy pogadam z nim po raz pierwszy od dwudziestu sześciu godzin.- Słucham - powiedziałam, usiłując nadać swojemu głosowinonszalancki ton.- O, cześć, tato.Nie, po prostu nie spodziewałamO D D A M M %7ł A W D O B R E R C E 139się, że to ty.Nie, w porządku.O co chodzi? - Ojciec przeprosił,że nie spędzimy razem Zwięta Dziękczynienia, i dodał, że już niemoże się doczekać wspólnej Gwiazdki.Bla, bla, bla.Spojrzałam nazegarek, odejmując trzy godziny od czasu nowojorskiego.GdzieMatt się podziewa? Dlaczego nie dzwoni? Usłyszałam sygnał, żemam drugie połączenie, kiedy ojciec prosił, żeby pozdrowić od niego mamę.Niewątpliwie po to, żeby mi przypomnieć, że mu wybaczyła.Podtekst: dlaczego ja nie mogę zrobić tego samego? - Możeszchwilkę poczekać? - Dzwonił Matt.- Moment, szybko skończę tęrozmowę.- Klik.- Tato, wszystkiego najlepszego na Zwięto Dziękczynienia.Muszę odebrać drugie połączenie.Porozmawiamy kiedyindziej, dobrze?Słuchanie głosu Matta było jak wtulenie się w poduchy fotelapo całym dniu pracy.Nie miałam do powiedzenia nic konkretnego,on zresztą też, ale dobre pół godziny gawędziliśmy o tym żywotnieważnym niczym.Uśmiechając się głupkowato, szłam ulicą, tuląc doucha miłość mojego życia.Następnego dnia poszłam do gabinetu doktora Kapłana nakonsultację w sprawie mojej operacji plastycznej.Był specjalistą odliftingu powiek, ale mówiło się też o jego wybitnym talencie doupiększania pup.Kiedy weszłam do poczekalni, zaskoczył mnie widok Carli, żony ojca, która siedziała koło recepcji, schowana za egzemplarzem Redbooka".Spuściłam wzrok na podłogę i ściszonymgłosem podałam recepcjonistce swoje dane.- Malone? - powtórzyła głośno.- Jak to się pisze?Nie możesz mówić ciszej?'.Poza tym jak to może się pisać? Tak samo jak nazwisko Carli, ty matolico!- M-A-L-O-N-E - wyszeptałam, pochylając się nad kontuaremi osłaniając twarz prawą dłonią.- A jak się pisze Prudence", pani Malone? - spytała dwudziestoparoletnia terrorystka tkwiąca za marmurowym kontuarem.- P-R-U-D-I? - zaczęła zgadywać.Próbowałam ją nakłonić do ściszenia głosu, szepcząc jeszcze ciszej.- E".Zamiast I" jest E" - poprawiłam ją.140 J e n n i f e r C o b u r n- Czyli P-R-U-D-E-N-S - przeliterowała równie głośno jak dotąd.Może dałoby się to nadać przez lokalną rozgłośnię radiową, żebywszyscy w tym pieprzonym budynku usłyszeli moje nazwisko?!- Nie, Prudence.P-R-U-D-E-N-C-E.Wykrzywiła swą gładką twarz.- Nigdy wcześniej nie słyszałam takiego imienia. Prudence",mówi pani?Tak, a za chwilę ma przyjść moja przyjaciółka Dyskrecja, więc proponuję, żebyś nauczyła się literować również jej imię.- Przyszła pani na konsultację w sprawie liftingu powiek i nawstrzyknięcie kolagenu, prawda, pani Malone?Czy mogłabyś przestać wymieniać moje nazwisko, ty kretynko?- Dziś nie mam zabiegu wstrzyknięcia kolagenu - wymamrotałam.- A, tak, rzeczywiście.Przepraszam.Tu jest napisane, że w zeszłym roku była pani niezadowolona z rezultatów tego zabiegu i teraz chce pani porozmawiać z panem doktorem o implantach warg,pani Malone.Ile by mi dali za napaść czynną i pobicie?- Tak, zgadza się.Recepcjonistka podniosła głowę znad notatek i skupiła wzrokna moich ustach.Byłam dla niej jedynie parą zbyt cienkich warg.- Pani Malone, proszę spocząć.Pan doktor wkrótce po paniąprzyjdzie.Opadłam na fioletoworóżową kanapę obitą aksamitem i sięgnęłam po jakiś magazyn, by się za nim schować.%7łołądek aż mipodchodził do gardła, kiedy pomyślałam o nawiązaniu kontaktuwzrokowego z Carla.Z drugiej strony czułam pewną satysfakcję namyśl, że nawet śliczna mała Carla poczuła, iż najwyższa pora wybulić parę tysięcy i przyznać, że każdy się starzeje.- Cześć, Prudence - powiedziała Carla, cicho odkładając nakolana swój magazyn.- O, cześć, Carla - odpadam, usiłując udawać, że zauważyłamją dopiero teraz.- Zabawne, że akurat tutaj się spotkałyśmy - powiedziała.O D D A M M %7ł A W D O B R E R C E 141Przezabawne.- Przyszłaś na lifting pupy? - spytała.- Nie, powiek.A ty? Po co ty przyszłaś? - Miałam nadzieję, żechociaż dogadamy się co do zachowania tajemnicy.- Ja? Nie, Boże - odpada.- Moja przyjaciółka ma laserowezłuszczanie naskórka, potem mam ją odwiezć do Larchmont.Jasne, jesteś tylko szoferem.Już to kiedyś słyszałam.W tej chwili do holu wprowadzono jakąś kobietę w średnimwieku, która wyglądała jak ofiara pożaru.Kobieta podeszła prosto doCarli.Pielęgniarka podała jej instrukcje dotyczące opieki nad przyjaciółką i poinformowała ją, że już ustalono datę wizyty kontrolnej.- Pa, Prudence - zaszczebiotała Carla triumfalnym tonem.-Do zobaczenia w Boże Narodzenie.%7łyczę udanego liftingu pupy.Doktor Kapłan z Sylvią, swoją asystentką, wszedł do gabinetuwyłożonego ciemnozielonym dywanem.Stało tam masywne mahoniowe biurko, a na ścianach oklejonych kwiecistą tapetą wisiały dyplomy ukończenia różnych szkół medycznych.Wyjaśnił mi, na czympolega lifting powiek, i powiedział, że możemy się umówić na zabiegna początek następnego tygodnia.- Ile czasu będzie trwała rekonwalescencja?- Odzyska pani dawną formę w ciągu tygodnia, a zanim to nastąpi, będzie pani nosiła na oczach te niewielkie opatrunki.- Pokazał mi cieniutką jak papier taśmę.- Nie chcę odzyskiwać dawnej formy - roześmiałam się.-Właśnie dlatego tu przyszłam.Wyraz twarzy doktora Kapłana i Sylvii nie zmienił się ani trochę.- Jasne - powiedział lekarz.- yle dobrałem słowa.W ciągu tygodnia wróci pani do siebie.Nowej siebie.Czy chce pani zobaczyć,jak będzie wyglądała po operacji? - spytał, wskazując komputer.- Bardzo chętnie - odpadam z podnieceniem.Sylvia zrobiła mi zdjęcie aparatem cyfrowym, potem zaczęłacoś robić przy komputerze i w ciągu paru minut na jego ekranieukazało się moje zdjęcie z odmłodzonymi oczami.- Na pewno będzie pani zachwycona, kiedy usuniemy te worki - powiedziała Sylvia
[ Pobierz całość w formacie PDF ]