[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Oficjalnie musiałbym sprawdzić.- A czy to byłaby jedyna możliwość.wyrazne dowody na takie coś.żeby się od tegoZbyszka wreszcie odczepić?- Inaczej ci odpowiem - powiedział po chwili milczenia.- Bez takiego czegoś dlaZbyszka nie ma ratunku.- Dobrze, skarbie drogi.Powiem ci prawdę.Odwróciłam się od okna i spojrzałam na niego.Trzeba było to uczynić znaczniewcześniej.Wyraz twarzy miał wprawdzie zamyślony i nieco smutny, ale od oczu bez mała biłmu blask.Dopiero w tym momencie pojęłam to, co powinnam była wyraznie widzieć odpoczątku.Wsadzili tego Zbyszka specjalnie po to, żebym ja zaczęła mówić!Zgroza mnie ogarnęła, kiedy sobie to uprzytomniłam.Przecież on też zna Zbyszka,wie, co to dla niego znaczy! Trzeba być pozbawionym ludzkich uczuć, trzeba być potworem,żeby zrobić coś podobnego! Z kim ja mam do czynienia, na litość boską, przecież on nie jestczłowiekiem!Zgroza przerodziła się w gniew i ze złości zaniechałam dyplomacji.Niech ma tę swojąprawdę i niech się dalej sam z nią gimnastykuje!- Zważywszy, że, jak dotąd, nigdy nie popełniałam żadnych przestępstw, naszekontakty można uznać za czysto prywatne - powiedziałam lodowato.- Możesz być spokojny,że w razie potrzeby kategorycznie wyprę się, że cię w cokolwiek wtajemniczałam.Zrobiszsobie z tymi wiadomościami to, co uznasz za stosowne.Informuję cię więc niniejszym, żemoja przyjaciółka, Alicja, zajmowała się ostatnio szpiegostwem.- Oszalałaś? - spytał Diabeł z niebotycznym zdumieniem.- Jeszcze niezupełnie, aczkolwiek można się tego wkrótce spodziewać.Zaraz ci podamszczegóły, które na to wskazują.Diabeł zerwał się z fotela.- Słuchaj, napij się wody.Joanna, może ci dać lekarstwo? Kochanie, co ci się stało?- Wsadziłeś do cholernego mamra niewinnego, chorego faceta po to, żeby ode mnieusłyszeć to, co ukrywam! Proszę cię bardzo, osiągnąłeś pożądany rezultat! Przestaję ukrywać! Wywlecz go teraz, oskarżając kontrwywiad! Jeszcze powiedz, że to ja powiedziałam! Maszupragnioną prawdę, którą tak uwielbiasz nad życie!!!- Jaki kontrwywiad, co ty mówisz, kochanie, uspokój się! Skarbie, bredzisz, to nie jestwcale szpiegowska afera, ty masz zle w głowie! Kontrwywiad ją zabił!!!?- Nie mówię, że zabił! - wrzasnęłam, pomimo furii zdając sobie jakoś niejasno sprawęz tego, że to już byłaby chyba pewna przesada.- Może nie zabił, ja nie wiem! Może dopuściłdo zabicia, a teraz siedzi cicho, cholernie zadowolony i czeka na mnie! Leć, rozgłaszaj to!!!- Musiałbym upaść na głowę - odparł trzezwo Diabeł, patrząc na mnie z niejakimprzestrachem.- Jak żyję, nie słyszałem podobnych idiotyzmów.Dostałaś pomieszaniazmysłów, nie pojmuję od czego.Możliwe, że w przypływie zdenerwowania nieco się nadmiernie rozpędziłam.Coprawda wszelkie afery szpiegowskie były zawsze dla mnie wydarzeniami przyprawiającymi odreszcz zgrozy, i dopuszczałam w wyobrażeniach o nich możliwość najdziwniejszych metoddziałania, niemniej jednak znęcania się nad niewinnymi obywatelami nigdy nie uważałam zanagminne.Przeciwnie, do kontrwywiadu czułam raczej sympatię, a niewinność dawała mirozkoszne poczucie bezpieczeństwa.Tym bardziej byłam zdegustowana, że akurat w tymjednym wypadku nie jest pewne, czy uda mi się udowodnić ową własną niewinność.Wgruncie rzeczy nie samej instytucji jako takiej się bałam, ile mojego nie wyjaśnionego związ-ku z facetem ze złamanym nosem.Nie mogąc się do tego w żaden sposób przyznać, wolałamjuż wyolbrzymić paniczny lęk przed latami w kazamatach.- Nawet głupie pięć lat to za dużo jak na moje potrzeby, że nie wspomnę już odożywociu - powiedziałam złowieszczo.Diabeł przestał być wystraszony i patrzył teraz na mnie w lekkim osłupieniu.Podługiej chwili dotarło nagle do mnie to, co mówił.-.to nie ma nic wspólnego ze szpiegostwem, skąd ci coś podobnego strzeliło dogłowy?Odkrzyczałam już swoje i nieco się uspokoiłam.Przyjrzałam mu się nieufnie, bo cośnowego zaczęło mi świtać w głowie [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • lo2chrzanow.htw.pl