[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Kto to jest Marco? - spytaÅ‚a Sanchia.- To mój brat.- Lion zsiadÅ‚ z konia i podążyÅ‚ przezpodwórze ku niewielkiemu, pokrytemu darniÄ… domkowi.Kolejne zaskoczenie.NaprawdÄ™ nic nie wiem o Lio-nellu Andreasie - pomyÅ›laÅ‚a.Ciekawe, czy ten brat jestrównie porywczy jak on i matka, która ich urodziÅ‚a? TowiÄ™cej niż prawdopodobne.Nagle poczuÅ‚a ogromnÄ…tÄ™sknotÄ™ za FlorencjÄ…, gdzie przynajmniej dobrze wie­dziaÅ‚a, na jakie niebezpieczeÅ„stwa byÅ‚a narażona.- Marco jest zupeÅ‚nie inny niż Lion - zapewniÅ‚ Lo­renzo, jakby czytajÄ…c jej w myÅ›lach.PomógÅ‚ jej zsiąśćz konia.- Może ci siÄ™ nawet wydać czarujÄ…cy.Tak uważawiÄ™kszość kobiet.120 NIEWOLNICA- Nie bÄ™dzie mi tu oceniaÅ‚a, czy jest czarujÄ…cy, czynie.- Lion wyrósÅ‚ nagle przed nimi jak spod ziemi.- Niemam zamiaru siÄ™ z nim dzielić SanchiÄ….- Gdzie twoja wspaniaÅ‚omyÅ›lność? - ironizowaÅ‚ Lo-renzo.- Jestem niemile zaskoczony.Czemu tak skÄ…piszSanchii, skoro tak chÄ™tnie dzielisz siÄ™.- Dom wydaje siÄ™ schludny - przerwaÅ‚ Lion.- ZapÅ‚aci­Å‚em gospodarzowi za nocleg.Przenocuje dziÅ› wraz z żonÄ…u ojca parÄ™ mil stÄ…d.Pójdzie do wioski poszukać Marcai przekaże mu wiadomość, że siÄ™ tu zatrzymaliÅ›my, a jegożona w tym czasie nagrzeje nam wody do kÄ…pieli.- Doskonale - rzekÅ‚ Lorenzo.- Skoro tak lubisz teczworonożne bestie, pewnie nie bÄ™dziesz miaÅ‚ nic prze­ciwko temu, żeby siÄ™ nimi zająć, a ja wreszcie sobieodpocznÄ™.OddaliÅ‚ siÄ™, nie czekajÄ…c na odpowiedz.Lion uÅ›miechnÄ…Å‚ siÄ™ kwaÅ›no, odprowadzajÄ…c Lorenzawzrokiem.- ByÅ‚by bardzo rozczarowany sÅ‚yszÄ…c, że akurat niemam nic przeciwko temu.- ChwyciÅ‚ konie za wodzei poprowadziÅ‚ do niewielkiej stajni.- W chacie jest tyl­ko jedna izba i nie bÄ™dziemy mogli być sami, dopóki niewyjedziemy z Solinari.- ObejrzaÅ‚ siÄ™ przez ramiÄ™.- Cotak stoisz? Chodz ze mnÄ… do stajni.Pojęła w koÅ„cu, o co mu chodzi, i pospieszyÅ‚a za nim.- Chcesz znowu zrobić to ze mnÄ…?- OczywiÅ›cie, o ile znajdziemy tam jakÄ…Å› kupkÄ™ sianaalbo koc, po którym nie bÄ™dÄ… Å‚azić robaki.- OtworzyÅ‚drzwi do stajni, wprowadziÅ‚ konie i uwiÄ…zaÅ‚ je przyżłobach.- Inaczej bÄ™dziemy musieli zadowolić siÄ™ ja­kimÅ› sÅ‚upkiem, o który bÄ™dzie siÄ™ można oprzeć.- Za­trzymaÅ‚ siÄ™ raptem i odwróciÅ‚ do niej twarzÄ….- ZresztÄ…to bez znaczenia.Ważne jest tylko.- PoÅ‚ożyÅ‚ jej rÄ™ce naramionach.Jego ciaÅ‚o przeniknÄ…Å‚ gwaÅ‚towny dreszcz.RozgorÄ…czkowanym wzrokiem omiótÅ‚ mrocznÄ… stajniÄ™,dostrzegajÄ…c maÅ‚Ä… kopkÄ™ siana koÅ‚o jednego ze żłobów.- ZapragnÄ…Å‚em ciÄ™ znowu w dziesięć minut po tym, jakodeszliÅ›my znad strumyka.Nie mogÅ‚em wytrzymać.To.121 IRIS JOHANSENto jest jak ból.- PociÄ…gnÄ…Å‚ jÄ… na siano i rzuciÅ‚ na kolana.- Musisz go uÅ›mierzyć - wyszeptaÅ‚, z trudem tÅ‚umiÄ…crozdrażnienie.- Musisz!UniósÅ‚ spódnicÄ™ jej sukni i posiadÅ‚ jÄ… z jeszcze wiÄ™­kszÄ… gwaÅ‚townoÅ›ciÄ… niż poprzednio, a ledwie osiÄ…gnÄ…Å‚speÅ‚nienie, pogrążyÅ‚ siÄ™ w niej znowu, doprowadzajÄ…c jÄ…i siebie do szczytu rozkoszy.DyszÄ…c ciężko, opadÅ‚ obok niej na siano.- NienawidzÄ™, jak moje ciaÅ‚o mnÄ… rzÄ…dzi - wycedziÅ‚przez zaciÅ›niÄ™te zÄ™by, przysÅ‚aniajÄ…c oczy dÅ‚oniÄ….- Ale,jak wiesz, to nie potrwa dÅ‚ugo.- Nie wiem.W ogóle nie wiem nic na ten temat -wyszeptaÅ‚a Sanchia.- Ale wydaje mi siÄ™, że gdybyÅ› tegonaprawdÄ™ nienawidziÅ‚, to byÅ› tego nie robiÅ‚.- NieodpowiadaÅ‚, wiÄ™c Sanchia spytaÅ‚a niepewnym gÅ‚osem: -Czy ze mnÄ… jest ci inaczej niż z GiuliÄ… Marzo?OdjÄ…Å‚ rÄ™kÄ™ od twarzy, odsÅ‚aniajÄ…c wciąż paÅ‚ajÄ…ceczarne oczy.ZaÅ›miaÅ‚ siÄ™ zÅ‚oÅ›liwie.- OczywiÅ›cie, ona jest w tym znacznie lepsza.MyÅ›lisz,że zawracaÅ‚bym sobie gÅ‚owÄ™ tobÄ…, gdyby tu byÅ‚a?PrzeszyÅ‚ jÄ… ostry ból upokorzenia.- Przepraszam, jeÅ›li nie jest ci ze mnÄ… dobrze.MożegdybyÅ› powiedziaÅ‚ mi, co robiÄ™ nie tak.- Co robisz nie tak? - Jego gÅ‚os wibrowaÅ‚ skrywanÄ…namiÄ™tnoÅ›ciÄ….ZerwaÅ‚ siÄ™ na nogi i zaczÄ…Å‚ rozsiodÅ‚ywaćTabrona.- Zbyt Å›ciÅ›le mnie obejmujesz swoim wnÄ™­trzem, masz zbyt różowe i sterczÄ…ce sutki, twoja skórajest zbyt jedwabista.- ZrzuciÅ‚ siodÅ‚o z koÅ„skiego grzbie­tu na klepisko.- I patrzysz na mnie tak, jakbym miaÅ‚zamiar ciÄ™ pożreć, a ja nie mogÄ™ siÄ™ powstrzymać, żebytego nie zrobić.- Odwrócony do niej plecami, rozkazaÅ‚:- Rozbierz siÄ™.RozwarÅ‚a usta ze zdumienia.Przecież to niemożliwe,żeby znów chciaÅ‚ jÄ… posiąść.- KazaÅ‚em ci siÄ™ rozebrać! WstaÅ„ i zdejmij ubranie!WygramoliÅ‚a siÄ™ z siana i pospiesznie zdjęła sukniÄ™,trzewiki, koszulÄ™.- Chodz tutaj.122 NIEWOLNICAPodeszÅ‚a do niego, wpatrzona w tyÅ‚ jego gÅ‚owy.OdwróciÅ‚ siÄ™ i powiódÅ‚ po niej rozpÅ‚omienionymioczami, zatrzymujÄ…c wzrok na każdej wypukÅ‚oÅ›ci, każ­dym zagÅ‚Ä™bieniu, każdym wstydliwym miejscu jej ciaÅ‚a.- JesteÅ› moja - wychrypiaÅ‚, rozdymajÄ…c nozdrza.-Każda część twego ciaÅ‚a należy do mnie, dopóki u mniebÄ™dziesz.DajÄ™ ci na to sÅ‚owo.ZrozumiaÅ‚aÅ›?Przytaknęła skwapliwie.WÅ‚adczym gestem zagarnÄ…Å‚ dÅ‚oÅ„mi jej piersi.- JesteÅ› moja.Nikt inny nie ma prawa ciÄ™ dotknąć.-Jego rÄ™ce przeÅ›lizgnęły siÄ™ ku wÅ‚osom skrywajÄ…cymÅ‚ono.- Nie obdarzysz innego mężczyzny nawet uÅ›mie­chem, dopóki na to nie pozwolÄ™.PrzemawiaÅ‚ do niej z takÄ… gwaÅ‚townoÅ›ciÄ…, że nie byÅ‚aw stanie nawet siÄ™ poruszyć, tylko wpatrywaÅ‚a siÄ™ w nie­go bezradnie.- Powiedz, że należysz do mnie.- Na.Należę do ciebie.- I nie pozwolisz siÄ™ dotknąć żadnemu mężczyznieoprócz mnie.- I nie pozwolÄ™ siÄ™ dotknąć żadnemu mężczyznieoprócz ciebie.Kiedy tak wpatrywaÅ‚ siÄ™ uporczywie w jej twarz, wy­glÄ…daÅ‚, jakby trawiÅ‚a go gorÄ…czka.Nagle oderwaÅ‚ rÄ™ceod jej ciaÅ‚a i odwróciÅ‚ siÄ™.- A teraz możesz już przestać patrzeć na mnie tymiwielkimi przerażonymi oczami.Włóż sukniÄ™ i idz do izby [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • lo2chrzanow.htw.pl