[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.W przebieralni ułożyłam te stosy dokoła siebie, potem zdarłam ubranie istanęłam w bieliznie.W lustrze obróciłam się bokiem, wcią- gnęłam brzuch, tak że żebra sterczały mi pod skórą niczym kościste palce.Włosy zwisały mi na plecach w mokrych splotach.Przeczesałam je palcami,próbując wygładzić.Całe życie spędziłam w dżinsach i tiszertach, obciętych szortach i kowbojkach,ubraniach, które mogłam brudzić, plamić, rozdzierać i przecierać na kolanach bezpoczucia winy, w ogóle bez żadnego poczucia.Ubrania w przebieralni miały guzikii kołnierzyki, koronkowe mankiety albo małe kolorowe kwiatki na rąbku dżinsów.Takie ubrania nosiły dziewczyny w szkole Sheili Altman, które po szkole nigdy sięnie oblewały, nie potykały ani nie wygarniały gnoju z boksów.Wciągałam je nasiebie, drżąc od ich lekkości, delikatnego, gładkiego migotania tkanin.Spojrzałam w lustro i zobaczyłam siebie - cała we właściwym rozmiarze, wpięknych ubraniach, które doskonale na mnie pasowały.Przebrałam się w innyzestaw i znowu na siebie spojrzałam, rozłożyłam ręce, obracając się, by zobaczyćswoje ciało pod różnymi kątami.Przykucnęłam, stanęłam na palcach, podniosłamramiona nad głowę. Tak wyglądam, kiedy po coś sięgam".Wypchnęłam jednobiodro i oparłam rękę w talii, tak jak zawsze stawała Nona.Potem siadłam nastołeczku w kącie przebieralni. Tak wyglądam, kiedy siadam".Odwróciłam się i spojrzałam, znowu się odwróciłam i spojrzałam. Takwyglądam z prawej strony, tak z lewej, tak z tyłu.Tak wyglądam, stojąc na jednejnodze".A potem wyobraziłam sobie, że patrzy na mnie pan Delmar.Wyobraziłamsobie, że w nowych ciuchach wchodzę do klasy na angielski, idę przez środek,siadam w swojej ławce.Chłodny dreszcz ekscytacji przebiegł po moich plecach,całe moje ciało na moich oczach z dygotem obudziło się do życia.Kiedy wyszłam z przebieralni, mój ojciec i Patty Jo stali na zewnątrz i czekali.- Jak poszło? - spytała Patty Jo.Ręce miałam ciężkie od ubrań i rzuciłam je w ramiona Patty.- Chcę to wszystko - powiedziałam.-1 chcę buty i kolczyki, a w niektórych chcęiść do domu.Ojciec przyjrzał się stosowi, a potem mojej twarzy.Widziałam, że rozważa to,zastanawia się, czy to nie jest za dużo, czy nie wykorzystuję.Ale wiedziałam, jakibędzie jego wniosek, zanim on do niego doszedł, i stałam obok Patty Jo, czekając, ażon nadąży. - Coś jeszcze? - spytał z podniesioną brwią, co jeszcze tydzień temu uznałabymza ostrzeżenie.- Tak - powiedziałam.- Chcę ostrzyc włosy.W salonie ojciec siadł na uboczu, przestawiając krzesło tak, żeby jakoś umieścićswój niewygodny gips, i kartkował magazyny dla kobiet, nie patrząc na nie.Pattyzawiozła nas aż na drugi koniec miasta, gdzie miała swojego fryzjera.- Moja dziewczyna jest najlepsza - zapewniła.Stała za mną w lustrze, omawiając, co ma być zrobione.- Nie chcemy za krótko - powiedziała, a dziewczyna kiwnęła głową.Patty Joprzesunęła palcami po moich włosach, wskazując, jakąpowinny mieć długość.- Obetnij rozdwojone końcówki - poleciła.-1 trochę trzeba je odciążyć.Siedziałam na krześle, przyglądając się swojemu odbiciu w lustrze, podczas gdyone poruszały się za mną, kombinując. Tak wyglądam z mokrymi włosami.Takwyglądam, kiedy mrugam, kiedy przełykam, kiedy podnoszę jedną brew".- Może trochę pocieniujemy? - zapytała fryzjerka Patty.- Damy im trochęruchu?-1 ujmij przy twarzy.-Tak!Ostrza nożyczek błyskały srebrno na tle moich ciemnych włosów, odcinająckońcówki i ujmując ciężaru.- Twoja mama na pewno zna się na włosach - powiedziała dziewczyna, a wlustrze zobaczyłam, że mój ojciec podnosi głowę.Twarz Patty stężała.- Och - powiedziała, śmiejąc się nerwowo.- Ja jestem tylko przyjaciółkąrodziny.Wpatrywałam się w swoje odbicie, kiedy fryzjerka Patty śmigała nożyczkami,podnosząc włosy w palcach i puszczając je.Nie pytała o dalsze szczegóły, dlaczegoprzyjaciółka rodziny miałaby płacić za moje strzyżenie, dawać instrukcje albo wiezćmnie w deszczu swoim słodko pachnącym samochodem.I ja też nie pytałam.Stanęłam obok Patty, kiedy płaciła za moje nowe ubrania i buty, stosik drobnejmigoczącej biżuterii, i kiedy pomagała mi ją wybrać, przykładając do moich uszui szyi, żeby zobaczyć, co najlepiej wygląda na mojej skórze.W sumie moja nowa garderoba kosztowała więcej, niż razem z ojcem wydaliśmy najedzenie przez cały miesiąc, więcej niż kiedykolwiek widziałam w którejkolwiek zbiałych kopert ojca.Ale Patty otworzyła portfel i wyjęła jedną złotą kartę z całej taliiinnych, nawet nie patrząc, która to jest.Robiła to, bo była pod wrażeniem mojej jazdy na zawodach, albo robiła to, bomiała poczucie winy, że ją przyłapałam z ręką mojego ojca w ustach.Albo mnienagradzała, albo przekupywała.I może to było złe.Może powinnam powiedzieć nie,dziękuję, powiedzieć, że nie potrzebuję jej pieniędzy, jej dobrego gustu ani jejfryzjerki.Kiedy jednak pomyślałam o tym, kiedy naprawdę usiadłam iprzemyślałam całą sytuację z góry do dołu, oto do czego doszłam: wygrałam tę klasęreining, wygrałam uczciwie.Pracowałam, pociłam się i czyściłam boksy, jadłamtłuste jedzenie z papierowych serwetek i mieszkałam w domu bez klimatyzacji przeznajgorętszą część lata.Nosiłam ubrania, które na mnie nie pasowały, i byłam miładla ludzi, których nie lubiłam.Zasłużyłam na te dobre rzeczy, na każdą z nich pokolei.Więc niech do mnie płyną.Po fryzjerze Patty Jo zabrała nas na obiad.Siedzieliśmy trójką w wygodnejwnęce, Patty zamówiła butelkę wina dla siebie i mojego ojca, ja zaś popijałamwiśniową colę z prawdziwych wiśni.Deszcz walił w okna, drogi wypełniały siębrązową wodą.Ale w środku świece migotały na białych obrusach, a kelnerzy mieliczarne muszki.Nasze steki skwierczały na talerzach, tak delikatne i soczyste, że wzasadzie nie musiałam przeżuwać mięsa przed połknięciem.Kiedy przyniesiono rachunek, ojciec zerknął na niego.- O ja pierdzielę - szepnął.- Chyba w całym swoim życiu nie zapłaciłem zażaden posiłek więcej niż dwadzieścia dolarów.Patty Jo zgięła się w pół ze śmiechu.- Biedny Joe - powiedziała, rozlewając resztę wina do ich kieliszków.- Tylkopraca i praca, a żadnej rozrywki.- Sięgnęła po rachunek i przez chwilę jej rękanakrywała jego, zanim spoczęła na kartce i wysunęła się z jego dłoni.Ojciec spojrzałna swoją rękę, na miejsce, w które niemal go dotknęła, i zarumienił się w świetleświec.Ja po drugiej stronie stołu kręciłam głową na boki, słysząc szelest swoichwłosów na karku, czystych, lekkich i jedwabistych, i udawałam, że niczego niezauważam. W domu rozłożyłam swoje nowe ubrania na łóżku i niespiesznie wkładałamkażdy strój przed lustrem, odsuwając włosy z twarzy, potem wygładzając je napoliczku, wirując nimi tak szybko, jak mogłam, żeby ułożyć wachlarz na ramionach.W łazience przekopałam szafkę pod zlewem, aż znalazłam walizeczkę zporzuconymi kosmetykami do makijażu Nony, potem usiadłam po turecku nablacie, eksperymentując z maleńkimi tubkami i bladymi, błyszczącymi pudrami.W ciągu jednego dnia nauczyłam się na pamięć wszystkich powierzchniodbijających w naszym domu, luster w łazience i mojej sypialni, okien, zerkałam nazewnątrz przy świetle dziennym i do wewnątrz w ciemnościach [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • lo2chrzanow.htw.pl