[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Trochę zmieszała się na widok chłopca i chciała zaraz pędzić do domu, ale matka chwilę jeszcze porozmawiała z nią na ogólnoży-ciowe tematy, wciągając do pogawędki Jarka.Pomagali jej w przygotowaniach do obiadu i w pewnym momencie równocześnie zatrzymali się koło okna.Na podwórku Marzenka, stojąca na kilku cegłach jak na podwyższeniu, opowiadała coś z zapałem zasłuchanym malcom.Stefanek z Krystynką też kręcili się w pobliżu tej grupki, więc gdy przyszedł czas na obiad, matka zapytała najmłodszego z uśmiechem:- Widzę, że Marzenka znowu czuje się z wami dobrze.O czym tak interesująco opowiadała?- Same ciekawe rzeczy - Stefanek wykręcał się od konkretnej odpowiedzi.- Ale my najpierw sprawdzimy, czy niektóre prawdziwe.Bez dokuczania.- To ładnie.A więc do jutra! - matka pożegnała się z Zosią.- Wszystko musi się dobrze skończyć!- Oby! - westchnęła dziewczynka, ale uśmiechnęła się wychodząc.Jarek znowu nie zwrócił uwagi na ton ich pożegnania,162układał sobie plan popołudnia.Wróblica zapowiedziała dziś klasówkę z całości przerobionego materiału jeszcze w tym tygodniu lub w przyszły poniedziałek, musi więc zrobić powtórkę.Nie ma co prawda kłopotów z matematyką, ale pewne luki w opanowaniu materiału wymagają załatania.Poza tym trzeba podjąć jakieś decyzje w sprawie Bogdana! O reżyserze Beata sama myśli, jak znów trochę nieuprzejmie zaznaczyła dziś w szkole, ma więc czas dla Bratków.Z rozpędu zainteresowałsię także lekcj ami Stefanka.- Ja się zawsze staram! - obraził się nieco najmłodszy.-Muszę dawać przykład Krystynce.Chociaż ona chyba woli się uczyć z Andulą, wiesz? One się przy nauce bawią lalkami i misiami i plotkują.Kompletne baby! Dlaczego kobiety nie potrafią pracować poważnie naukowo? Powiedz?- Taką już mają widać naturę.- Chyba.Wiesz, a Marzenka.- Przestańcie gadać! Nie widzicie, że się uczę? - burknął Bogdan rozpanoszony na połowie stołu.Przypomniał słowa ojca: - Na rozmowy i rozrywkę jest czas po kolacji!- Co? Co za ewolucja! - zażartował niezłośliwie Jarek.- Przepraszamy.Bardzo was w klasie mordują? -spytał uprzejmie.- Średnio, tylko że teraz pora na klasówki!- U nas to samo.- To się ucz i siedź cicho!- Chciałem tylko spytać, czy nie trzeba ci w czym pomóc - Jarek nie zrażał się tak łatwo, skoro postanowił działać.- Na razie nie! - nie była to zbyt uprzejma odpowiedź, ale dobre i to na początek poprawy wzajemnych stosunków.Tajemnica wzorowego zachowania starszego Bratka wyjaśniła się zaraz po powrocie inżyniera z pracy.Dowiedział się od kogoś, że z nieszczęsnym Szarikiem sprawa nie163była taka znów jasna, skrzyczał synów, a potem wezwał Bogdana na osobną rozmowę dostołowego.Stefanka zostawił mamie Soni.Nie miała z nim kłopotu, bo malec mocno przeżyłzbrukanie czystej idei Pancernych niecnym postępkiem Sławka i opłakał rzecz sowicie.Bogdan wrócił do pokoju chłopców z miną skrzywdzonego przez tatę niewinnego baranka, ale można było łatwo się zorientować, że i to tylko poza.Jarek, który akurat dziś miał natchnienie pedagogiczne, oszczędził go uznając, że dosyć oberwał.Poprzestał na ignorowaniu zaprosin do wspólnej zabawy,zresztą Bratki były jakieś niemrawe i spędziły popołudnie grzecznie nad książkami.Nazajutrz Stefanek powitał wracającego Jarka radosnym uśmiechem.- Popatrz! - podsunął mu pod nos nieduży kwadracik zielonkawej wełenki z wyhaftowanym na niej brązowym psem.- To będzie nasza odznaka! Na żywego nie zasługujemy.- westchnął.- Zosia narysowała, mama Sonia zrobiła resztę! Fajny, nie?- Fajny! Co on ma na łbie?- To początek hełmu pancernych, tylko mama Sonia jeszcze nie zdążyła dorobić.Dałem jej różne ilustracje wojskowe, niech się podszkoli, bo nie miała pojęcia.- Hm.widać.A co to za pies?- Nie poznałeś?! To przecież Huckelberry.- Rzeczywiście.- Każdy dostanie taką odznakę! Ta jest moja.Bo mnie wreszcie przyjęli, wiesz?- Bez próby?- Bez [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • lo2chrzanow.htw.pl