[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Słyszałeś o pracach, które opisuje Otto? - zapytał niespokojnie, jakby się bał, żezaprzeczy, że kiedykolwiek jakiekolwiek prace w Kolicach miały miejsce.Piotr jednak popa-trzył na Roberta poważnie.- Nie tylko słyszałem - odparł - ale wiem, że rzeczywiście nadzorował je ojczymOttona, Hermann Staff.- Nie?! - wyrwał się Siwemu pełen niedowierzania okrzyk.Nie tylko jemu trudno byłow to uwierzyć.Koledzy przyglądali się sceptycznie pomiętemu notatnikowi z przekładem,który Robert położył na kolanach.Nie zważając na reakcje zebranych, postanowił zadaćPiotrowi drugie pytanie.- A o planie słyszałeś?- Nie - przyznał z żalem kierownik ekspedycji - o planie nie wspominają żadne zródła.93 - Nie ma go w dzienniku, Otto musiał rzeczywiście oddać go Marii, a ta skutecznieukryła go w jednej z książek ojca - zastanawiał się głośno Robert, kartkując zeszyt iwsłuchując się w szelest kartek.- Pewnie zaginął na zawsze - wyraziła opinię Ewa.- W końcu minęło tyle czasu.A terazzniknął też sam dziennik i pozostało nam jedynie słowo od tłumacza.- Dziennik to dobre zródło, ale dość jednostronne.Może warto byłoby się dowiedzieć oautorze czegoś z innych zródeł - Jacek włączył się do dyskusji trochę wbrew sobie.Niczegonie zamierzał im ułatwiać.Jeśli klasztor krył jakąś tajemnicę, on powinien się zająć jejrozwikłaniem.Miał doświadczenie i był właściwie wyposażony.Komentarz wymknął mu sięmimo woli.Sam spędził w archiwach niejedno popołudnie, szperając w starych dokumentach.Każde poszukiwania należało poprzedzić historyczną kwerendą.Jeśli ktoś nie brał tego poduwagę, skazywał się na niepowodzenie.- To chyba trzeba by było jechać do Berlina, do jakiegoś archiwum albo na uniwersytet- zauważył trzezwo Siwy.- A to chyba nie wchodzi w grę.Ewa była odmiennego zdania.- Może wystarczyłoby do Szczecina, do archiwum miejskiego.- Przypominam, że po drodze było kilka wojen - Piotr nie wierzył w to, że znajdą jakieśdokumenty związane z Kolicami.- Niemcy prawdopodobnie wywiezli wszystkie swoje aktaw 45 roku.W wywożeniu i zacieraniu śladów, jak wiemy, osiągnęli wyjątkowe mistrzostwo.Wystarczy wspomnieć polskie zabytki, które się po wojnie nie odnalazły.Skoro tak sądzicie, nie będę was przekonywał, pomyślał Jacek, zastanawiając się już,jak rozwiązać organizacyjnie sprawę nocnych poszukiwań, by nikt go nie zobaczył podklasztorem.Skoro archiwum jako zródło informacji było poza jego zasięgiem, należało sięskupić na przeszukaniu terenu.Nikt z obecnych nie miał pojęcia, czego szukać i gdzie, a onmiał nad pozostałymi tę przewagę, że za pomocą wykrywacza mógł sprawnie i szybkozawęzić obszar poszukiwań.Zaczynał mu się już marzyć skarb, jaki trafia się raz nakilkadziesiąt lat.Prawdziwy, a nie tylko taki, który ma wartość historyczną.- Zapytajmy księdza Andrzeja - usłyszał nagle nieśmiałą propozycję Uli i musiałprzyznać, że dziewczyna ma głowę na karku.- Może on coś będzie wiedział.Powinien miećstare księgi parafialne.- Zluby, chrzciny, pogrzeby i cały ten kram - Wódz machnął ręką z powątpiewaniem ijego nastawienie na moment udzieliło się innym.- Mimo wszystko porozmawiam z nim - zdecydował nagle Robert, zerkając na zegarek.- Dzisiaj już nie, ale jutro do niego zajdę, jak będziemy wracać po pracy do szkoły.94 W oczach Piotra odnalazł aprobatę i przez moment miał wrażenie, że wszystko wróciłodo normy, że nie było wczorajszej nieprzyjemnej rozmowy, pretensji o to, z kim spędza czas,i zazdrości, jak dotąd bezpodstawnej.Piotr przeniósł wzrok na twarze zebranych studentów.- Chodzcie dzieci.Trzeba jeszcze trochę popracować - powiedział z czarującymuśmiechem i, nie zważając na głosy protestu, ruszył do drzwi.- Za chwilę oczekuję was wmoim pokoju - powiedział jeszcze i zniknął w ciemnym korytarzu.Rozchodzili się, szemrając pod nosem.Robert przysiadł przed wejściem, jakbypolecenie Piotra go nie dotyczyło.Tylko na chwilę, usprawiedliwił się sam przed sobą.Tomek i Marcel przebiegli obok niego w stronę swojego ulubionego miejsca koło żywopłotu.Jak zwykle ciągnęli ze sobą jakieś kości.- Uwaga, żebyście ich nie uszkodzili - usłyszał nad głową głos Ewy, która przysiadłaobok niego.- Co teraz? - zapytał ot tak, żeby coś powiedzieć.- Odkąd przyjechałaś, mamy wokółsame zagadki.- Narzekasz? - uśmiechnęła się przekornie.Siedzieli obok siebie i milczeli.Robert byłzbyt zmęczony, by podtrzymywać rozmowę, zresztą czuł, że nie ma potrzeby.Wieczornacisza lekko unosiła się w powietrzu.- Pójdę jutro z tobą - odezwała się w końcu Ewa.- Do księdza Andrzeja - wyjaśniła, bowyrwany z zamyślenia Robert nie bardzo wiedział, co do niego powiedziała.- Po co? - zapytał, kiedy już dotarł do niego sens jej słów.- Z ciekawości - wyjaśniła lakonicznie.- Piotr nie będzie zachwycony - zauważył.- To nie ma nic do rzeczy.Nie jestem jego własnością.- Powiedziałaś mu to? - Kiwnęła głową.- Skąd się znacie?- To przesłuchanie?- Nie, ciekawość - uśmiechnął się, patrząc jak pod wpływem tego słowa złośćbłyszcząca w jej oczach topnieje, rozpływa się i znika.Nie można jej było odmówić poczuciahumoru.- Może w końcu porozmawiamy szczerze - dodał, czując, że trudny początek ma jużza sobą.- Studiowaliśmy razem - zaczęła niechętnie Ewa.- I w tym czasie, jak mogłeś się jużdomyślić, byliśmy parą.Mieliśmy się pobrać.- To dlaczego się nie pobraliście? - spytał.- Pojawiła się jakaś ciemnowłosa piękność.95 - %7łartujesz? - Robertowi nie mieściło się w głowie, że Piotr mógł się okazać tak dalecepozbawiony gustu, jeśli chodzi o kobiety.- A jednak - skwitowała Ewa z niewesołym uśmiechem.- Co było dalej?- To co zwykle.Rozstaliśmy się po długich rozmowach, które niczego nie zmieniły, iwidywaliśmy sporadycznie.Po studiach wróciłam do rodzinnego Szczecina.Nie widzieliśmysię kilka lat.Piotr zadzwonił półtora tygodnia temu i zapytał, czy mogłabym przyjechać.Zgodziłam się.- Dlaczego?- Ciekawość - uśmiechnęła się kpiąco.Robert pokręcił głową z dezaprobatą.- To przestaje być śmieszne - powiedział z naganą w głosie.- Kiedy to prawda.- Często robisz coś z ciekawości? - zapytał jeszcze, choć mógłby przysiąc, że znaodpowiedz.- Bez przerwy - parsknęła Ewa.- A co z Piotrem?Spoważniała.- Nic [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • lo2chrzanow.htw.pl