[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Już w szkole wojskowej wyÅ›piewywaÅ‚ Å‚adne kuplety - odpowiedziaÅ‚ kapitanSagner - a co za anegdoty zna! Paluszki lizać.Dlaczego nie bywa miÄ™dzy nami,nie wiem.PuÅ‚kownik smutnie potrzÄ…snÄ…Å‚ gÅ‚owÄ….- Dzisiaj nie ma już miÄ™dzy nami tego prawdziwego koleżeÅ„stwa.PamiÄ™tam,że dawniej każdy z oficerów staraÅ‚ siÄ™ w miarÄ™ możnoÅ›ci, żeby w kasynie byÅ‚owesoÅ‚o.Jeden z kolegów, niejaki porucznik Dankl, rozbieraÅ‚ siÄ™ do naga, kÅ‚adÅ‚ siÄ™na podÅ‚odze, wtykaÅ‚ sobie w zadek ogon Å›ledzia i przedstawiaÅ‚ syrenÄ™.Innyznowu porucznik, Schleisner, umiaÅ‚ strzyc uszami i rżeć jak ogier, potrafiÅ‚naÅ›ladować miauczenie kotów i bzykanie trzmieli.PamiÄ™tam także kapitanaSkodaya.Ile razy zażądaliÅ›my, zawsze przyprowadzaÅ‚ do kasyna dziewczyny,trzy siostry, a byÅ‚y wytresowane jak psy.UstawiaÅ‚ je na stole, a one zaczynaÅ‚yprzed nami rozbierać siÄ™ do naga, i to w takt batuty.Skoday miaÅ‚ takÄ… maÅ‚Ä…batutkÄ™ i trzeba przyznać, że kapelmistrzem byÅ‚ Å›wietnym.A czego on z nimi niewyrabiaÅ‚ na kanapie! KiedyÅ› kazaÅ‚ sprowadzić wannÄ™ z ciepÅ‚Ä… wodÄ…, ustawić naÅ›rodku lokalu, a my musieliÅ›my jeden po drugim kÄ…pać siÄ™ z tymi dziewczynami,on zaÅ› nas fotografowaÅ‚.Przy tym wspomnieniu puÅ‚kownik Schröder uÅ›miechaÅ‚ siÄ™ obleÅ›nie.- A jakie zakÅ‚ady robiliÅ›my w wannie! - mówiÅ‚ dalej, mlaszczÄ…c wstrÄ™tniejÄ™zykiem i krÄ™cÄ…c siÄ™ na krzeÅ›le.- A dzisiaj? Czy to jest rozrywka! Nawetmarnego kuplecisty nie ma.I pić mÅ‚odsi oficerowie też już nie umiejÄ….Do północyjeszcze daleko, a przy stole już piÄ™ciu pijanych, jak sam pan widzi.BywaÅ‚o tak, żesiedzieliÅ›my razem po dwa dni z rzÄ™du, a im wiÄ™cej piliÅ›my, tym byliÅ›mytrzezwiejsi.A żłopaÅ‚o siÄ™ wszystko, co popadÅ‚o: piwo, wino, likiery.Dzisiaj nie majuż tego dawnego prawdziwego ducha wojennego.Diabli wiedzÄ…, co siÄ™ porobiÅ‚o.Nie ma dowcipu, tylko takie gÅ‚upie glÄ™dzenie bez koÅ„ca.Niech pan sÅ‚ucha, co tamna koÅ„cu stoÅ‚u opowiadajÄ… sobie o Ameryce.Z koÅ„ca stoÅ‚u odzywaÅ‚ siÄ™ czyjÅ› poważny gÅ‚os:196 - Ameryka nie może rozpoczynać wojny.Amerykanie i Anglicy to najwiÄ™ksiwrogowie.Ameryka nie jest przygotowana do wojny.PuÅ‚kownik Schröder westchnÄ…Å‚:- Tak mogÄ… glÄ™dzić tylko oficerowie rezerwy.Diabli nam tu ich nadali.Jeszczewczoraj taki czÅ‚eczyna pisaÅ‚ w jakimÅ› banku albo zawijaÅ‚ w papierek pieprz,angielskie ziele, cynamon i pastÄ™ do obuwia, a w najlepszym razie opowiadaÅ‚dzieciom w szkole, że głód wypÄ™dza wilka z lasu, a dzisiaj chce być podobny dooficera sÅ‚użby czynnej, udaje, że na wszystkim siÄ™ zna, i we wszystko wtyka nos.A chociaż mamy dość oficerów sÅ‚użby czynnej, to taki na przykÅ‚ad Lukasz unikanaszego towarzystwa.PuÅ‚kownik Schröder wróciÅ‚ do domu w usposobieniu jak najgorszym, a gdysiÄ™ rano przebudziÅ‚, nastrój jego pogorszyÅ‚ siÄ™ jeszcze, bo w gazetach, którepodano do łóżka, przeczytaÅ‚ wiadomoÅ›ci z frontu, w których kilkakrotniepowtarzaÅ‚o siÄ™ zdanie, że wojska nasze znowu cofnęły siÄ™ na pozycje z góryupatrzone.ByÅ‚y to peÅ‚ne chwaÅ‚y dni armii austriackiej, jak dwie krople wodypodobne do tych dni, w których braÅ‚a ona generalne lanie w Serbii.I z takimi wÅ‚aÅ›nie pomieszanymi uczuciami przystÄ…piÅ‚ puÅ‚kownik Schröder ogodzinie dziesiÄ…tej rano do rozpatrzenia sprawy, którÄ… jednoroczny ochotniknazwaÅ‚ dość trafnie sÄ…dem ostatecznym.Szwejk i jednoroczny ochotnik stali na dziedziÅ„cu i czekali na puÅ‚kownika.Znajdowali siÄ™ tam już wszyscy podoficerowie, oficer peÅ‚niÄ…cy sÅ‚użbÄ™, adiutantpuÅ‚ku i sierżant, szef kancelarii puÅ‚kowej z papierami winowajców, na którychgÅ‚owy spaść miaÅ‚ topór sprawiedliwoÅ›ci - regimentsraport.Wreszcie ukazaÅ‚ siÄ™ ponury puÅ‚kownik w towarzystwie kapitana Sagnera zeszkoÅ‚y jednorocznych ochotników, nerwowo chÅ‚oszczÄ…cy szpicrutÄ… cholewybutów.PrzyjÄ…Å‚ raport i wÅ›ród grobowej ciszy przeszedÅ‚ kilka razy obok Szwejka ijednorocznego ochotnika, którzy podrzucali gÅ‚owami  rechtsschaut i linksschaut zależnie od tego, czy puÅ‚kownik znajdowaÅ‚ siÄ™ po ich prawej czylewej stronie.Czynili to bardzo dokÅ‚adnie i omal że karków nie poskrÄ™cali, bospacer puÅ‚kownika trwaÅ‚ dość dÅ‚ugo.Wreszcie zatrzymaÅ‚ siÄ™ puÅ‚kownik przedjednorocznym ochotnikiem, który zaczÄ…Å‚ meldować:- Jednoroczny ochotnik.- Wiem - rzekÅ‚ ostro puÅ‚kownik.- Wyrzutek jednorocznych ochotników.Czym pan jest w cywilu? Studentem filologii klasycznej? A wiÄ™c zapityinteligent.- Panie kapitanie - zwróciÅ‚ siÄ™ do Sagnera - niech pan przyprowadzi caÅ‚Ä…szkoÅ‚Ä™ jednorocznych ochotników.- Naturalnie - przemawiaÅ‚ dalej do swojej ofiary - taki jaÅ›nie pan studentfilologii klasycznej, którego my tu musimy uczyć moresu.Kehrt euch! OczywiÅ›ciefaÅ‚dy pÅ‚aszcza nie w porzÄ…dku.Jakby wyszedÅ‚ od dziewki albo tarzaÅ‚ siÄ™ w bajzlu.Ja wielmożnego pana ochotnika nauczÄ™ moresu.SzkoÅ‚a jednorocznych ochotników weszÅ‚a in corpore na dziedziniec.- Ustawić siÄ™ w czworobok! - rozkazaÅ‚ puÅ‚kownik [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • lo2chrzanow.htw.pl