[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- O Boże.Okropne.- Uwierz mi, wcale nie.- Więc to cię podnieca? Przesuwa dłoń na moje udo.- Wszystko w tobie mnie podnieca.No, jesteśmy wreszcie namiejscu.Craig zamienia kilka słów z kierowcą i wysiadamy.Jesteśmyw Chelsea, na jednej z tych szerokich, wysadzanych drzewamiulic, które łączą King's Road ze światem zwykłych ludzi.Lekkiwiaterek bawi się moją sukienką, marszczy kałuże, które lśniąRS 212jak dachy samochodów.Wszystko dokoła jest bardzo wyniosłe ibogate.Patrzę na zabytkowe budynki.Przypominają mi MaryPop-pins i O1ivera Twista.Schody dla służby i komiwojażerów- pięknie dziękuję, panienko, wózki, nianie i duże psy.Wwysokich oknach, we wszystkich bez wyjątku, wiszą zabójczezasłony -piękne, ciężkie, z falbanami i bez, związanejedwabnymi sznurami.- Aadnie tu - stwierdzam i zastanawiam się, jakiego rodzajumeble zastanę w środku.- Dosyć ekskluzywne miejsce jak namieszkanko.Do tej pory nie zastanawiałam się, gdzie i jak mieszka, alepodświadomie zakładałam, że ma jakieś dwupokojowemieszkanko w centrum miasta.Bierze mnie za rękę.- Nie mieszkanie - poprawia dumnie.- Cały dom jest mój.Kiedy wchodzimy, okazuje się, że mimo zasłon i dywanów takgęstych, że nie sposób tego wyrazić, dom Craiga wyglądadokładnie tak, jak sobie wyobrażałam dom samotnegodwudziestoczterolatka.Salon równie dobrze mógłby być filiąsklepu ze sprzętem hifi.Ogromny telewizor, oczywiściemagnetowid i zestaw do odbioru telewizji satelitarnej, wieżastereo, głośniki, wzmacniacze, gitary i kable.Do tego komputer,drukarka, faks, skaner i dużo innych nieznanych miprzedmiotów.Zdejmuję buty i siadam na kanapie.- Od dawna tu mieszkasz?- Niecały rok.Właściwie wcale nie chciałem sięprzeprowadzać, ale miałem sporo kasy w banku, a wszyscy mimówili, że trzeba w coś zainwestować.Mam tu sześć sypialni.Kiedy kupowałem ten dom, pomyślałem, super, z Chelsea jestwszędzie blisko metrem.Gówno prawda.Zresztą teraz nie mogęjezdzić metrem.Ale to fajny dom.Zmieści się tu moja mama ipewnie kiedyś, rodzina.Ale na razie świeci pustkami, jakwidzisz.RS 213Widzę, ale myślę o czymś innym.Ile kasy trzeba mieć nakoncie, żeby kupić taki dom.I zaraz przypominam sobie coś, oczym ciągle zapominam: Craig jest chyba milionerem.Pewniezarabia w każdej chwili.Ilekroć w radiu leci piosenka Kite'ów,ilekroć ktoś gdzieś kupuje ich płytę czy kasetę.Zadziwiające,gdy się o tym pomyśli.Włącza muzykę.Nie wiem, co to jest.- Prawda jest taka, że zazwyczaj nudzę się tu jak mops.Wolałbym mieszkać u Nigela albo u mamy.Sąsiedzi są wporządku, ale starzy i nudni.- Więc nie tu mieszkają wszystkie gwiazdy? Klęczy napodłodze i przegląda stos papierów.- Nic mi o tym nie wiadomo, zresztą nawet gdyby,trzymałbym się od nich z daleka.Mówiłem ci, nie lubię przyjęći całego tego syfu, a już zwłaszcza nie cierpię ludzi z branży.Nie zniósłbym ich dokoła siebie.Przypomniałam sobie, co mówił w Cardiff:- Klakierzy i karierowicze.- Właśnie.A czasami jeszcze gorzej.Kiedy robisz karierę,wszyscy chcą cię poznać.Wszyscy chcą się z tobą pokazywać.Z czasem nabierasz podejrzliwości co do ich prawdziwychmotywów, przynajmniej ja.Nigdy nie byłem zbyt towarzyski,poza sceną, oczywiście, i najlepiej się czuję ze starymikumplami.A jeśli chodzi o dziewczyny.- Pewnie ustawiają się w kolejce.- Właśnie! I to jest, kurwa, okropne.To znaczy, jestemfacetem, pewnie, więc korzystam z okazji, jak my wszyscy.Alez czasem to się staje nudne.Dlatego z tobą jest tak dobrze.Rozumiesz? Nie obchodziło cię, kim jestem.Byłem modelem ityle.- Nie do końca.Bardzo się cieszyłam, że będę pracowała zgwiazdami.Ale nawet przez myśl mi nie przyszło, że pójdę ztobą do łóżka.RS 214- Otóż to.Więc kiedy zdałaś sobie sprawę, że ci się podobam,chodziło o mnie, o zwykłego faceta, a nie gwiazdora.Problem wtym, że większość dziewczyn wie o mnie wszystko, a ja o nichnic.To przerażające.- Nic o tobie nie wiem, i nie jesteś zwykłym facetem.Podchodzę do niego, dywan jest tak sprężysty, że mamwrażenie, jakbym szła po oceanie miniaturowych trampolin.Klękam obok niego.Na niskim chromowanym stoliku stojąfotografie w plastikowych ramkach.Mężczyzna na jednej z nichwygląda znajomo.- Kto to?- Mój stary.- Craig trąca zdjęcie palcem.- Też niezły numer.Kiedy dorastałem, miał mnie w nosie.Traktował mnie i matkęjak powietrze.Mama znosiła to tylko dlatego, że bała się, co zemnie wyrośnie, jeśli rozejdzie się ze starym.Wyrzuciła godopiero kilka lat temu.Za to teraz, gdy jego syn jest znany ibogaty, nie możemy się od niego opędzić.- Masz jego zdjęcie.Chyba jednak coś do niego czujesz.- Och, to mama.Jest bardzo sentymentalna, wierzy w rodzinę,stąd ta wystawa.Ale nie, nie nienawidzę go.Po prostu przykromi, że nic mnie z nim nie łączy.Kiedy będę miał dzieci, stanęna głowie, żeby być przy nich, gdy będą mnie potrzebowały.- Będziesz wspaniałym ojcem.- Parskam śmiechem.- Jezu,posłuchaj tego, mówię jak twoja matka!Pochyla się nade mną.- Uwierz mi, nie masz z nianie wspólnego.Całuje mnie powoli, czule i miękko, i dywan wyrusza nam naspotkanie.- Teraz ci zagram, z tekstem.Tak.Niestety, to nie jestpiosenka o miłości i takich tam.Wiesz, Jonatan i ja słuchamy tejsamej melodii, ale gdy ja myślę o smutku, samotności i depresji,jemu chodzi po głowie rewolucja czy coś takiego.RS 215Bierze do ręki gitarę akustyczną.Swoją ulubioną, jak mipowiedział.Siedzimy w sypialni.Słońce właśnie zachodzi, oknawychodzące na zachód wpuszczają złote promienie.Siedzę po turecku i wyciągam rękę po tekst.- Pewnie miałeś jakiś pomysł na tekst, gdy pisałeś muzykę?- Nie, właściwie nie.Kiedy komponuję, myślę raczej: a teraztaki akord, tak, to jest to! W każdym razie, to piosenka o wojnie.Zwróć uwagę na zmianę tonacji w połowie.I tak Craig gra i śpiewa moją piosenkę.Opowiada o staruszku,który mieszka sam z kotem i kolekcją medali, żyje dziękipomocy społecznej [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • lo2chrzanow.htw.pl