[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Główna łazienka, usytuowanapomiędzy gościnnymi pokojami, była cała w bieli ze srebrnymi kurkami ikranami oraz wyjątkowo pasującymi do wnętrza turkusowymi ręcznikami.Kiedy wyraziła zachwyt nad czystością i porządkiem panującymi wdomu, wyjaśnił z rozbrajającą szczerością: To nie moja zasługa.Kilka razy w tygodniu, podczas gdy ja załatwiaminteresy, apartament jest sprzątany.65RLTOstatnim pokojem, jaki pokazał jej John, była sypialna pana domu.Czarna narzuta przykrywająca olbrzymie łoże doskonale kontrastowała zbiałym wezgłowiem i nocnym stolikiem, na którym prezentowała sięozdobna, alabastrowa lampa.Podłoga pokryta dwoma białymi chodnikami,zaś na przeciwległej ścianie wbudowany był panoramiczny telewizor.Scarlet nagle wyobraziła sobie, jak leży pośród poduszek na tymwielkim łożu, a nad nią klęczy John, wyrabiając niesamowite rzeczy.Poczuła,jak gorące prądy przenikają jej ciało od głowy po czubki palców. Wydajesz się mało rozmowna stwierdził John. Coś nie tak?Odwróciła się w jego stronę, a na wargi przywołała uprzejmy uśmiech. Nie, wcale nie.To miejsce jest wspaniałe. Ale.? Ale co? Wcześniej zawsze było jakieś ale podsumował krótko.Scarlet postanowiła niczego nie ukrywać. Zastanawiałam się, czy oczekujesz ode mnie, że już dziś odwiedzęcię w twojej sypialni.John skuszony wizją posiadania jej nagiej we własnym łóżku o mało niezawołał Tak! Tak, chcę ciebie już dziś! Postanowił jednak trzymać sięplanu; w końcu zamierzał usatysfakcjonować nie tylko siebie, ale przede66RLTwszystkim ją. Pomyślałem sobie, że dziś możesz być za bardzo zmęczona oznajmił, robiąc co w jego mocy, by zignorować ciało buntujące sięprzeciwko takim planom.Uśmiechnęła się wymuszenie, z zakłopotaniem. Kiedy się denerwuję, że muszę coś zrobić, wolę jak najszybciej miećto za sobą. Nie masz powodów, by się denerwować przypomniał jej łagodnie. Nawet nie masz pojęcia! O czym nie mam pojęcia?Skrzywiła się nieznacznie, uciekając wzrokiem. Powinnam była powiedzieć ci wcześniej. Co powiedzieć? Mogę nie być taka, jak się spodziewasz. Nerwowo wyłamywałapalce. Nie należę do namiętnych kobiet.Mogę być.oziębła. Zakryłaoczy ręką. To takie krępujące.Odczekał chwilę, po czym delikatnie odsunął jej dłoń od twarzy iostrożnie uniósł podbródek, zmuszając, by spojrzała mu w oczy.Nie wierzył,że jest oziębła.Chyba nie zdawała sobie sprawę z własnej zmysłowości. Nie bój się mnie.Pozwólmy, by to się stało spokojnie, krok po kroku 67RLTpowiedział, nie spuszczając z niej wzroku. Zaczniemy powoli.Przecieżlubisz się całować, prawda?Zamrugała powiekami i przytaknęła.Była przekonana, że John jąpocałuje, ale nie zrobił tego.Poczuła się zawiedziona, ale wtedy przesunąłpalec wskazujący na jej usta i obrysował kontur.Zaczął delikatnie,niespiesznie muskać wrażliwą skórę warg, aż nieznacznie, z drżeniem, roz-chyliły się.Scarlet miała wrażenie, że serce zaraz wyskoczy jej z piersi.Niepanowała nad oddechem, który stawał się ciężki i nierówny.Marzyła, wręczumierała z pragnienia, by ją pocałował.John jakby czytał w jej myślach, bopo chwili miejsce palców zajęły usta.Takiego pocałunku nie doświadczyłanigdy w całym swoim życiu.Ujął jej twarz w dłonie i nie przestawał pieścićjej warg, dopóki nie westchnęła cicho z podniecenia.Cofnął się tylko nasekundę, po czym pocałował ją jeszcze mocniej, głębiej, wsuwając do środkajęzyk.Scarlet zupełnie straciła głowę.Nie była w stanie myśleć trzezwo iwcale jej na tym nie zależało.Jedyne, czego chciała, to żeby John nieprzerywał.Na próżno.Kiedy uwolnił swe usta od jej warg, chciała zapro-testować.Coś tak wspaniałego nie mogło się skończyć. Czyli jednak podobam ci się stwierdził spokojnie. Jesteś zarozumiałym arogantem syknęła, wściekła, że wprzeciwieństwie do niego, nie potrafi zachować zimnej krwi.68RLT Nie denerwuj się tak. Posłał jej tajemniczy uśmiech i dodał pochwili: Wiesz, jesteś niewiarygodnie piękna.Zrobiła nadąsaną minę, by nie dać po sobie poznać, jak wielkąprzyjemność sprawił jej tym komplementem. I wcale nie jesteś oziębła
[ Pobierz całość w formacie PDF ]