X


[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Nie jestem jednak pewna, czy dobrze zrobiłam, rozbierając stanowisko, mogłoby sięjeszcze przydać.Ale Olgierd chyba ma rację, twierdząc, \e prędzej czy pózniej musiałabymto zrobić.śeby nie kusić jesiennych grzybiarzy i nie zachęcać do penetrowania okolicy.Gdyby przypadkowo znalezli norę, mogliby tam w przyszłym roku szukać wilków.Postanowiliśmy z Olgierdem w najbli\szych dniach wybrać się na drugą stronę Du\ej Kopy.Trzeba poczekać na ładny dzień.16 czerwca, środaDziennik wieczornyOdwiedziliśmy z Olgierdem południowy stok Du\ej Kopy.Chocia\ spędziłam tam du\oczasu, on lepiej zna te rejony, i nic dziwnego, bo ja tylko siedziałam na drzewie, a on wewcześniejszych latach bywał tu często, tropiąc.Podchodziliśmy od prawej strony mojegostanowiska badawczego, idąc jak wilki, wzdłu\ ściany lasu przy potoku.Po drugiej stronienatknęliśmy się na małą polankę.Ju\ z brzegu rzuciły nam się w oczy dwa szkielety, a kiedypodeszliśmy bli\ej, zauwa\yliśmy, \e na jednym było poro\e.Olgierd ocenił je jako średnie,lecz na mnie zrobiło wielkie wra\enie.To musiał być dość silny byk.A jednak wilki niezawsze polują selektywnie, co Olgierd potwierdził i dodał, \e wilki dokonują selekcji, ale napewno nie tak często, jak się niektórym wydaje.Obejrzeliśmy drugi szkielet, to było cielę.Teraz ju\ sama zauwa\yłam jego niestarte zęby.Gdy zapytałam, czy wilki je tutaj zabiły,Olgierd odpowiedział, \e raczej gdzieś niedaleko, a ofiarę przyciągały w kawałkach dlaszczeniaków i karmiącej wadery.Nie wykluczył, \e w lesie mo\e być więcej ofiar, bo to du\awataha.śuchwę cielaka i czaszkę byka zabraliśmy dla leśniczego, aby odpisał je od planu.Obeszliśmy polankę dookoła; u jej szczytu, pod rozło\ystymi świerkami, Olgierdspostrzegł kilka le\y, a więc to tutaj wilki najprawdopodobniej spędzały czas, kiedyprzechodziły na drugą stronę Kopy.Po mojej stronie trzymała je głównie nora i łatwiejszydostęp do wody.Nagle Olgierd znieruchomiał, chciałam podejść, lecz powstrzymał mnie ruchem ręki.Zatrzymałam się tylko na chwilę.Pod świerkiem, na ściółce z igieł, le\ały szczątkimniejszego.Ciało ju\ cuchnęło, kruki nie zdą\yły jednak wydłubać oczu, a inne drapie\nikite\ nie naruszyły tuszy.Rozbeczałam się.Olgierd obejrzał szczeniaka, stwierdził, \e le\y tu ju\ około półtoratygodnia i \e to basiorek.Nie wie, co było przyczyną śmierci, ale chyba zatrucie lub paso\yty.Powiedział, \e u wilków wysoka śmiertelność młodych jest czymś naturalnym.Zrobiło mi się bardzo przykro, \e nie nadałam wilczkowi imienia, pozostawiając gowiecznym mniejszym.Olgierd zdecydował, \e go zabieramy, dla celów naukowych, i wpakował doplastikowego worka obok czaszek jeleni.Teraz sama nie wiem, czy to dobry epilog dla moich obserwacji.Wolałabym wierzyć, \e Mniejszy dorasta obok Juniora i wchodzi w dorosłe wilcze \ycie. 6Katarzynie trudno było się przystosować do nowego rytmu dnia.Jej organizm tak sięprzestawił, \e jak w zegarku budziła się o czwartej na ranem, czyli o godzinie, o którejzwykła była wstawać przez ostatnie kilka tygodni.Ze względu na kolegów starała się wtedyzachowywać jak najciszej, ale jeśli chodzi o Kluneja, mogły mu nad uchem strzelać armaty, ai tak by się nie obudził.Miał wyjątkowo twardy sen.Jaki sen miał Olgierd, nie wiedziała, niepytała go o to.Sąsiadowali ze sobą, przedzieleni cienką drewnianą ścianką, lecz po drugiejstronie było zawsze bardzo cicho, \adnego przewracania się z boku na bok, \adnychposapywań, zupełnie jakby w porze nocnej Olgierd się dematerializował.Natomiast odgłosydochodzące z dołu od Kluneja były mało przyjemne i myślała nawet o tym, aby kupićzatyczki do uszu.No więc wstawała o czwartej, przygotowywała kanapkę, bo tak wcześnie nie chciałojej się jeść, i w drogę.Miała do pokonania ponad siedem kilometrów, ale nogi ją same niosły.To przecie\ coś tak niezwykłego móc obserwować wilki \yjące na wolności.Nie słyszała, abykomukolwiek w Polsce się to udało.A zatem była pionierką! Chwilami nie było łatwo,wielogodzinne trwanie w jednej pozycji na gałęzi dawało się we znaki, bolały mięśnie, bolałkręgosłup, lecz starała się tego nie zauwa\ać.Najwa\niejszy był cel, jaki sobie wytyczyła.Wydawał się nierealny, a jednak go dopięła i naprawdę mogła być z siebie dumna.Tylko \e.odczuwała smutek, zupełnie jakby opuściła ją liczna rodzina [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • lo2chrzanow.htw.pl