[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Zanim Eve zdążyła odpowiedzieć, jej mama zawołała ze schodów kościoła.- Eve, musimy wracać! - Dobrze - Eve odwróciła się do przyjaciół.-Umówimy sięesemesowo.- Demonie, szykuj się, dostaniesz lanie ! - rzuciła Jess.- A może demony? Myślicie, że możeich być więcej?- Może nie ma żadnego - stwierdził Luke.- Ale to nieważne.Puma na wycieczce, pies-mutant, demon, każdemu skopiemy tyłek.- Eve! - zawołała znów mama.Cierpliwość nie należała do jej największych zalet.- Muszę spadać.Pa.Eve pobiegła przez dziedziniec do rodziców, lecz coś kazało jej się zatrzymać.Chciałajeszcze raz zobaczyć Luke'a.Z jakiegoś powodu dzięki jego obecności w tym całymszaleństwie czuła się silniejsza.Zerknęła przez ramię i przekonała się, że on też na nią patrzy. Wyraz jego twarzy sprawił, że poczuła dreszcze przebiegające od czubka głowy do palcówstóp.Patrzył tak intensywnie, że nie mogła odwrócić wzroku.Z trudem oderwała spojrzenieod jego twarzy ale w głowie jej szumiało, a myśli się kłębiły.Co to było, o rany? - pomyślała.Rozdział 5Zastępstwo na matmie.Pani T.nie przyszła - zawiadomił Luke'a Ben, kiedy mijali się wkorytarzu podczas przerwy przed ostatnią lekcją.Był czwartek - od śmierci Kyle'a minąłprawie tydzień.Fajnie, ucieszył się Luke.Pani Taylor bywała ostra.Zastępstwo to przyjemna odmiana.Zazwyczaj na takich lekcjach odrabiali z nauczycielem pracę domową.A to oznaczało więcejczasu na tłumaczenie dokumentów, które znalezli w kryjówce w kościele.Przez tych kilka dniLuke nie znalazł w nich nic, co mogliby wykorzystać w walce z nowym demonem, o ile wogóle mieli do czynienia z demonem.Ponieważ nie było kolejnych ataków, Luke zaczął z nadzieją myśleć, że może jednak Kyle'azabiło jakieś dziwne zwierzę - zagubione, ranne i przerażone - które pózniej dowlokło się doplaży i zdechło, a potem zmyły je fale.Nie brzmiało to prawdopodobnie.Wciąż jeszcze musiał się przegryzć przez obszerne zapiski po łacinie.Gdzieś tam mogły siękryć kluczowe informacje.Chociaż Luke uczył się łaciny od podstawówki - ojciec uważał, żeznajomość tego języka to podstawa - tłumaczenie trwało całe wieki.Eve siedziała już w swojej ławce, kiedy wszedł do klasy.Opadł na krzesło po drugiej stroniealejki.Pani Taylor nie dbała o to, kto gdzie siedzi.Interesowało ją tylko to, czy uczniowieoddają prace domowe na czas i czy naprawdę opanowali materiał.Ci, którzy zostawali w tyle,musieli - czy chcieli, czy nie - brać u niej prywatne lekcje.- Hej - przywitał Eve, popatrując na stażystkę, która zastępowała panią Taylor.Stałaniezgrabnie na środku sali, czekając na dzwonek.Nie wiedziała, co zrobić z rękami: nazmianę wpychała je do kieszeni i przyciskała kurczowo do boków.Większość przyszłych nauczycieli na zastępstwie bardzo się denerwowała, ale ta wyglądała, jakby zaraz miaławybiec z klasy.- Czy my wyglądamy na jakieś potwory? - zapytała Eve.- Ty na pewno.Eve odruchowo przygładziła włosy.Luke uśmiechnął się, ale zaraz spoważniał, widząc śladoparzenia na dłoni.- Co sobie zrobiłaś? - Dzwonek jeszcze nie zabrzęczał, ale tej rozmowy nie powinien słyszećnikt niepowołany.- Czy to.?Pomachał palcami, udając, że strzela ogniem.- Tak jakby.wiczyłam i niechcący podpaliłam ramę łóżka.Tylko troszkę.I musiałam jązgasić.Chy-ba z następnymi próbami przeniosę się do wa - Przynajmniej zaczynasz tokontrolować.Jak podpaliłaś łóżko, byłaś zdenerwowana? - Luke poczuł nagłą chęć, żebypogładzić ślad oparzenia.A może po prostu chciał jej dotknąć.- Nie.Staram się wyłączyć wszystkie emocje.Ale to trwa zdecydowanie za długo.A jak uciebie? Znalazłeś coś?- Nie.Stare dokumenty parafialne są wymieszane z innymi papierami.Ostatnią noc ślęczałemnad czymś, co okazało się kazaniem o lenistwie.James Frankel opadł ciężko na krzesło tuż przed Lukiem.Musieli przerwać rozmowę.- Nie wierzę, że Taylor nie przyszła - odezwał się James.- Zawsze mi się wydawało, że poprostu nie zgadza się chorować.Taki typ.- Dokładnie, trudno sobie wyobrazić, żeby powaliła ją jakaś bakteria - zgodził się Luke.Evezmarszczyła brwi.- Co?- Jej samochód stoi na parkingu przed szkołą.Tak mi się wydaje.- Zarumieniła się lekko.-Jess i ja czasem się z nim witamy, bo jest taki uroczy.Chciałabym mieć mini coopera.- Nie masz prawa jazdy - przypomniał jej Luke.- Ale ja chciałabym tylko w nim siedzieć - wyjaśniła Eve.- Naprawdę widziałam dzisiaj jejsamochód.To mogło być wczoraj, ale mam go jeszcze przed oczami.- I wciąż z nim rozmawiasz? - Luke się zaśmiał.- Dzień dobry, pani McHugh - powiedziałJames.Nazwisko stażystki było wypisane na tablicy.Kobieta podskoczyła.- Co się stało zpanią Taylor?- Nie.nie znam szczegółów.Luke wyczuł, że nie mówi prawdy [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • lo2chrzanow.htw.pl