[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Ano pada.Drogi mogą być miejscami nieprzejezdne.Rozmawiałem z Inez.Powiedziałem jej, że zostaniemy na noc.Maya przycisnęła płócienną torbę do piersi.- Tak chyba faktycznie będzie lepiej.Starała się ukryć podekscytowanie.Chciała zostaćw San Francisco, spędzić z Drakiem kilka godzin samna sam.Kilka godzin? Całą noc!Ruszyli do auta.Był uprzejmy, opiekuńczy, wskazywał kałuże, które lepiej omijać, po prostu zachowywałsię jak dżentelmen.Ale jego oczy.one mówiły własnymjęzykiem.O tym, co ich kiedyś łączyło, o nie spełnionych marzeniach.Z hotelu, który znajdował się w dzielnicy turystycznej, rozciągał się wspaniały widok na zatokę, na wyspęAlcatraz i most Złote Wrota, który teraz, w strugach deszczu, był prawie niewidoczny.Pokoje mieli na siedemnastym piętrze; drzwi dzieliła szerokość korytarza.- Może być? - spytał Drake, kiedy zostali sami.Przez chwilę spoglądała na zatokę, potem popatrzyław dół na ulicę pełną wracających z pracy ludzi.LAURIE PAIGE132- Tak, oczywiście.Podszedł do okna, przy którym stała.- Co tam widzisz takiego ciekawego?- Nic.Ulicę.Ale wygląda jak na obrazie, szara, zamazana, z szarą i zamazaną zatoką w tle.- Niedługo będzie całkiem pusta.Urzędnicy wrócądo domu, turyści do hotelu.Wciągnęła głęboko powietrze, wdychając zapach wody kolońskiej.Jaka szkoda, pomyślała, że tak się potoczyły ich losy.Och, przestań! Dorośnij! - skarciła sięw duchu.Z jej piersi wyrwało się westchnienie.- Zmęczona? - zapytał cicho.Podniósł ręce i zaczął masować jej ramiona, łopatki,kark.Czuła, jak napięcie ją opuszcza.Nie protestowała.Może powinna była, ale bardzo się jej nie chciało.Zresztą jakie to ma teraz znaczenie?Drake.Chłopiec, którego uwielbiała, mężczyzna, którego kochała wielką prawdziwą miłością.Człowiek obdarzony ogromnym poczuciem odpowiedzialności i potrzebą odkupienia winy za grzechy, których nie popełnił.Wielkoduszny, wyrozumiały dla innych, srogi i surowydla siebie.Odwróciła się przodem.Nie potrafiła dłużej ukrywaćswoich uczuć.Ani przed nim, ani przed sobą.Przełknął ślinę, po czym delikatnie pogładził Mayępo policzku.- Całymi miesiącami o tym marzyłem - rzekł.- %7łebędziemy razem, ty i ja, że będę cię dotykał.- Mogliśmy być razem.- Czasem wciąż wydaje mi się to możliwe.KOCHANKA Z CHARAKTEREM 13 3- Ale nie jest.- Na pewno?Z oczu wyzierała mu tęsknota.Z trudem panował nademocjami.Wystarczyłoby słowo, drobny nacisk.- Muszę odpocząć.Opuścił rękę i cofnął się dwa kroki.- Oczywiście.Przepraszam.A co z kolacją? Woliszzjeść tu czy w mieście?Restauracja hotelowa mieściła się na ostatnim piętrze.Maya lubiła podziwiać stamtąd widoki.- Tu.Uwielbiam ten lokal.Czuję się w nim tak, jakbym była na czubku świata.- A zatem o siódmej?- Doskonale.Rozmawiali jak dwoje ludzi, którzy dopiero się poznali, a nie jak dawni kochankowie, którzy starają sięzapanować nad pożądaniem.Po chwili Drake skinął głową i wyszedł do swojegopokoju.Maya dalej stała przy oknie, wpatrując się w rozmyty krajobraz.O niczym nie myślała.Czekała - na coślub na kogoś.Położywszy się na łóżku, zamknęła oczy.Była zmęczona, bardzo zmęczona.Nawet nie próbowała walczyć z sennością.Ze zdziwieniem zauważyła, że w restauracji panujespory ruch.Jedną stronę sali zajmowała duża, dość hałaśliwa grupa biesiadników.Na szczęście stolik, do którego zaprowadzono ją i Drake'a, stał w cichej wnęce,przy oknie z widokiem na zatokę.134 LAURIEPAIGE- Spałaś?- Jak zabita.Ku własnemu zdumieniu.Pokiwał głową.- Byłaś wyczerpana.Zresztą odkąd pamiętam, zawszeprzeżywałaś wszystkie klasówki i egzaminy.I zawsze jeśpiewająco zdawałaś.Już chciała się sprzeciwić, ale po chwili wzruszyłaramionami.- To tylko świadczy o moim braku pewności siebie.O strachu, że zawiodę, że wypadnę poniżej oczekiwań.- Ręczę ci, że jeszcze nigdy nikogo nie zawiodłaś- powiedział z uśmiechem.Niby rozmawiali o nauce i egzaminach, ale w głosieDrake'a wyczuwała jakiś podtekst.Kilka minut pózniej koło ich stolika przeszła atrakcyjna para.Kobieta, ubrana w wąskie czarne spodnie i opiętą czarną górę, miała figurę modelki.Maya popatrzyłana swoje granatowe spodnie i luzną, przypominającą namiot bluzkę.Ciekawa była, czy kiedykolwiek odzyskadawne kształty.- Siedząc tu, człowiek ma wrażenie, jakby był na wyspie - powiedział Drake, zmieniając temat.- Albo w jakimś dziwnym miejscu zawieszonym między ziemiąa niebem.Te samochody jeżdżące w dole wyglądają jakodległe pojazdy kosmiczne, prawda?- Masz rację.- Maya włączyła się do zabawy.-A my przebywamy na stacji kosmicznej, która krąży poorbicie.- Aadny ten nasz wszechświat.- W jego głosiedzwięczała obietnica.KOCHANKA Z CHARAKTEREM 135Po plecach przebiegł ją dreszcz.Wiedziała, że musiwziąć się w garść.Na szczęście na stole pojawiły sięprzystawki.Wreszcie mogła się skoncentrować najedzeniu, nie myśleć o obietnicach, nie doszukiwać się niuansów i dwuznaczności.Z jednej strony chciała, by posiłek skończył się jaknajszybciej, z drugiej marzyła o tym, by trwał jak najdłużej.Zdawała sobie jednak sprawę, że nic nie trwa wiecznie.- Masz taką poważną minę.O czym myślisz? - spytał, nawet nie patrząc na danie, które kelner przed nimpostawił.Nabrała na widelec kawałek ryby.- %7łe mniej więcej za trzy miesiące czekają mnie kolejne egzaminy - odparła lekkim tonem.- Marissa będzie już na świecie.Uśmiech na jej twarzy nieco przygasł.- Tak, to prawda.- Jak sobie poradzisz?- Noworodki przesypiają większość dnia.Będę małabrała z sobą na zajęcia.- Zamierzasz karmić ją piersią?- Chciałabym.Podobno tak jest lepiej dla dziecka.- Dobrze.Cieszę się - rzekł z powagą.Popełniła błąd: spojrzała mu w oczy.I niemal rozpłakała się, widząc w nich wyraz przerazliwej samotności.Opuściła wzrok.Nie mogła sobie pozwolić na sentymenty.Kelner zabrał puste talerze.136 LAURIEPAIGE- Chciałabym wrócić do pokoju - oznajmiła.Na deser nie miała ochoty.Drake poprosił o rachunek.Kiedy zjeżdżali na siedemnaste piętro, Maya oparłasię o ścianę.Czuła na sobie brzemię odpowiedzialności.Czy poradzi sobie z wychowaniem dziecka? Wiedziała,że wystarczy jedno słowo i Drake natychmiast przejmiester: zaproponuje małżeństwo, wezmie na siebie częśćtrosk i obowiązków.Ale duma nie pozwalała jej przystać na takie rozwiązanie.Sama się w to wpakowała, więc nie powinna szukać pomocy u innych.Jak sobie pościelisz, tak się wyśpisz.Podziękowawszy Drake'owi za kolację, weszła doswojego pokoju i zamknęła drzwi.Stała bez ruchu, nasłuchując.Czuła obecność Drake'a na korytarzu
[ Pobierz całość w formacie PDF ]