[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.ZraniÅ‚eÅ› mnie.Czytwój honor zostaÅ‚ uratowany?- Mgliste masz pojÄ™cie o honorze, jeÅ›li tak myÅ›lisz! A teraz.czy wyciÄ…gnieszwreszcie nóż, który chowasz w bucie, czy bÄ™dziesz staÅ‚ jak tchórz i pozwolisz mi udo-wodnić, że nie jestem strzelcem gorszym od ciebie.- A wiÄ™c przyszÅ‚a kolej na noże? - prychnÄ…Å‚ z pogardÄ… Lucas.- Ramon, robisz zsiebie gÅ‚upca! Czy ty tego nie widzisz?Rewolwer huknÄ…Å‚ ponownie.Tym razem kula przeszyÅ‚a udo; krew kapaÅ‚a po no-gawce, zostawiajÄ…c, ciemnÄ… plamÄ™.Lucas zerknÄ…Å‚ na ranÄ™, a nastÄ™pnie przeniósÅ‚ zaszo-kowany wzrok na Ramona.Księżyc zniknÄ…Å‚ gdzieÅ› za chmurami, ale w powiewie wiatru buchnęła jasnym pÅ‚o-mieniem jedna z pochodni, oÅ›wietlajÄ…c zimnÄ…, zdeterminowanÄ… twarz Ramona.- Czy zdoÅ‚aÅ‚em ciÄ™ przekonać, Lucasie?W tym momencie, trzymajÄ…c w ustach cygaro, zbliżyÅ‚ siÄ™ niedbaÅ‚ym krokiem JesusMontoya.- A wiÄ™c tu jesteÅ›cie! Elena usÅ‚yszaÅ‚a strzaÅ‚y i poprosiÅ‚a mnie, bym wyjaÅ›niÅ‚ ichprzyczynÄ™.Czy strzelacie do celu, by zaimponować damie?- Montoya, trzymaj siÄ™ od tego z daleka! - wÅ›ciekÅ‚ siÄ™ Lucas, a Ramon parsknÄ…Å‚krótkim, drwiÄ…cym Å›miechem.- PróbowaÅ‚em przekonać mego zazwyczaj dzielnego brata, by walczyÅ‚ jak mężczy-SRzna.Ale wyglÄ…da na to, że nie lubi liczyć siÄ™ ze skutkami swych zachowaÅ„!Montoya wyjÄ…Å‚ cygaro z ust i przyjrzaÅ‚ mu siÄ™ bacznie.- Ach tak! To bardzo interesujÄ…ce.PopatrzyÅ‚ na Lucasa i odezwaÅ‚ siÄ™ Å‚agodnym gÅ‚osem z odrobinÄ… goryczy.- Nie jestem jeszcze taki stary; mam oczy i uszy.Czy nie ostrzegaÅ‚em ciÄ™ kiedyÅ›,że zgubiÄ… ciÄ™ kobiety? Wciąż nie możesz siÄ™ zdecydować, Lucasie amigo.Zawsze pra-gniesz czegoÅ›, co należy do kogoÅ› innego.lub jest nieosiÄ…galne.Mam racjÄ™?- To sprawa miÄ™dzy Ramonem a mnÄ…, Montoya - syknÄ…Å‚ przez zaciÅ›niÄ™te usta Lu-cas.- Już od dÅ‚uższego czasu nie jesteÅ›my przyjaciółmi.JeÅ›li chcesz ze mnÄ… walczyć, wporzÄ…dku, ale z Ramonem.- zerknÄ…Å‚ na Ramona i oÅ›wiadczyÅ‚ stanowczo.- Nie bÄ™dÄ™ ztobÄ… walczyÅ‚, braciszku.Nie zmusisz mnie, nawet jeÅ›li wystrzelasz caÅ‚y magazynek.AwiÄ™c na co czekasz? Strzelaj!- To.nie mogÄ™ uwierzyć, że to prawda! - krzyknęłam wysokim, histerycznym gÅ‚o-sem i oderwawszy siÄ™ od Å›ciany, zrobiÅ‚am niepewny krok naprzód.WyglÄ…daÅ‚o na to, że zapomnieli o mojej obecnoÅ›ci, ale teraz wszyscy trzej odwró-cili gÅ‚owy w mojÄ… stronÄ™.- CzyÅ›cie powariowali? Spodziewacie siÄ™, że bÄ™dÄ™ milczÄ…cym Å›wiadkiem tejkrwawej jatki? Co siÄ™ z wami dzieje?- Roweno, proszÄ™, wracaj do domu - nakazaÅ‚ surowym tonem Ramon.- To sprawamiÄ™dzy mężczyznami.- Ale dotyczy mnie, prawda? - zezÅ‚oÅ›ciÅ‚am siÄ™, wciąż trzÄ™sÄ…c ze strachu.- MyÅ›lisz,że sobie pójdÄ™, bo tak mi każesz? Nie pozwolÄ™ na żadne kłótnie z mojego powodu!Rozgniewana i zdenerwowana, chciaÅ‚am dodać coÅ› jeszcze, ale Jesus MontoyachwyciÅ‚ moje ramiÄ™ w stalowy uÅ›cisk i szepnÄ…Å‚ faÅ‚szywie sÅ‚odkim gÅ‚osem:- KiedyÅ› musiaÅ‚o dojść do tej sprzeczki, señorita.Dużo siÄ™ jeszcze musisz nauczyćo mężczyznach.To sprawa honoru.- Pan chce, aby walczyli! Z rozkoszÄ… bÄ™dzie siÄ™ pan przyglÄ…daÅ‚, jak ginÄ…, prawda? -rzuciÅ‚am mu w twarz oskarżenie, ale on tylko zachichotaÅ‚.- Nie bÄ™dÄ™ ich powstrzymywaÅ‚.SÅ‚yszaÅ‚aÅ› przecież, że Lucas nie zamierza walczyćze swym bratem? - parsknÄ…Å‚ z pogardliwÄ… drwinÄ….- Ramonie, Å‚ap!SRDostrzegÅ‚am bÅ‚ysk dÅ‚ugiego noża, który wylÄ…dowaÅ‚ w pniu drzewa, tuż za Ramo-nem.- Dlaczego nie pokroisz go za karÄ™, jeÅ›li nie masz zamiaru go zabić? Nóż jest przy-najmniej cichy.Zawsze twierdziÅ‚em, że pistolety robiÄ… zbyt dużo huku! PrawdÄ™ mówiÄ…c -dodaÅ‚ z powagÄ… - sam powinienem byÅ‚ to zrobić już dawno temu, gdybym wiedziaÅ‚ jakpotraktuje Luz.- Niech ciÄ™ diabli, Montoya! Nic nie zrobiÅ‚em Luz! Ostrzegam ciÄ™, trzymaj siÄ™ odnas z daleka, bo jak mi Bóg miÅ‚y, zabijÄ™ ciÄ™! - SÅ‚yszÄ…c zawziÄ™ty gÅ‚os Lucasa, zaczerpnÄ™-Å‚am głęboko powietrza, lecz Montoya zaÅ›miaÅ‚ siÄ™ szyderczo.- Bez broni? Jak dÅ‚ugo możesz walczyć na pięści, jak kiedyÅ›, zanim wykrwawiszsiÄ™ na dobre?Lucas zrobiÅ‚ krok w jego kierunku, ale powstrzymaÅ‚o go ostrze noża przystawionedo piersi.Ramon wyciÄ…gnÄ…Å‚ z drzewa nóż i z kamiennÄ… twarzÄ… schowaÅ‚ rewolwer do ka-bury.- Zanim spróbujesz zabić jego, musisz rozprawić siÄ™ ze mnÄ….- Ramonie, powiedziaÅ‚em ci już, że nic do ciebie nie mam.Ale muszÄ™ wyrównaćrachunki z moim starym przyjacielem MontoyÄ….Zejdz mi z drogi.- MinÄ…Å‚ czas, kiedy mogÅ‚eÅ› wydawać mi polecenia, mój bracie - bÄ™karcie!Ostrze noża mignęło szybko jak bÅ‚yskawica na niebie.RozdarÅ‚o niedbale rozpiÄ™tÄ…koszulÄ™ Lucasa Corda, a na jego nagim, opalonym torsie pojawiÅ‚a siÄ™ krwawa prÄ™ga.Zaskoczony i rozgniewany, podniósÅ‚ instynktownie rÄ™kÄ™, ale nóż byÅ‚ szybszy i zdÅ‚oni trysnęła mu struga krwi.- Nie - wyÅ›miewaÅ‚ go Ramon - nie wyrwiesz mi noża.WyciÄ…gnij swój, jeÅ›li maszodwagÄ™.A potem zobaczymy.- Ramonie, ty oszalaÅ‚eÅ›! MyÅ›lisz, że bÄ™dÄ™ staÅ‚ bezczynnie, że dam siÄ™ pokrajać?Nie mogÅ‚am powstrzymać siÄ™ od krzyku, gdy ostrze noża bÅ‚ysnęło znowu.LucasprzyÅ‚ożyÅ‚ dÅ‚oÅ„ do twarzy, patrzÄ…c z niedowierzaniem na Ramona.- Niech ciÄ™ piekÅ‚o pochÅ‚onie! BÄ™dziesz walczyć, czy nie? Nie każ mi czekać!Nóż wylÄ…dowaÅ‚ znów na piersi Lucasa.Z dwóch równolegÅ‚ych prÄ™g sÄ…czyÅ‚y siÄ™krople krwi.SRChciaÅ‚am rzucić siÄ™ miÄ™dzy nich, ale Jesus Montoya zatrzymaÅ‚ mnie przy sobie.- Zostaw ich! - szepnÄ…Å‚ Å‚agodnie, lecz wyczuÅ‚am nieugiÄ™ty ton i zadrżaÅ‚am.- Niewierz, co to znaczy? To musiaÅ‚o kiedyÅ› nastÄ…pić.Stój cicho obok mnie albo wracaj dodomu!StaÅ‚am wiÄ™c spokojnie i choć nie chciaÅ‚am patrzeć, nie mogÅ‚am oderwać oczu.Lu-cas cofnÄ…Å‚ siÄ™ ostrożnie, nie spuszczajÄ…c wzroku z Ramona.ZauważyÅ‚am jak nóż niczymjÄ™zyk węża tnie jego koszulÄ™ na strzÄ™py, zostawiajÄ…c krwawe rany na piersiach i ramio-nach.Dlaczego siÄ™ nie broniÅ‚? PrzypomniaÅ‚am sobie gladiatorów na rzymskich igrzy-skach i po każdym zdradliwym ciÄ™ciu noża sÅ‚yszaÅ‚am cichy jÄ™k Lucasa
[ Pobierz całość w formacie PDF ]