[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Odchrząknęła i odpowiadała dalej na pyta-nie lekarza.- Proszę pamiętać, że ślady kultury Anasazi rozciągają się odArizony przez Nowy Meksyk i Kolorado aż doUtah.Znaleziono przykłady ich rękodzieła w zachodnimTeksasie, więc nie można wykluczyć, że po inwazji hiszpańskiejrozproszyli się oni, jak wiele innych plemion, w poszukiwaniuSR bezpiecznych schronień.Ale to są tylko moje domysły.- Wydają się logiczne - skomentował Argus, przyglądając sięścianie.- Widziałem malowidła i ryty naskalne w kanionie deGhelly, Pueblo Bonito w kanionie Chaco i pieczary mieszkalnew dorzeczu San Juan w Nowym Meksyku.Te tutaj wyglądająbardzo podobnie.- Od niepamiętnych czasów - ciągnęła Laura - ta jaskinia oto-czona jest czcią zamieszkujących te okolice Indian.Pózniejsześlady wskazują na Apaczów, Komanczów, Cheyenne'ów i Kio-wa.Ale najstarsze i najbardziej intrygujące znajdują się na koń-cu jaskini.Jason ruszył przodem, a reszta podążyła za kołyszącą się smugąświatła.Pragnąc wywołać jak największy efekt, zaczekał, ażwszyscy stanęli w szeregu i dopiero wtedy powoli uniósł lampę.- Te ślady są o wiele, wiele starsze od malowideł.Lekarz pogładził łysinę, poprawił okulary i zacząłzbliżać się do ściany, gdy posypał się na niego miałki piasek idrobne kamyki.Szybko cofnął się o parę kroków.Te figury wyglądają, jakby wycięto je w skale.Z jakiego okresupochodzą?Widać tu nacięcia, wydrążenia i rytowanie punktowe - odparłaLaura.- A co do ich wieku? Nie śmiem zgadywać.Najchętniejpoprosiłabym o konsultacje i dodatkowo sprowadziłabym an-tropologa i paleontologa.-Entuzjazm oderwał ją od rzeczywi-stości, lecz gdy spojrzała na Matta, przypomniała sobie wszyst-kie dane mu obietnice.Pomyślała, że chyba nigdy nie będziemogła przedstawić swojego znaleziska inaczej, jak tylko po-SR przez zdjęcia, rysunki i opisy.- Przepraszam - rzekła do Matta -trochę mnie poniosło.-To zbyt niebezpieczne - odparł krótko Mart.Laura wzięła jedną z lamp od Jasona i poświeciła po dnie jaski-ni, aż znalazła niszę.Po krótkiej dyskusji, kto zajmie się od-grzebaniem ciała, rgus postanowił, że zrobi to razem z dokto-rem, natomiast Matt i Jason im poświecą, a Laura też pomoże ibędzie robiła zdjęcia.Po pół godzinie uważnego usuwania kamieni z usypanego wniszy stosu Argus wyprostował się i uniósł jeden kamień bliżejświatła.-Lauro, zrób kilka zdjęć z bliska.Na brzegach tego kamienia sąślady zaprawy murarskiej.Jason zadrżał, aż zatańczył snop światła.W jaskini zrobiło sięjakby zimniej, a ciemność wysunęła grozne macki.- Tylko proszę nie mówić, że kogoś tu żywcem zamurowano.Doktor oczyszczał właśnie szkielet z resztek sypkiego piasku,gdy wtem przeciągle syknął.Wszyscy aż podskoczyli.Lauraprzyklękła, żeby zobaczyć, co odkrył, i zaczęła fotografować.- Proszę im powiedzieć, doktorze.Lekarz nie przerywał oględzin, lecz czuł napięcie obecnych.To mężczyzna, który, jak powiedziała Laura, miał od trzydziestupięciu do czterdziestu lat, gdy go tu umieszczono.Niech pan przejdzie do sedna, doktorku - szepnął Jason głosemochrypłym z podniecenia.A zatem po kolei.- Lekarz odsunął się na bok, żeby Laura mo-gła fotografować.- Mężczyzna został zaSR strzelony.- Pokazał spłaszczoną grudkę metalu, przypominającąmaleńki czarny grzybek.W pobielonej wapiennym pyłem dłoniciemna grudka o nieregularnym kształcie wyglądała bardzogroznie.- Oddano co najmniej trzy strzały, sądząc po złamanychżebrach.- Zebrał następne bryłki ołowiu i wrzucił je do wo-reczka na próbki, który podsunął mu Argus.-Myliłem się.Strzelano do tego człowieka sześć razy.Jason nachylił się nad siedzącym lekarzem.Co za nadgorliwość - skomentował.Ktoś chciał być więcej niż pewny, że go zabił -rzekł lekarz.Kobiety tak robią - dodał Matt i wszyscy spojrzeli na niego.-Naprawdę, kobieta opróżnia cały magazynek, a mężczyzna do-kładnie celuje, nim wystrzeli.Ciekawe - powiedział w zamyśleniu Argus, unosząc torebkę podświatło.- Pewnie masz rację, Matt.Coś jeszcze, doktorze?Tak.Pochowano go nago.Ten fakt sam w sobie świadczy otym, że ktoś, kto to zrobił, działał w sposób przemyślany.Do-wiem się więcej, kiedy rozłożę go i zbadam na stole.-Skinął naLaurę, żeby przy nim uklękła.- Spójrz na jego prawą rękę.Kiedy lekarz uniósł kościstą dłoń za przegub i palce szkieletuzadyndały, Jason się wzdrygnął.- Niechże się pan nim nie bawi, na litość boską.Proszę go wło-żyć do worka i zabierajmy się stąd.Lekarz obejrzał się przez ramię, a światło odbijające się od jegookularów stworzyło złudzenie, że zamiast oczu ma dwie czarnedziury.Jason nerwowo przełknął ślinę.-Amen - wymamrotał Matt.SR -Nie popędzajcie mnie - rzekł lekarz.- Co o tym myślisz, Lau-ro?Laura obejrzała dłoń, przy której brakowało małego palca.Tonie była ta sama dłoń, od której odjęła kość.Na kikucie jest zgrubienie wapienno-chrząstkowe.Musiał stra-cić ten palec w młodym wieku.Też tak sądzę - rzekł lekarz.- Zrób jeszcze kilka zdjęć, a potemgo zapakujemy.-Zwrócił się do pozostałych.- Na razie mogępowiedzieć tylko tyle, że cechą charakterystyczną zamordowa-nego jest brak małego palca prawej dłoni.Strzelano do niegosześć razy, a sądząc po złamanych żebrach i zmiażdżonym krę-gosłupie, wszystkie strzały były śmiertelne.I to wszystko? - spytał Jason.Nie ma ubrania, które pomogłoby w identyfikacji - rzekł Matt.-Nie można zdjąć odcisków palców.Nawet jeśli nasz doktorodkryje ślady leczenia stomatologicznego, to po pięćdziesięciulatach.-.Uśmiechnął się do przyjaciela.- Argus będzie miałtwardy orzech do zgryzienia, zagadkę, która czekała na rozwią-zanie pięćdziesiąt lat.Nie zazdroszczę mu.Argus przyglądał się, jak lekarz i Laura ostrożnie przenosząszczątki do przeznaczonego dla nich worka.Kłamiesz jak z nut, Matthew.Nie możesz się doczekać, kiedypoproszę cię o pomoc.Może - odparł Matt.No więc? Pomożesz?Skoro nalegasz.Kiedy byli gotowi do wyjścia z jaskini, Jason bardzo się pilno-wał i szedł kilka kroków przed pozostałymi, nie tylko dlatego,żeby oświetlać im drogę, ale także dlatego, aby trzymać sięmożliwie jak najdalej od klekoczącychSR kości.Jego zdaniem doktor stanowczo zbyt bezceremonialnieobchodził się z workiem.Chyba jeszcze nigdy z taką radością nie witał ciepłego, poran-nego słońca.Z westchnieniem zrzucił kurtkę, a kiedy spostrzegłuśmiech Laury, odciągnął ją od reszty towarzystwa.- Przez ten worek z kośćmi dostałem gęsiej skórki.Poza tymumieram z głodu.Ponieważ Laurze też burczało w brzuchu, nie potrzebowała dal-szej zachęty.Idąc do domu z Jasonem, obejrzała się i zobaczyła,że Matt i pozostali rozmawiają z Jerichem [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • lo2chrzanow.htw.pl