[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Oczy gapiły się tylko na knajpy, ale trzeba było jeszczezadecydować, w której z nich studentka drugiego roku Uniwersytetu Nauk Magicznych, Ola Lacha, zostawi swój tygodniowybudżet.Szłam i szłam, aż trafiłam na cudowną knajpkę maleńką, głośną, z tłumem ludzi w środku.Akurat to, czego było mi trzeba,żeby uwolnić się od chandry.Może nawet załapię się na jakąś bójkę?Po sekundzie przebywania w środku zrozumiałam, że powietrza tu nie ma powiedzieć, że dym tu stał, to za mało, możnago było dosłownie kroić nożem.Widać było, że tę piwiarnię okupowali studenci fakultetu RzemiosłMagicznych, z których większość to krasnoludy.A kimże jest krasnolud bez fajki? To albo krasnolud-niemowlę, albo młodakrasnoludka.Mówi się, że kiedy krasnolud zakończy żywot, chowa się go z ulubioną fajką w zębach i zapasową w kieszeni.Zamówiłam pół litra piwa imbirowego u melancholijnego barmana stojącego za kontuarem i dosiadłam się do stolika, przyktórym siedział samotnie krasnolud z rozczochraną szopą niebieskawo czarnych włosów.Obrzucił mnie bolesnym spojrzeniem inic nie powiedział.Widać było, że jego też dopadła depresja zwykle krasnoludy spinają włosy srebrnymi spinkami, a brodęzaplatają w warkocze. %7łycie jest do bani ogłosił krasnolud po długiej chwili milczenia, podczas której każde z nas rozmyślało nad swoimismutkami.Zgodziłam się z tym twierdzeniem w stu procentach.Stuknęliśmy się kuflami i wypiliśmy.Krasnolud nalał do mego kufla czegoś ze swojej butelki, rozcieńczając tym ostatki piwa.Oj, mam nadzieję, że to nie wódka, niemogę się upić, robię się wtedy bardzo wesoła i buńczuczna. I jak uczciwy krasnolud może żyć w takich warunkach? zapytał mnie mój towarzysz.Niezdecydowanie wzruszyłam ramionami, wąchając zawartość swojego kufla.Krasnolud pomilczał, ciągnąc wielkimihaustami ze swojego gigantycznego kufla, i raptem wykrzyknął z entuzjazmem: Wypijmy za to, żeby wszyscy, którzy nam zle życzą, zdychali w strasznych męczarniach!Toast bardzo mi się spodobał i wypiłam.O, jak dobrze! Płynny ogień z posmakiem imbiru wpłynął do żołądka, zostawiając posobie ostry posmak.A jednak wódka!Po paru podobnych toastach, zawierających barwne opisy mąk krasnoludzkich nieprzyjaciół, zamówieniach kolejnych kuflipiwa imbirowego oraz wódki jako dodatku, wywiązała się pomiędzy nami nader ożywiona rozmowa.Dowiedziałam się, żekrasnoludowi nie dają spokojnie żyć jacyś dranie. Mama tak mnie wychowała, że nie wolno mi się nikomu skarżyć, jeśli nie mogę sam sobie z czymś poradzić.Może iproblem jest błahy, ale jakże mi smutno, jak boli! tłumaczył mi krasnolud, waląc kuflem w stół.Widać było, że duma młodego krasnoluda została poważnie urażona sam zmierzyć się z drabami nie miał sił (raczej tychduchowych), a uczucie ja też już jestem dorosły" nie pozwalało iść na skargę do starszych. Jeszcze pić! zażądał krasnolud.Melancholijny krasnolud za kontuarem nawet się nieruszył, natomiast ktoś przy sąsiednim stoliku powiedział: Otto, tobie i twojej damie już wystarczy. No i dobrze obraził się krasnolud, niezdarnie gramoląc się zza stolika. Idziesz?Skinęłam głową, chociaż nie byłam pewna, czy uda mi się zrobić choćby parę kroków.Musiałam sobie przypomnieć, że mimowszystko jestem studentką-teoretykiem, wytężyć się i prawidłowo wypowiedzieć formułę oczyszczającą krew z alkoholu.Wgłowie mi zadzwoniło, w cielepojawiła się nadzwyczajna lekkość i radość.Naszła mnie chętka, by wypić jeszcze.Zaklęcie to znalazłam zupełnie przypadkowo w bibliotece podczas ostatniej sesji, i postanowiłam je zapamiętać a nuż sięprzyda! Cały pierwszy rok żyłam jak w zakonie, cały wolny czas poświęcałam na naukę całej masy zaklęć, podstaw wielurozmaitych dziedzin, praktyk i rzemiosł.Teoretycy muszą znać wszystko po trochu, tłumaczyli nam wykładowcy.Teoretycy to ci,którzy pchają magię do przodu, opracowując i wprowadzając do użytku nową wiedzę; to ci, którzy nie pozwalają zapomnieć otym, co już zostało wypracowane, podtrzymując fundamenty wiedzy magicznej.Niektórzy teoretycy pracują jako translatorzymagii, kierując zródła energii do odpowiednich łożysk.Nie udało mi się na pierwszym roku spróbować studenckiego życia tańców, swawoli i tym podobnych przyjemności.Wakacje minęły mi na daremnych próbach nadrabiania zaległości w spaniu iściboleniu letniej pracy domowej.Teraz zamierzałam odbić sobie to wszystko w dwójnasób.Mój nowy znajomy miał na imię Otto.Zataczaliśmy się razem po ulicach, aż zabrnęliśmy do knajpy Pij Więcej!".Wyglądało nato, że właściciel stosował się do nazwy knajpy nader pragmatycznie, urzeczywistniając w niej pragnienia zarówno pijących, jak ihandlarzy trunkami. Dobrze wymyśliłaś to mieszanie piwa imbirowego z wódką zauważył wnikliwie Otto, przeliczając pozostałe pieniądze. Ty to wymyśliłeś zaprzeczyłam ze smutkiem.Nie, trzezwienie nie było dobrym pomysłem zapas mej wewnętrznej energii dotkliwie się zmniejszył, a depresja atakowała znową siłą. Nie smuć się powiedział krasnolud, dodając mi otuchy. Zaraz będzie nam wesoło.Spojrzeliśmy na cennik.Hurra, w tej knajpie jest tanio, szalejemy! Co prawda, towarzystwo w niej.! Mamusiu kochana! Wsensie, jak dobrze, mamo kochana, że nie widzisz, w jakich miejscach spędza czas twoja najstarsza córka.Krasnolud zamówił mieloną kawę, wódkę i sok z jagód. Bardzo pożyteczna rzecz: i witaminy, i rześkość oznajmił Otto, mieszając ze sobą składniki. Ludzie nie potrafią robićprzyzwoitych koktajli, dlatego niszczą sobie zdrowie.No, to zdrówko!"Wypiłam.Smaczne, gorzkawo-kwaśne.Naprawdę pokrzepiające.Po wypiciu napoju raptem zrozumiałam, że krasnolud mnieobraził powiedział, że ludzie nie potrafią robić koktajli!Wytrząsnęłam ostatnie monety z kieszeni i poczęstowałam mojego kompana Krwawą Mary".Krasnolud uśmiechnął się zwyższością, ale wypił.Potem był siarczyście kwaśny koktajl cytrynowy.Wzięłam kredyt u właściciela.Cukier, czerwone słodkie wino, konfitura z malin, nalewka na truskawkach.Dalsze wydarzenia pamiętam jak przez mgłę, zagmatwały się w mojej głowie.Wiedziałam jedno rozszalałam się.Któryś znapitków okazał się dla mnie katalizatorem sił magicznych wszystko we mnie wrzało i żądało ujścia.Aha, wypiliśmy znowu
[ Pobierz całość w formacie PDF ]