[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Proszę spojrzeć - Baynes oświetlił kąt izby.- Co pan o tym sądzi?Na niewielkim stoliku stało coś tak pomarszczonego i zapadniętego w sobie, \etrudno było określić, czym mogłoby być.Z pewnością dało się jedyniepowiedzieć, \e było czarne iskóropodobne, oraz \eprzypominało karłowatą ludzkąpostać, przepasaną podwójnymsznurem białych muszli.Zpoczątku sądziłem, \e tozmumifikowane dzieckomurzyńskie, potem, \e rzadki gatunek małpy.W końcu nie wiedziałem, czy toczłowiek, czy zwierzę.- Rzeczywiście, bardzo interesujące - Holmes przyglądał się dłu\szą chwilę tejosobliwości.- Jeszcze coś? Baynes w milczeniu zaprowadził nas do zlewu i uniósłświecę - wewnątrz le\ały kończyny i korpus jakiegoś białego ptaka, poszarpane nasztuki i to przed obraniem.- Biały kogut - mruknął mój towarzysz wskazując na le\ącą na spodzie głowę.- Tonaprawdę ciekawa sprawa.Największą niespodziankę inspektor zostawił jednak na koniec.Pod zlewem stałacynkowa wanienka pełna krwi, a na stole talerz z odłamkami spalonych kości.- Coś zabito i spalono.Kości wygrzebaliśmy z ognia.Lekarz, który tu był ranotwierdzi, \e nie są to szczątki ludzkie - poinformował nas po pokazaniu obuznalezisk.Sherlock Holmes zatarłradośnie ręce. - Muszę panu pogratulować.To nader interesująca i pouczająca sprawa.Okoliczności, jeśli się pan nie obrazi, znacznie przewy\szają mo\liwości, jakiezwykle reprezentują lokalni przedstawiciele prawa.W tym jednak przypadkureguła ta, jak sądzę, została złamana.Oczy inspektora po tej uwadze błysnęły z zadowolenia.- Ma pan rację, panie Holmes, na prowincji panuje stagnacja.Sprawy takie, jak ta, dajączłowiekowi szansę i mamnadzieję, \e ją wykorzystam.Co pan sądzi o tych kościach? - Jagnię albo kozlę.- A ten kogut?- Dziwaczne, panie Baynes.Powiedziałbym nawet, \eunikalne.- To musieli być naprawdędziwni ludzie, o jeszczedziwniejszych zwyczajach.Jedenz nich nie \yje, a dwajpozostali? Jeśli zabili go iteraz próbują wyjechać zagranicę, to ich złapiemy - ka\dy port jest pod obserwacją.Choć osobiście maminne zdanie na ten temat.Powiedziałbym nawet, \e diametralnie inne.- Ma pan w takim razie jakąś teorię?- Tak.I jeśli nie ma pan nic przeciwko temu, panie Holmes, chciałbym sam nad niąpopracować.Pana nazwisko jest sławne, o mnie zaś nikt nie słyszał.Chciałbymmóc pózniej uczciwie powiedzieć, \e rozwiązałem tę sprawę bez pana pomocy.Słysząc to Sherlock roześmiał się szczerze.- Jest pan pierwszym, którytak stawia sprawę i szczerze\yczę panu powodzenia.Ka\dy znas ma swoją teorię i ka\dybędzie pracował osobno.Jeślizechce pan skorzystać z moichosiągnięć, to są one i będą wka\dej chwili do panadyspozycji.Co do dnia dzisiejszego, sądzę, \eobejrzeliśmy tu wszystko ilepiej czas spędzić gdzieindziej.Do zobaczenia, \yczę powodzenia.Znając Holmesa mogłem z drobnych, choć dla mnie jednoznacznych oznak w jegozachowaniu stwierdzić, \e jest na tropie, i to obiecującym.Dla przypadkowegoobserwatora był jak zwykle obojętny i spokojny, ale błysk w oku, czy gwałtownośćwymowy jasno wskazywały, \e to tylko pozór.Zgodnie ze swym zwyczajemmilczał jednak na ten temat, a ja, zgodnie ze swoim, nie pytałem.Gdyby oczekiwałpomocy lub odczuł potrzebę rozmowy, wie, \e zawsze jestem do dyspozycji, a niemiałem najmniejszego zamiaru rozpraszać go pytaniami - i tak wszystko wyjaśnisię we właściwym czasie.Tote\ czekałem cierpliwie,choć cierpliwość ta tym razemzostała wystawiona na cię\kąpróbę.Dni mijały, a postępównie było.Jeden dzień spędził wBritish Museum, ale co robił wpozostałe, nie licząc samotnychwycieczek po okolicy i plotek wgospodzie, w których brałregularnie udział, tego niewiedziałem.- Pewien jestem, \e ten tydzień na wsi ci się przyda - zauwa\ył któregoś dnia.-Zawsze lubiłeś świe\e powietrze, zieleń i piesze wycieczki.MO\na by nawet zająćsię botaniką.Zajął się nią zresztą osobiście, kompletując wyposa\enie do zbierania zielnika,choć trzeba uczciwie przyznać, \e sukcesy na tym polu miał dość mierne.W trakcie naszych wycieczekczasami spotykaliśmy inspektoraBaynesa, który zawsze witał megoprzyjaciela z uśmiechem i, choćniewiele o tym mówił, dało sięzauwa\yć, \e nie jestniezadowolony z rozwojuwydarzeń [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • lo2chrzanow.htw.pl