[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Prawda! W twoje ręce, Grzela!36 Pijcie na zdrowie.A kto był winien temu? Po prawdzie i sprawiedliwości, że tylko świnia i baba,nie kto drugi.Maciorę miał utuczoną niby kłoda; prowadził ją na sprzedanie, bo grosza było potrzeba.Poszedł z ona świnią; śniegi zwaliły po pas, nautykał się, namarnował, zwyczajnie jak przy handlu.Potem kiełbasy zjadł, zastygła w nim i zmizerował się.%7łeby był gorzałką zapił, nic by mu, jako Bógna niebie, nie było, ale nie pił i półkwaterka. Bał się nieborak piekła w chałupie. Ho, ho! Babę miał marną, ale imistą w garści; prałać go nieraz, prała! Wasze, kumie. Niech będzie na zdrowie.Czerwiński wam tak powie: żeby był "psiąkrótkę" prał, ażby jejpomroka na oczy wlazła, to miałby żonkę grzeczną, że ha! Prawdę mówicie, sołtysie, prawdę.W garści miękki był, chłopskiego pomyślonku nie miał i terazziemię gryzie a wieczny odpoczynek racz mu dać, Panie. Na wieki wieków, amen.W twoje ręce, Grzela. Takiście to mąż? kobieta tam ledwie żyje, a wy tu pijecie sobie, pogany! krzyczała jakaś babaprzepychając się do nich. Co mi tam!.dziecisków niby śmiecia, a tu nowe. Grzela, nie obrażaj Pana Boga, bo ci jeszcze je pobierze. Napijcie się, kumo, kapkę i zaraz pódziemy. A jak to mnie Jezusiczek zaczęła kobieta nie pocieszył na starość dzieciąteczkiem, a takprosiłam, do Częstochowy-m chodziła i u różnych doktorów się likowałam i nic sama zostałam naświecie, jako ten grzeszny palec.sama. Ale, miej baba dziecko, jak ci sto lat minie. Nie gadałbyś, Czerwiński, nie byłam to młoda, co? Pan Bóg wstąpił w niebo, diabeł w babę, a kwas w piwo tylko że nie wiadomo kiedy! miarkujse to, niewiasto, bo ci tak Czerwiński rzekł.W kącie na skrzynce siedział młody chłopak, organistów miejscowych syn, a przed nim stała bardzostara kobieta i szeptała przyciszonym, dzwięcznym głosem: Siedemdziesiąt sześć roków żyję, paniczku tom widziała i białe, i czarne, i różne.Sługiwałam iu takich państwa, co tylko w ogiery jezdziły, na srybrnych miseczkach jedli i po zagranicznemu gadali a gdzie są oni teraz! gdzie? I na książce umię, i gospodynią pierwszą na całą wieś byłam, i dziecimiałam, i dobra wszystkiego dotąd.o.i wszystko gdzieś przeszło, skapiało jak to słońce latowe, cogo nam Pan Jezus daje grzesznym na pocieszenie.Wiem ja wszystko, paniczku, wiem, że czy topańskie życie, czy to chłopskie życie to zawżdy nic innego, tylko ostatnia mizeracja jest.Ja prostababa jestem, siedemdziesiąt i sześć roków mam to sobie już wszystko wymiarkowałam.Paniczku!sześć tysięcy lat świat se stoi? Prawie sześć tysięcy lat.37 A widzi paniczek, że ja wszystko wiem, a według tego tak myślę: że tyle tysiączków świat stałsobie beze mnie i dobrze było, to przez co ja tyle roków przecierpiała?! Co tu po mnie było? Ano trudno, Pan Bóg życie dał.to. Paniczku przerwała mu szybko stara ja prosta baba jestem, a paniczek uczony, bo na organachgrać gra, po łacińsku z ojcem duchownym paniczek śpiewa i wie, kiedy wyciągnąć nutę cienką, akiedy grubą ale powiem może ja grzeszne mam myśli ale powiem: że to pewnikiem diabełwypuszcza sobie duszyczki na świat, żeby cierpiały, żeby się tłukły w ostatniej mizeracji przez tylelat, co ja.To nie Pan Bóg, choć w książkach stoi i księdze mówią: nie.Co by ta Jezusieczkowiprzyszło z tego, że tyle narodu się nacierpi, nabieduje, namarnieje.Pan Bóg jest dobry pan isprawiedliwy.Nie słodkie jest życie, nie aksamitne tylko drze niby zgrzebło, aże się człowiekkrwią serdeczną oblewa. Co wy też, Jagustynko, wygadujecie, przecież to grzech. Tylko krzywdę drugiemu człowiekowi robić jest grzech, a ja bym psa nie żgła kijaszkiem, bo żywi takoż cierpi przez to.Paniczku, prosta baba jestem, ale serce mam jak ten węgielek przez ogieńspieczone, przez gorzkość, com ją piła całe życie i za siebie, i za drugich, i wiem, że diabeł dałżycie,aby się ludziska po wiek wieków marnowali po świecie, przez złość do Pana Boga, ale Jezusiczeknajukochańszy zlitował się nad nami, przeparł złego i po trochu wybiera se ludzi do swojej chwały iwybierze kiedyś wszystkich.Ja tylko czekam, aż kostucha przyjdzie i rzeknie: Pódzi!.czekam ipacierz oto mówię, niechby najprędzej oczy przywrzeć, nie mieć już nijakiej turbacji ni biedy iodpocząć sobie rzetelnie, odpocząć, paniczku.Wyprostowała się nad drzemiącym organiściakiem isuchą, przeradloną troskami i starością twarz zwiesiła, a w wybladłych, przepalonych łzami oczachbłysnęły jakieśłzy.obtarła je szybko zapaską, westchnęła cicho i zwróciła się do Tomka siedzącegosamotnie na skrzynce z flaszką w garści. Tomek! tobie z oczów coś złego patrzy szepnęła dotykając jego ramienia. A co by, jak nie bieda? bo to babka nie wiedzą?. Słyszałam coś, ale ludzie różnie gadają, że nie wiadomo kiej wiara, a kiej para. Dymisję mi dali szepnął chłop smutnie. Bez co?I w głosie jej zadzwięczało ogromne współczucie. Bez co?.bo trzeba było dawać dozorcy: to gąski pod jesień, to masła na zapusty, prosiaka ijajków na Wielkanoc, to kuraków na Zwiątki a ja nie nosiłem jak drugie: skąd wziąłbym? Dzieciomnie było co dać jeść kobieta mi się z biedy zmarnowała, krowa padła też nie przez dobrość, kartofle,wiecie, jakie były łoni.mniej wykopałem, niż wsadziłem.Darłem się prawie i ani żonie, ani niczemunie poradziłem; harowałem na służbie i w domu, i w dzień, i w nocy, a biedy nie zmogłem.Dozorcaciągle pomstował na mnie com mu miał dać? pod żebro może, bo sam z dziećmi nie mieliśmy co naząb położyć.Pędził mnie i pilnował przez złość coraz barzej.Pisał do naczelnika laporta, że jestemhardy, że lenciaj[5], że na służbie śpię, że plantu nie obchodzę potem powiedział, że żelazoukradłem z magazynu, że. Tomek, wziołeś? powiedz mi prawdę, już ci wszystko jedno, co?38 Nie wzionem, babko, nie żebym tu jak zły pies skapiał przy świętej spowiedzi, prawdę mówię,nie kradłem nigdy, kradli nieraz drugie kolegi, ale mój ojciec nie kradli, to i jego syn nie będziezłodziejem.Biedny ja jestem, ale i tak złodziejem nie jestem. I tylko cię przez to wygnali.Powiadali, że żelazo znalezli u ciebie. Juści.Rzetelna prawda, znalezli, ino że nie ja przyniosłem.Rafałów Michał obiecał dać dozorcypięćdziesiąt rubli, jak go zrobi dróżnikiem, a że wakansu[6] nie było, to on podrzucił u mnie żelazo idenuncjował.Rewizję zrobili u mnie, znalezli i wygnali mnie.Wszystko przepadło, bo chociemwiedział, kto to zrobił świadka nie miałem.Sześcioro narodu zostało bez chleba
[ Pobierz całość w formacie PDF ]