[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.W tym czasie popyt na mamki był olbrzymi, gdyż każda z rodzin - nawet średnio zamożnych - korzystała z ich usług, a już szczególnie Żydówki, które prawie nigdy same nie 109iPortret Skublińskiej z ówczesnej prasykarmiły swoich dzieci.Mamek szukano za pomocą ogłoszeń w prasie codziennej albo przez kantory stręczenia mamek: które również ogłaszały się w gazetach.Kandydatki na mamki zgłaszały się „z długiem" lub „bez długu", co było zresztą rzadkością.Obciążone długiem były te, które rodziły u akuszerki.Wynajmujący je pracodawcy musieli, oprócz faktornego, uiścić ów dług, który na ogół wynosił około 30 rb- a następnie mogli go potrącać z uposażenia mamki.' Z reguły od kandydatki na mamkę żądano zaświadczenia lekarskiego.W tym momencie było jej potrzebne dziecko, bo lekarz badał je również, ale potem stawało się już ono zbędnym balastem, gdyż wynajmując się na służbę, wziąć go ze sobą nie mogła.Patrząc na sprawę w dużym uproszczeniu, trzeba skonstatować, że o wiele korzystniej było urodzić dziecko niż pozbyć się płodu.Dziecko zostawało u akuszerki, która albo oddawała je do domu podrzutków, albo też - gdy obostrzono warunki przyjmowania do tej instytucji -jakiejś kobiecie na wychowanie.Zarówno koszty połogu, jak i dalszego utrzymywania dziecka akuszerka ściągała z nawiązką od położnic, te zaś im szybciej przestawały płacić, tym bardziej były rade.Bez żalu więc owe mamki- przelewające uczucia macierzyńskie na obce dzieci, które karmiły- przyjmowały wiadomość, że ich własne nie wyżyło.Jednorazowy koszt pogrzebu był znacznie mniejszy niż comiesięczne obciążenie.Mamki, jak świadczą współcześni, były sługami wynagradzanymi najlepiej, najmniej też wymagano od nich pracy.Wykarmiwszy jedno dziecko, rozglądały się za następną posadą, a do tego wystarczyło tylko zajść w ciążę.„Są mamki - pisał znawca zagadnienia - które po kilkoro dzieci wykarmiły, z pewnością jednak żadna z nich stanowczych wiadomości o swoich dzieciach nie poda.Wyjątek stanowią kobiety wiejskie, gdy udając się do Warszawy na mamki, dzieci swe u rodziny na wsi pozostawiają lub gdy rodzice dziecka karmionego przez mamkę bez udziału akuszerki dziecko mamki jakiej uczciwej kobiecie na wychowanie oddadzą".To były wyjątki, przeważnie jednak rzecz kończyła się w sposób praktykowany przez Szyfersową.Jak ustalono w toku procesu sądowego oddała ona - w okresie od września 1871 r.do 1 czerwca 1878 r.- do domu podrzutków przy szpitalu Dzieciątka Jezus 1258 (!) dzieci.Od tego czasu, ze względu na zmianę przepisów, korzystała z usług osób prywatnych.Ile dzieci umieściła u Szymczakowej, płacąc za ich utrzymanie 3-4 rb miesięcznie, dokładnie nie wiedziała lub też nie 111chciała powiedzieć.Z czwórki niemowląt, które po ujawnieniu procederu Szymczakowej zabrano od niej do szpitala, dwie dziewczynki- półtora-i dwumiesięczna - prawie natychmiast zmarły, bo tak były wyniszczone i wychudzone, że nawet nie ssały pokarmu.Świadkowie sąsiedzi zeznali w sądzie, że Szymczakowa ze Stępniakiem mieszkali w suterenie prawie nieopalanej i tak zimnej, że wisząca w niej bielizna tężała z chłodu, szyby w oknach pokrywał śnieg i lód, a na ścianach osadzał się szron.Mieszkanie zaś Szyfersowej, u której znajdowały się mamki, położnice i dzieci, składało się z dwóch ciasnych pokoi i było bardzo brudne.Inspektor lekarski stwierdził przed sądem, że Szyfersowa była niejednokrotnie karana za „nieczyste utrzymywanie położnic".Kontrola ksiąg, które miała obowiązek prowadzić, wykazała liczne nieścisłości i braki w zapisach.- Karygodna jest nie-dbałość policyjnego lekarza miejskiego, obowiązanego kontrolować liczbę dzieci - wytknął tę, ułatwiającą przestępstwo, okoliczność prokurator w swej mowie oskarżycielskiej.Zarówno bowiem prokurator Marków, jak i obrońcy oskarżonych- adwokat Teodor Wedeman i pomocnik adwokata S.Szyfer - wykorzystali proces, który przez trzy czerwcowe dni 1880 r.toczył się przed Warszawskim Sądem Okręgowym i skupiał na sobie uwagę prasy, aby ujawnić społeczne korzenie procederu uprawianego przez przestępczy tandem: właścicielkę kantoru i jej usłużnych pomocników.Zarówno rzecznik oskarżenia, jak i obrońcy na początku swych przemówień wytykali prasie przesadę w odmalowywaniu ujawnionych w śledztwie faktów.Niektóre gazety rzeczywiście, jak to zwykle ma miejsce w takich przypadkach, koloryzowały, i to znacznie.Nawet Prus w tygodniowej kronice „Kuriera Warszawskiego", zaraz na początku stycznia, ledwie podjęto śledztwo, pisał o „fabryce trupów en gros" i o „szesnaściorgu dzieci uduszonych w kufrze".„Czegóż to - mógł więc wołać adwokat Wedeman - nie przypisywano Szyfersowej, jakimiż farbami nie odmalowano jej postaci? Stała się w oczach ludu jakąś legendową dusicielką.Tymczasem cóż pozostawiło śledztwo z tych epitetów? Została akuszerką taką, jakich jest wiele w Warszawie".Najbardziej tragiczne było to, że miał niewątpliwą rację.Powszechność procederu wcale jednak nie rozgrzeszała owej trójki, chociaż ludzie ci z równym powodzeniem mogli nie stanąć przed sędziowskim stołem, podobnie jak setki im podobnych, których nigdy nie wykryto.Urzędowa liczba kantorów stręczenia mamek dochodzi-112 :Iła bowiem w tym czasie do 400, liczby zaś nor pokątnych w różnych zaułkach miasta, odgrywających tę samą rolę w sposób jeszcze bardziej zakamuflowany - nie znał nikt.Prokurator A.Marków, człowiek chyba rzeczy świadom, oceniał ją na kilka tysięcy.Szyfersowa oddawała do domu podrzutków przeciętnie 200-250 niemowląt rocznie.Któż miałby odwagę wkraczać tu z arytmetyką?Proces wykazał, że na tym śliskim gruncie niepewnie stąpała też medycyna.Z jednej strony na skutek zaniedbań, z drugiej - niewiedzy.A może wchodziło w grę jeszcze coś więcej? Jedno jest pewne: Urzędowi Lekarskiemu bardzo ten proces był nie na rękę.Taki skandal pod samym bokiem stawiał w dość jednoznacznym świetle całą jego działalność [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • lo2chrzanow.htw.pl