[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Halo? Jest pan tam? Tak, przepraszam, miałem dziś ciężki dzień.Jestem bardzo zmęczony,przepraszam powiedział, byle coś powiedzieć. Czy ktoś już wypytywał o pana? Słucham? Czy ktoś nachodził pańską rodzinę lub znajomych, rozpytywał o pana, podającbłahe powody? Mógł być z policji, ABW UOP.Co, zdarzyło się coś takiego?Szacki zaprzeczył. To może jeszcze nie jest tak zle.Ale zobaczymy jutro.Niech pan konieczniewpadnie do mnie po dziesiątej.Będę czekał.Prokurator Teodor Szacki przytaknął automatycznie.Nie chciał się kłócić.Chciałprzeczytać nowy list od Moniki. Rok temu nad naszym morzem.Było fantastyczne słońce, jak w Grecji.Wczorajwidziałam, że sukienka Ci się podoba, więc voila: możesz ją mieć na stałe.A jakbyśchciał zobaczyć na żywo jakieś moje inne ciuchy (dziś nie ma ich wiele, przyznaję),to spotkajmy się po południu na mieście.4Spotkali się na chwilę w parku Ujazdowskim.To było pierwsze miejsce, jakieprzyszło mu do głowy, sam nie wiedział, dlaczego.Wychowywał się w tej okolicyi jeśli wierzyć zdjęciom z dzieciństwa, to bywał w tym parku najpierw w głębokimwózku, potem w spacerowym, potem z mamą za rękę, a w końcu sam przychodziłtu z dziewczynami.Im był starszy tym piękny miejski park stawał się bardziejminiaturowy.Kiedyś zdawał mu się pełen ścieżek wiodących donikąd,tajemniczych zaułków i nieodkrytych miejsc, dziś, wchodząc przez bramę, Szackiwidział jak na dłoni wszystkie jego zakamarki.Przyszedł wcześniej, żeby przejść się kawałek.Stary plac zabawz powyginanymi stalowymi drabinkami, z których odłaziła farba, zastąpiłynowoczesne zabawki.Piramida z lin, skomplikowany małpi gaj z mostkamii zjeżdżalniami, huśtawki.Wszystko na podłożu z dziwnych, miękkich płyt, żebyupadki były jak najmniej dotkliwe.Tylko piaskownica stała w tym samymmiejscu, co zawsze.Pamiętał, że za każdym razem, kiedy przychodził tu z matką, stawałniezdecydowany ze swoimi zabawkami w ręku i patrzył na dzieci, które już się zesobą bawiły.Drżał, bo wiedział, co za chwilę nastąpi.Matka delikatnie popychałago w kierunku dzieci, mówiąc: Idz, pobaw się z kolegami.Spytaj, czy chcą sięz tobą zaprzyjaznić.No to szedł, niczym na ścięcie, pewien, że za chwilę zostanieodtrącony i wyśmiany.I choć nigdy nic takiego się nie stało, za każdym razem,kiedy przekraczał z mamą furtkę parku, dławił go ten sam lęk.Do tej pory, kiedyna przyjęciu podchodził do grupy nieznanych sobie ludzi, pierwszympojawiającym się w jego myśli zdaniem było: Cześć, jestem Teodor.Mogę sięz wami zaprzyjaznić?.Ktoś zasłonił mu oczy. Grosik za twoje myśli, prokuratorze. Nic ciekawego, marzyłem właśnie o seksie z tymi dziećmi w piaskownicy.Zaśmiała się i zabrała ręce.Spojrzał na nią i poczuł się zupełnie bezbronny.Cofnął się o krok.Zauważyła jego gest. Boisz się mnie? Jak każdej femme fatale.Chciałem zobaczyć, jak dziś wyglądasz skłamał. I jak? spytała, stając w kontrapoście.Miała na sobie pomarańczową koszulęz podwiniętymi rękawami, białą spódnicę i japonki.Wyglądała jak alegoria lata.Jej świeżość i energia były wręcz nie do zniesienia i Szacki pomyślał, że powinienuciec, w przeciwnym razie nie będzie w stanie się im oprzeć i zamieni swojebudowane z mozołem przez tyle lat życie w kupkę dymiących zgliszcz. Niezwykle powiedział, w końcu szczerze. Chyba nawet zbyt niezwykle jakdla mnie.Spacerowali, rozmawiając o sprawach nieistotnych.Szackiemusprawiało przyjemność słuchanie jej głosu, toteż podpuszczał ją, żeby mówiła jaknajwięcej.Podrażnił ją trochę swoją wielkomiejską wyższością, kiedy dowiedziałsię, że urodziła się w Pabianicach.Opowiadała o rodzinie, o tym, że jej ojciecniedawno umarł, o młodszym bracie, starszej bezdzietnej siostrze tkwiącejw toksycznym związku, i matce, która postanowiła na stare lata wrócić doPabianic.Jej opowieści rwały się, brakowało im puenty, Szacki nie zawsze za niminadążał.Nie przeszkadzało mu to
[ Pobierz całość w formacie PDF ]