[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Jesteś pewien? Na jak długo? Zupełnie nie mam ochotyopuszczać teraz Portugalii.Jeszcze chwilę rozmawiał, gwałtownie oponował, ale nim odłożyłsłuchawkę, Kenzie już wiedziała, że jego protesty na niewiele się zdały.- Musisz wyjechać - stwierdziła ponurym tonem.- Niestety.W Hongkongu doszło do kryzysowej sytuacji.Muszę tampojechać na miesiąc.- Podszedł i objął ją wpół.- Tak mi przykro,Kenzie.Do wszystkich diabłów, co za pech!Kenzie nie powiedziała już nic.Słyszała przecież, że protestował,RS 59wiedziała, że nie miał wyboru.Miała tylko nadzieję.Tak, miała wielkąnadzieję, że Al zaproponuje jej, by mu towarzyszyła w podróży, onjednak bez słowa odnalazł w notesie numer, zadzwonił na lotnisko izarezerwował jedno miejsce na najbliższy samolot.- Piętnasta trzydzieści? - Zerknął na zegarek.- Tak, powinienemzdążyć - dodał i odłożył słuchawkę.- Pomogę ci się spakować - powiedziała Kenzie bezbarwnym głosem.Wyjęła rzeczy z szafy i układała w walizkach, gdy Al kończył sięgolić.Wrócił z łazienki ubrany w garnitur.Wyglądał jakoś inaczej - ajednocześnie trochę znajomo.- A gdzie się podział twój sprzęt fotograficzny? - spytała nagle,zerkając ponownie do szafy.Al, który właśnie.wkładał drobiazgi do kieszeni marynarki,niespodziewanie znieruchomiał.- Co takiego? - zdziwił się.- Sprzęt fotograficzny, który leżał tu na dole szafy - powtórzyła.- Och, to.Wszystko jest już w samochodzie.Zamierzałem zrobićtrochę zdjęć na zabawie, ale zapomniałem wyjąć aparat - uśmiechnął się.- Ostatniej nocy miałem ważniejsze sprawy na głowie.- Podszedł doKenzie i położył ręce na jej ramionach.- Jest mi naprawdę niezmiernieprzykro.Bardzo żałuję.Szczególnie teraz, gdy staliśmy się sobienaprawdę bliscy.- Tak już bywa.- Roześmiała się nerwowo.- Wszystko co dobre trwa krótko.- Powinienem wrócić do Londynu w tym samym czasie co i ty.-Spojrzał na zegarek.- Do licha, musimy już iść.Odwiózł ją do domu i wysiadł, aby się pożegnać.- Przykro mi, że muszę wyjechać.- powtórzył.Oczekiwała, że powiecoś jeszcze, ale gdy tego nie zrobił, nie mogła się powstrzymać i spytałagorączkowo:- Zobaczymy się w Londynie?Popatrzył na nią twardym, nieprzeniknionym wzrokiem.- Och, oczywiście - powiedział dobitnie.- Z pewnością zobaczymy sięw Londynie.- Wycisnął na jej ustach gwałtowny, niemal bolesnypocałunek i natychmiast ją puścił.- Podaj mi numer telefonu.RS 60- Zapomnisz.Lepiej zapisz - powiedziała niespokojnie.Powtórzył na głos numer, patrząc na nią zagadkowo.- Nie zapomnę - zapewnił krótko.Wsiadł do samochodu i odjechał.Stała bez ruchu i patrzyła za nimsmutnym wzrokiem.Nigdy w życiu nie czuła się tak samotna.RS 61ROZDZIAA PITYPo raz pierwszy Kenzie wróciła do Anglii wcześniej niż to byłokonieczne.Po wyjezdzie Ala wszystko wydawało jej się pozbawionesensu.Tu, gdzie kiedyś znajdowała spokój i ciszę, teraz odczuwałajedynie samotność.Nic jej nie interesowało, nic nie cieszyło.Byłaniespokojna, rozbita i sfrustrowana.Miała nadzieję, że Al do niejnapisze, ale tak bardzo oczekiwany list nie nadchodził.Rozżalona,zaczęła się w końcu zastanawiać, czy Al rzeczywiście zaangażował sięrównie głęboko jak ona.W miarę upływu dni i tygodni jej przygnębieniei rozczarowanie narastało, a wątpliwości pogłębiały się.Po miesiącubezskutecznych oczekiwań na list, nie mogąc dłużej znieść samotności,spakowała walizki i odleciała do Londynu.Ledwie przekroczyła próg własnego mieszkania, rzuciła się dotelefonu, by przesłuchać automatyczną sekretarkę.Była prawie pewna, żeusłyszy głos Ala, doznała jednak znów rozczarowania.Nie zapisałnumeru telefonu.Może go zapomniał.Nie znała nawet nazwy banku,dla którego pracował.Usiadła na walizkach przytłoczona okropnąmyślą, myślą nie do zniesienia - że już nigdy go nie zobaczy.Przez następny tydzień chodziła przygnębiona.Każdy dzwonektelefonu podrywał ją na równe nogi.Biegła w nadziei, że usłyszyupragniony głos i za każdym razem doznawała zawodu.Usiłowałaracjonalnie sobie tłumaczyć, że być może nie wrócił jeszcze żHongkongu, może był zbyt zajęty.Ale dlaczego nie zadzwonił? Topytanie nie dawało jej spokoju.Przecież bez wątpienia mógłzatelefonować z Hongkongu! Czasami jej rozpacz i strach przemieniałysię w złość, czasami śmiała się z siebie, z własnej głupoty i naiwności.Czyżby zadurzyła się jak nastolatka? Bezustannie, dniami i nocamirozmyślała o Alu.Doszła w końcu do wniosku, że kieruje nią prawdziwe,dojrzałe uczucie - uczucie kobiety, która znalazła mężczyznę swojegożycia.W takim razie nie powinna biernie czekać - powinna wyjśćnaprzeciw swemu przeznaczeniu i za wszelką cenę odnalezć Ala.Ochoczo zabrała się do działania [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • lo2chrzanow.htw.pl