[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Próbował nawiązaćrozmowę i Jane podczas kolejnych figur kon-tredansa zaczęła się odprężać,chociaż badawczy wzrok księcia, który nieustannie na sobie czuła, był bardzodeprymujący.Dopiero pod koniec tańca zauważyła Philipa i Sophię.Przyjaciółka prezentowała się wspaniale w jej różowym dominie.Janezaryzykowała jeszcze jedno spojrzenie w stronę Aleksa i z ciężkim sercemstwierdziła, że i on patrzy na Sophię i Philipa.Wiedziała, że książę bez trududoda dwa do dwóch i wyjdzie mu cztery.Wkrótce okazało się, że Simon porzucił stolik karciany i również tańczy - zdrobną dziewczyną o bardzo jasnych włosach.Jane zastanawiała się, kto to możebyć.Wyraz twarzy brata mimo maseczki zwrócił jej uwagę.Westchnęła ci-cho.A więc i Simona ugodziła strzała Amora! Wyglądało na to, że jest otoczonaromansującymi parami, a jej głupie serce wybrało tak bardzo niewłaściwy obiektuczuć.Przynajmniej raz uroki stołu nie miały dla niej powabu.Nie dlatego jednak, żesię martwiła o tamten uszczknięty kawałek pieroga, tylko dlatego, że jak kotka nagorącym dachu cały czas szukała wzrokiem księcia Delahaye.Tymczasemzielone domino zniknęło.Jane, posiliwszy się nieco, odzyskała kontenans.Jejkarnecik był zapełniony i czas szybko upływał aż do chwili, kiedy Sophiadotknęła lekko jej ramienia.- Jane! Zostało już tylko dziesięć minut do zdejmowania masek.Czy nieuważasz, że powinnyśmy zamienić się na domina?Wymknęły się więc do gabinetu lorda Astona.Tu szybko zamieniły stroje iSophia pospieszyła na salę balową, by na zdejmowanie masek posłusznie stawićsię u boku pani Brant-ledge.Jane odczekała chwilę, żeby ich nie widziano razem.Uśmiechała się do siebie na myśl o tym, jak sprytnie to wszystko zaplanowała ijak dobrze wypadł finał.Lady Verey wiedziała, że domino córki było różowe, aSophii niebieskie.Znajdzie się wielu takich, którzy jej opowiedzą, jak to lordPhilip obtańcowywał różowe domino.Jednak jej uśmiech zbladł, kiedypomyślała o księciu Delahaye.On też wiedział, że jej domino miało być różowe.A to znaczyło, że albo nie rozpoznał jej wcześniej i po prostu flirtuje z ładnądziewczyną, albo że podjął grę, żeby się przekonać, dokąd ona prowadzi, albo żewreszcie Jane się pomyliła i zielone domino nie należało do księcia.Dałaspokój.Wszystko to było zaplątane jak pajęczyna, a ona już się w niej i takpogubiła.Spojrzała na zegar i postanowiła odczekać jeszcze minutę, zanim wróci na salębalową.Na okrągłym stoliku przy oknie stały rzezbione marmurowe szachylorda Astona.Podeszła i bezmyślnie przestawiła królową.- Sama na zdejmowanie masek?Nie usłyszała, jak wchodził.Obróciła się na pięcie z bijącym sercem;wstrzymała oddech.- Pan mnie przestraszył! Właśnie miałam wracać nasalę.Wzrok zielonego domina padł na szachy.- Piękny komplet.Czy może pani gra?- Tak - odparła Jane - ojciec mnie nauczył.- Odstawiła królową na miejsce.- To gra wymagająca sprytu i dobrej strategii.- O ile jest się w niej biegłym.- Jane dostrzegła w jego oku iskierkę humoru iuśmiechnęła się mimo woli.- Ja nie uważam się za dobrego gracza.- Podejrzewam, że to zbytnia skromność.A w jakie jeszcze gry pani grywa,jeśli można wiedzieć?- W każdym razie nie w hazardowe, jeśli to miał pan na myśli.- Jane zabrakłotchu.Dokładnie wiedziała, co miał na myśli.Lada moment zdejmie maskę, a jązruga za ostatni fortel.Musi wiedzieć, że zamieniła się z przyjaciółką na domina iże to Sophia, a nie ona, spędziła wieczór z lordem Philipem.- Bardzo przepraszam, sir.- Była rada, że głos jej nie zdradził.- Muszęwracać do mojego towarzystwa.Będą się o mnie niepokoili.Wysoki zegar szafkowy wybił godzinę i Jane nerwowo drgnęła.- Czas zdejmować maski - powiedział właściciel zielonego domina, wpatrując się w nią
[ Pobierz całość w formacie PDF ]