[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Potrzeba zmian funkcjonowania wewnątrz aparatu, który taką decyzję bypodejmował.Działoby się to oczywiście w określonych warunkach z uwzględnieniem pewnychkryteriów znamionowych.Bez wątpienia podejmowanie decyzji o czyjejś śmierci jest rzecząstraszną nie ma tu żadnych wątpliwości.Tyle że pewne sytuacje związane z bezpieczeństwemporządku publicznego tego wymagają.W innych krajach to zostało rozwiązane, w Polsce nie.Dajmy na to kolejny przykład negocjowania, w którym uczestniczyłem, jeżeli dywagujemy nataki temat.Osoba chora psychicznie chciała się wysadzić w budynku wielkopłytowym naOchocie.I co się dzieje? Są telefony, rozmawiamy.Między nami jest dyskusja, że faceta powinien negocjatorpodprowadzić pod okno i wtedy snajper go obezwładni strzałem.Nasz snajper odpowiadawyraznie: Ja go nie obezwładnię.Z tej amunicji, z tej broni, jeżeliby mi się udało celnie strzelić,to ja mu mogę wyrwać rękę.Poza tym, jak mu wyrwę rękę, to muszę od razu unieruchomić teżtę, w której ma ten zapalnik.Po prostu staruszek zamknął się w swojej kawalerce.%7łeby było śmieszniej, budynek jużmiał status zagrożonego i czekał w kolejce do rozbiórki.Stoi do dziś.Zresztą, niedalekoprokuratury na Ochocie.Sytuacja wygląda tak, że jeśli facet wysadzi się na tym pierwszympiętrze, to rozpierdoli budynek! Na miejscu pracownicy spółdzielni w panice krzyczą, że wedługekspertyzy mają rok czasu na zabezpieczenie dodatkowe tego budynku z uwagi na wadękonstrukcyjną.Czyli dużo większe zagrożenie, niż w przypadku klienta z banku? Bez porównania większe zagrożenie! Niedołężny facet barykaduje się w domu,uszczelnia mieszkanie i puszcza gaz.To akurat zostało, według mnie, rozwiązane absolutnieprawidłowo.Odcięto całkowicie gaz.W całym budynku? W całym budynku.Z kolegą ruszamy do jednych drzwi, a policjant z ate wspina sięz piętra i delikatnie wywala część szybki w oknie, żeby facet się nie zatruł tym gazem, który jużwpuścił.Jak zachowywał się ten człowiek? Coś tam bełkotał, coś ględził bez ładu i składu.To był mężczyzna ponadsiedemdziesięcioletni, już zmęczony życiem.Zwykły starzec.Nie zdążono jednak ewakuowaćmieszkańców.A gość już stawia żądania.Zwiadomość tych potencjalnych śmiertelnych skutkówdla wielu osób była ogromna.Nieprzewidywalny człowiek, gaz, budynek grożący zawaleniem,mieszkańcy w środku.Straszne! Gdy strażnicy miejscy i policjanci przystąpili do ewakuacji,spotykali się z niewybrednymi komentarzami w stylu: Ewakuacja? Co ty mi tu pierdolisz?!.Czego żądał ten starzec? Już nie pamiętam, to było kompletnie absurdalne.To były żądania całkowicie mętne.A w dodatku facet zapominał przy końcu zdania, co powiedział na początku.Tyle że wciążczuliśmy ten pieprzony zapach gazu, a facet uszczelnił okna i drzwi.Kto podjął decyzję o odcięciu gazu? Jakiś sensowny policjant z dołu.Oczywiście najsensowniejsi policjanci, to ci pracującyna ulicy.Poszedł na górę i poprosił o wykręcenie gazu.Słyszał teksty w stylu: Panie, jak japłacę za gaz, to jak mam wykręcić?.Oczywiście nie było sensu oglądać się na te narzekania.A jak szły Panu rozmowy z desperatem? Prowadziłem je, ale sprawniej dogadywał się z nim mój kolega.Cała sztuka polegała natym, żeby tego człowieka przytrzymać rozmową przy drzwiach.Z przeciwnej strony działał naszkolega.Na jaki haczyk go złapaliście?Już nie pamiętam, na jaki temat rozmawialiśmy, to była naprawdę trudna i dziwnarozmowa.Ten człowiek miał ogromne ograniczenia umysłowe.Natomiast teksty typu: Powtórz,bo nie zrozumiałem o co ci chodzi powodowały, że coś próbował z siebie wydukać.I w tymmomencie, gdy głośno gadaliśmy, policjant wybił szybę po cichu z tyłu.Zapewne pomógł jeszcze słaby słuch starszego człowieka. No właśnie, dlatego to była słuszna koncepcja.Na linie zszedł policjant.Potwierdził, żeprzy rozbijaniu szybki poczuł prąd powietrza i odór
[ Pobierz całość w formacie PDF ]