[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Przedstawiciele wÅ‚adz byli kordialni, czynili wszystkie należne honory, wwidoczny sposób chcieli zdyskontować swojÄ… obecność u boku - jak mawiano -"wielkiego rodaka".JednoczeÅ›nie jednak precyzyjnie ustawiono caÅ‚Ä… machinÄ™propagandowÄ… tak, aby umniejszyć znaczenie wizyty, a przede wszystkim ukryćmasy rozentuzjazmowanych ludzi.Sprawozdania byÅ‚y Å›ciÅ›le sterowane, wtransmisjach telewizyjnych "wycinano" tÅ‚umy koncentrujÄ…c uwagÄ™ widzów naksiężach, zakonnicach i starszych niewiastach.Manipulacja byÅ‚a oczywistadla każdego, kto uczestniczyÅ‚ w jednym bodaj spotkaniu z papieżem, aostrożne szacunki wymieniaÅ‚y liczbÄ™ 8-10 mln osób.Po wyjezdzie papieża zewnÄ™trznie nic siÄ™ nie zmieniÅ‚o, a liniapostÄ™powania obu głównych protagonistów zostaÅ‚a utrzymana.Także Å›rodowiskaopozycyjne, które nie podjęły żadnych prób wykorzystania pielgrzymki dlapropagowania swoich zaÅ‚ożeÅ„, kontynuowaÅ‚y dotychczasowe formy dziaÅ‚ania.Jednak wpÅ‚yw osoby i słów Jana PawÅ‚a II oraz obecność na placach i ulicachniezliczonych rzesz zdyscyplinowanych uczestników mszy papieskich,niewÄ…tpliwie zmieniÅ‚y atmosferÄ™ psychicznÄ… kraju."KlÄ™kajÄ…c przed OjcemZwiÄ™tym, Polska podniosÅ‚a siÄ™ z kolan" - zauważyÅ‚ jeden z obserwatorów.StojÄ…cemu Å‚atwiej walczyć. "Fasada i tyÅ‚y"Na odbywajÄ…cym siÄ™ w koÅ„cu 1977 r.w Wenecji Biennale poÅ›wiÄ™conym ruchomniezależnym i dysydenckim w komunistycznej części Europy, eksponaty zPolski - przemycone przez ludzi z KOR - wystawione zostaÅ‚y pod tytuÅ‚em"Fasada i tyÅ‚y".ZnalazÅ‚y siÄ™ tam druki i czasopisma "drugiego obiegu",fotoreportaże z pielgrzymek na JasnÄ… GórÄ™ i do Piekar ZlÄ…skich, zdjÄ™cia zobchodów żaÅ‚obnych po Å›mierci StanisÅ‚awa Pyjasa, kilka grafik.StanisÅ‚awBaraÅ„czak, współzaÅ‚ożyciel KOR, napisaÅ‚ w referacie na towarzyszÄ…cÄ…wystawie sesjÄ™, że w Polsce "poza martwÄ… bryÅ‚Ä… fasady [.] w caÅ‚kowitejopozycji do tego trwa gorÄ…czkowy ruch".Jakkolwiek nie brakÅ‚o przesady wprzeciwstawieniu "martwej fasady" żywotnoÅ›ci tego, co nieoficjalne, cechÄ…tej wÅ‚aÅ›nie dekady byÅ‚o nie tylko powstanie i Å›wiadome ksztaÅ‚towanie siÄ™kultury niezależnej, ale także fakt, iż coraz wiÄ™cej twórców uciekaÅ‚o zkrÄ™gu zamkniÄ™tego cenzurÄ….Przesada sformuÅ‚owania BaraÅ„czaka wynikaÅ‚a z polemicznej retoryki, atakże z użycia nieprecyzyjnego pojÄ™cia "fasada".JeÅ›li bowiem uznać za"fasadowe" wszystko to, co ukazywaÅ‚o siÄ™ w poddanych cenzurzewydawnictwach, wystawiano w paÅ„stwowych teatrach, pokazywano w paÅ„stwowychkinach (i byÅ‚o zrobione za "paÅ„stwowe" pieniÄ…dze) bez trudu można dojść downiosku, iż "fasada" nie byÅ‚a bynajmniej martwa.Sam BaraÅ„czak przed 1976r.wiele publikowaÅ‚ w czasopismach cenzurowanych jak wszystkie inne.Wpolityce kulturalnej PZPR nie brakowaÅ‚o bowiem ambiwalencji i wahaÅ„,podobnych zresztÄ… do tych, które cechowaÅ‚y jÄ… od mniej wiÄ™cej 1955 r.IstniaÅ‚a i dawaÅ‚a siÄ™ we znaki cenzura, twórcy, którzy w jakiÅ› sposób"wychylili" siÄ™ politycznie, napotykali trudnoÅ›ci czy tracili dostÄ™p dorynku wydawniczego lub publicznoÅ›ci, ale wystarczaÅ‚o zachowanieneutralnoÅ›ci i pewna doza autocenzury, aby nie tylko funkcjonować bezprzeszkód, lecz także otrzymywać nagrody paÅ„stwowe.JeÅ›li za tworzÄ…cych "fasadÄ™" uznać tych twórców, którzy otrzymywalinagrody, to trzeba by powiedzieć, że - przy oczywistym premiowaniuposÅ‚usznych lub usÅ‚użnych miernot - "fasadowe laury" wrÄ™czono m.in.JerzemuGrotowskiemu (1972 r.), Marii Ossowskiej (1972 r.) StanisÅ‚awowi Lemowi(1973 r., 1976 r.), Marianowi Brandysowi (1974 r.), Konradowi Swinarskiemu(1974 r.), Bogdanowi Wojdowskiemu (1975 r.), Andrzejowi Wajdzie (1975 r.),Kazimierze IÅ‚Å‚akowiczównie (1976 r.), Ryszardowi KapuÅ›ciÅ„skiemu (1976 r.),Gustawowi Holoubkowi (1978 r.), Tadeuszowi Aomnickiemu (1978 r.),Leopoldowi Buczkowskiemu (1979 r.), Teodorowi Parnickiemu (1979 r.) czyZygmuntowi H bnerowi (1979 r.).RzeczywiÅ›cie pomijani byli z reguÅ‚y ci,którzy jednoznacznie opowiadali siÄ™ po stronie opozycji lub wyrazniekontestowali przeciwko wÅ‚adzom.Nie "zauważono" (ale "widziano") JerzegoAndrzejewskiego, Jacka BocheÅ„skiego, Kazimierza Brandysa, AndrzejaKijowskiego, Tadeusza Konwickiego czy Jana Józefa SzczepaÅ„skiego, leczprzecież wymienieni wyżej laureaci - a można by wskazać na innych jeszcze -należeli bez wÄ…tpienia do "pierwszej gildii" polskiej kultury.Liberalizm byÅ‚ wÄ…tÅ‚y i selektywny oraz sterowany taktykÄ… politycznÄ… TakbyÅ‚o w przypadku "amnestii" dla twórczoÅ›ci SÅ‚awomira Mrożka która wróciÅ‚ana polskie sceny w 1973 r., czy dramaturgii Witold Gombrowicza, znówobecnej od polskiej prapremiery Zlubu (reżyser Jerzy Jarocki) w 1974 r.W1977 r.doszÅ‚o do pierwszego wykonania - i to w Filharmonii Narodowej -kompozycji Andrzeja Panufnika który "wybraÅ‚ wolność" w 1954 r.W 1972 r."rehabilitowano" - po Å›miertnie i wybiórczo - Kazimierza WierzyÅ„skiegodajÄ…c zgodÄ™ na wydanie tomu jego liryki.OÅ›rodki dyspozycji politycznejbraÅ‚y też pod uwagÄ™ zagranicznÄ… renomÄ™ twórców.Rozważano np.zachowa nieKrzysztofa Pendereckiego, który po wykonaniu jednego z jego utworów - awiÄ™kszość obracaÅ‚a siÄ™ wokół tematyki biblijnej i chrystologicznej - uklÄ…kÅ‚i ucaÅ‚owaÅ‚ pierÅ›cieÅ„ obecnego na koncercie prymasa WyszyÅ„skiego.Ówczesnyszef "pionu kultury" w KC PZPR, Wincenty KraÅ›ko, uznaÅ‚, iż pozycjaPendereckiego na forum Å›wiatowym (zamawiaÅ‚ u niego kompozycje takżesekretarz generalny ONZ), nakazuje "puszczenie w niepamięć" tego incydentu."Fasada" nie byÅ‚a wiÄ™c martwa, także po 1976 r., gdy coraz to nowi twórcypodejmowali decyzjÄ™ o ucieczce na obszar wolny od kontroli wÅ‚adzy, a ciktórzy uczynić tego nie chcieli - lub nie mogli, jak ludzie teatru czyfilmu - borykali siÄ™ z cenzorami, wydawcami, redaktorami i urzÄ™dnikami "odkultury".Choć rosÅ‚a sterta zakwestionowanych lub wrÄ™cz odrzuconychmaszynopisów, przybywaÅ‚o "półkowników", jak mówiono o filmach, którezamiast do kin trafiaÅ‚y do archiwów, a wydana przez KOR "Czarna ksiÄ™gacenzury" obrazowaÅ‚a zakres dokonanych spustoszeÅ„, dekada gierkowska niebyÅ‚a "czarnÄ… dziurÄ…" w polskiej kulturze.Pokolenie '68 znalazÅ‚o swój wyraz w - sekowanych, ale wystawiajÄ…cych -teatrach studenckich takich, jak krakowski Teatr STU czy poznaÅ„ski TeatrDnia Ósmego.W pierwszej części jego przedstawiciele zdobyli dobre miejscena "rynku" poezji i z zamiÅ‚owaniem podejmowali analizy zarówno stanu jak imożliwoÅ›ci mÅ‚odych twórców (rozliczne wypowiedzi StanisÅ‚awa BaraÅ„czaka czyStanisÅ‚awa Stabro, Zwiat nie przedstawiony Juliana Kornhausera i AdamaZagajewskiego, 1974 r.), Rok 1974 przyniósÅ‚ pierwszy tom Pana CogitoZbigniewa Herberta, który rozpoczÄ…Å‚ swój triumfalny podbój Å›wiadomoÅ›cikolejnych mÅ‚odych pokoleÅ„.UkazaÅ‚o siÄ™ co najmniej kilka wybitnych powieÅ›ciczy dzieÅ‚ prozatorskich i to zarówno przed, jak i po 1976 r
[ Pobierz całość w formacie PDF ]