[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Pewnie każdy kraj ma w swoich dziejach takie co by było gdyby? , ale dla mnie tehiszpańskie zakręty historii są wyjątkowo smaczne.Przekopałem się przez historię Hiszpaniiod królów katolickich do Juana Carlosa I.Polecam.Półkrwi Hiszpan Albert Camus powiedział kiedyś także, że rzeczą najbardziejniesprawiedliwą na świecie jest klimat.Musiał mieć na myśli Hiszpanię.Marząc o wakacjach w Hiszpanii, nigdy nie myślę o zorganizowanej turystyce wkurortach molochach wyglądających tak samo w Tajlandii i w Pernambuco.Moje hasło na odpoczynek w Hiszpanii brzmi: bez turystów - wśród tubylców.Nawetkosztem oddalenia od piaskowych plaż.Jeśli Teneryfa, to na północy koło Orotavy czy Santa Cruz albo wysoko wświerkowych lasach pod wulkanem Teide.Jeżeli Majorka, to w ustronnych,dziesięciopokojowych fincach na skalnym klifie albo w starych hacjendach w górach.Jeśliwybrzeże kontynentalne, to nad Atlantykiem, za Gibraltarem, blisko granicy z Portugalią, wjednopiętrowych pensjonatach. Naród hiszpański poważny, pański, majestatowy, w rozsądek zdrowy, z twarzysrogimi, w sercu mężnymi, słuszność trzymają, o żart nie dbają, prawa pilnują, króla miłują,nauk nie znają, wojny szukają..Nigdy nie wiadomo, co zostanie ci w głowie po studiach filologicznych.Mnie popolonistyce zostało kilka przedziwnych fragmentów poezji.Nie wiedzieć czemu - właśnie tepoczątkowe strofy wiersza Kazimierza Sarbiewskiego.Nasz nieco zapomniany poeta napisałte wersy na początku XVII wieku, więc dobrze wiedział, co pisze.Do dziś niewiele sięzmieniło.Nie sposób uciec od Hiszpanii.A Hemingway? Co najbardziej lubię z prozy Hemingwaya? Komu bije dzwon i Zmierćpo południu - czyli hiszpańska wojna domowa i korrida.Nie jestem zwolennikiem walkibyków, ale doceniam, ile trzeba mieć charakteru, bezczelności i pogardy śmierci, by stanąć,uzbrojony w muletę i szpadę naprzeciwko rozpędzonej półtonowej bestii.Hay que tenercojones! Kto zna hiszpański, zrozumie, co mam na myśli.Gdyby puścić wodzę fantazji i zdać się na strumień asocjacji, to co mi się pojawiaprzed oczami, gdy myślę o Hiszpanii? Szwoleżerowie spod Somosierry, Pamiętnik znalezionyw Saragossie, Don Kichot i Sancho Pansa, Cervantes w bitwie pod Lepanto, Trafalgar iodstrzelone ramię admirała Nelsona, Garcia Lorca, Barcelona Gaudiego, Sagrada Familia,katedra w Toledo, Picasso, Goya, Velzquez, Dal, Banderas, Penlope Cruz i MaribelVerdu, di Stfano, Iniesta i Furia Roja, Rafael Nadal i Xavi.Seat Cordoba, Carmen i fabrykacygar w Sevilli, Gran Via, Puerta del Sol, Plaza de Santa Ana, Carrera de San Jerónimo wMadrycie, Calvo Sotelo i falangiści, torreador El Cordobes, Alfons XIII, grobowce FilipaPięknego i Joanny Szalonej, Prado i Museo Thyssen-Bornemisza, Franco odmawiającyHitlerowi przejścia na Gibraltar, anarchista Durutti umierający w madryckim Ritzu, Lope deVega, Tirso de Molina, Casillas i Real.Los Angeles.Flamenco.Znaczki pocztowe z Ifni iFernando Po, Venceremos! Viva la muerte! Nasza armia przeszła Ebro! Aj, Carmela!Naród hiszpański, dumny i pański, majestatowy.No i ta pogoda.Nie sposób niekochać Hiszpanii.43.Kij w mrowiskoA może nie dajmy Grand Prix w ogóle? - zapytał jakiś głos.- To byłby policzek dla wszystkich biorących udział w konkursie - odpowiedział inny.- Dlaczego?- Oznaczałoby to, że żaden film na tym festiwalu nie jest dla naszego jury godnygłównej nagrody.- Nie, my po prostu dbamy o poziom tego festiwalu! O jego tradycyjny już prestiż! -bronił pomysłodawca swej propozycji.- Ten festiwal istnieje prawie 60 lat i wygrywały tufilmy, które wchodziły potem do historii kina! A w tym roku, szczerze mówiąc, nie widzęfilmu godnego Kryształowego Globusa.- Tym bardziej będzie to odebrane jako kompleks Boga.Jesteśmy tu tylko po to, żebywybrać najlepszy z filmów biorących udział w konkursie.Rozmowa odbywała się 7 lipca 2006 roku w sali konferencyjnej hotelu Embassy wKarlowych Warach.Byłem w tym miejscu już po raz siódmy, ale po raz pierwszy to nie mójfilm miał być oceniany, tylko ja miałem oceniać filmy innych.Słowa rozsądku Laurence aKardisha, dyrektora działu filmowego Museum of Modern Art w Nowym Jorku, były muzykądla moich uszu.Podobna rozmowa musiała odbyć się w 1996 roku w Gdyni, kiedy nieprzyznano głównej nagrody, co zmusiło mnie do publicznego wystąpienia przeciwkowerdyktowi jury pod przewodnictwem Wojciecha Marczewskiego.Zresztą i wcześniej na tymfestiwalu tak się stało, w roku 1991 - jury pod wodzą reżysera Ryszarda Bugajskiego teżzdecydowało, że Grand Prix nie będzie.Rysiek, reżyser świetnego, ale jedynego udanego wswoim dorobku filmu Przesłuchanie, wrócił do Polski po długim pobycie w Kanadzie i mógłmieć swoje powody do kompleksów, ale Wojtek Marczewski? Reżyser filmów Zmory,Dreszcze, Ucieczka z kina Wolność ?Tak się niefortunnie dla tamtego jury złożyło, że to akurat ja prowadziłem wówczasgalę festiwalu i jako prowadzący miałem ostatnie słowo po odczytaniu werdyktu.Powiedziałem wtedy, że jako środowisko strzelamy sobie samobója.%7łe skoro my, filmowcy,nie potrafimy nagrodzić samych siebie, nie oczekujmy, że zrobią to za nas inni.A że było tona żywo, w czasie transmisji telewizyjnej, po tym festiwalu o niczym innym nie mówiono.Połowa środowiska mnie znienawidziła, za to druga połowa pokochała.A mnie było przykro, że moje expos skrupiło się na Wojtku Marczewskim, któryjako przewodniczący jury taki werdykt podpisał.Wojtka cenię jako reżysera i bardzo lubięjako człowieka, ale czułem, że nie można takiego faux pas puścić płazem.A rzeczywiście byłto policzek dla realizatorów mających filmy w konkursie.Bo był to kompleks Boga! Bo toznaczyło, że my, członkowie jury, jesteśmy najlepsi, a skoro z oczywistych powodów niemożemy mieć w konkursie swoich filmów, nic nas nie zadowala.Od czasu mojego wystąpienia Grand Prix w Gdyni są przyznawane regularnie, z jednąmodyfikacją.Jury, które wcześniej w ogóle nie przyznałoby głównej nagrody, przyznaje jąteraz debiutanckiemu filmowi, bo chyba jest jasne, że znakomici reżyserzy zasiadający w jurysą lepsi od nowicjusza.Ale ja i tak nie powiedziałem wówczas ze sceny tego, co miałem nakońcu języka.%7łe w końcu to nie jest Festiwal DOBRYCH Filmów Polskich, tylko po prostuFestiwal Filmów Polskich! I że skoro jest główna nagroda do przyznania, to trzeba jąprzyznać! A jeśli dla jury żaden film nie jest na poziomie, to powinno dać nagrodę temu,który jest mniej zły od pozostałych.Dziesięć lat pózniej miałem przyjemność znalezć się wśród jurorówMiędzynarodowego Festiwalu Filmowego z tak zwanej kategorii A w Karlowych Warach
[ Pobierz całość w formacie PDF ]