[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Uważam, żepowinniście je zobaczyć.- Dopiero teraz zauważyli w ręku Nicolezwiniętą gazetę.Keely z bijącym sercem otworzyła ją na kronicetowarzyskiej.A tam, na zdjęciu, które trudno byłoby przeoczyć, tańczyłaona z Daksem, spleceni w czułym uścisku.Dax pochylał się nad nią, a onaunosiła do niego twarz jak kwiat do słońca.Ich uśmiechy mówiły nawetwięcej niż uścisk.Pod zdjęciem widniał podpis:  Sensacja wieczoru:Kongresman Devereaux i Keely Preston, żona zaginionego w Wietnamie".144RS - Cholera - zaklął pod nosem Dax i rzucił gazetę na podłogę.-Cholera.Keely skrzyżowała ręce na piersi, odwróciła się i podeszła do okna.Nicole odchrząknęła.- Radzę wam dobrze, uzgodnijcie między sobą wersję wydarzeń.Boktoś się z pewnością do tego przyczepi - ostrzegła ich.- Dax, czyktokolwiek widział cię w domu Keely?- Nie sądzę.Zaparkowałem przed restauracją na St.Charles i tenkawałek przeszedłem na piechotę.Keely odwróciła się i spojrzała na niego szeroko otwartymi oczami.- Tak zrobiłeś? Nie wiedziałam.- Nie wiedziałaś? A jak sobie wyobrażałaś, że się tam dostałem?Wzruszyła ramionami.- Nie myślałam o tym.Po prostu jakoś się znalazłeś.- Zdjęła munitkę z klapy.- Nie powinieneś był tego robić.To bardzo niebezpiecznadzielnica po zmroku.Mógł cię ktoś napaść.- Ale przecież ja jestem kawał wspaniałego chłopa, zapomniałaś?- Nie, ale to nie są żarty - powiedziała poważnie.- Nie zmarzłeś?Przygładził jej kosmyk włosów.- Po wyjściu od ciebie? Chyba żartujesz.- Zachichotali.- No, no, zapomnieliście o mnie? - odezwała się Nicole.Popatrzylina nią takim wzrokiem, jakby rzeczywiście zupełnie o niej zapomnieli.- Osobiście uważam, że powinniście powiedzieć ludziom, żebypilnowali swojego cholernego nosa.Jeśli o mnie chodzi, namawiałabymwas jak najusilniej na romans.Ale skoro dla was interes jest ważniejszy od145RS uczucia, to musicie się liczyć z reperkusjami tego zdjęcia w prasie.Nawiasem mówiąc, jest tam też notatka, której chyba nie zdążyliścieprzeczytać.Autor sugeruje, że w Waszyngtonie mogło być coś więcej niżtylko przesłuchanie na forum podkomisji.A sądząc z waszych min, jestchyba bliski prawdy.Nicole podeszła do drzwi.- Ale pamiętajcie, proszę, że macie we mnie przyjaciela.Iprzepraszam was bardzo za to, co wam dzisiaj zrobiłam.Gdybymwcześniej miała w ręku tę gazetę, wymyśliłabym dla was jakieś mniejpubliczne spotkanie.- Zmrużyła oczy.- Z drugiej strony, może wam toposłużyć jako świetne alibi.Wczoraj zostaliście zaproszeni do wzięciaudziału w dzisiejszym programie, żeby porozmawiać o sprawiezaginionych, i po prostu mówiliście o tym, co wydarzyło się wWaszyngtonie.Może to niewiele, ale wszystko, co macie na swoją obronę.Z tymi słowami Nicole wyszła.Dax i Keely dłuższą chwilęwpatrywali się w drzwi.Wreszcie odwrócili się do siebie.Dax westchnął ipotarł kark.- Wszystko wskazuje na to, że decyzja została za nas podjęta.- Rzeczywiście.Przykro mi, Dax.Ale za nic na świecie niechciałabym cię narażać.- Wiem.Doskonale wiedziałem, co robię, prosząc cię wtedy dotańca.Oszukiwałem sam siebie, uważając, że nasza znajomość może miećcharakter platoniczny.- Wskazał gestem leżącą u jego nóg gazetę.- Zdjęcie jest warte tyleco tysiąc słów.146RS - Musimy mieć pewność, że nie damy im już więcej broni do ręki.Wczoraj wieczorem powiedziałeś, że nie powinniśmy, nie możemy jużwięcej się widywać, nawet w najbardziej niewinnych okolicznościach.To,co się stało dzisiaj, powinno umocnić tę decyzję.- Spojrzała na niego.- Jajestem w dalszym ciągu mężatką, Dax.Wszystko inne to tylko dodatkoweelementy, ale ten jeden jest niepodważalny i najważniejszy: jestemmężatką.- Dasz sobie radę, prawda? - zapytał już od drzwi.- Gdyby cię na przykład przyparli do muru i poprosili oskomentowanie tego zdjęcia?- Udam głupią.Powiem, że cię poznałam w Waszyngtonie.Poszliśmy na lunch w towarzystwie kongresmanów, znanego dziennikarzai jeszcze jednej osoby ze Stowarzyszenia.Doceniam twoje stanowisko wnaszej sprawie.Popieram w pełni twoją kandydaturę do Senatu.Ponuro skinął głową.Wyglądał jak idący na szubienicę skazaniec,który stara się odwlec wykonanie wyroku.- Gdybyś kiedykolwiek uznała, że mogę ci być potrzebny.Odpowiedziała mu spojrzeniem, bez słów.A potem Dax wyszedł i pozostał trudny do zniesienia ból.Półprzytomna wróciła do biurka, usiadła i położyła głowę na rękach.Jejcichy szloch przerwał brutalnie ostry dzwonek telefonu.- Tak, słucham - wychrypiała w słuchawkę.- Tu Grady Sears z  Times-Picayune".Mocniej ujęła słuchawkę,usiłując zachować spokój.- Keely Preston przy aparacie, słucham pana.147RS ROZDZIAA DZIEWITYBył to pierwszy z całej serii podobnych telefonów.Natrętnireporterzy byli jednak na ogół zawiedzeni spokojnymi odpowiedziamiKeely Preston Williams na lawinę pełnych insynuacji pytań.Zagadnięta,czy ma romans z kongresmanem Devereaux, roześmiała się niefrasobliwie.- Jestem przekonana, że kongresman nie byłby zachwycony, gdybywiedział, że jego nazwisko wiąże się z nazwiskiem takiej starej mężatkijak ja.- Pani męża nie ma od dwunastu lat, pani Williams.A panią trudnonazwać starą.Kongresman Devereaux jest znany ze swoich licznychromantycznych przygód.Czyżby? Ciekawe, ile ich było.Czy jestem jedną z wielu?- Nie wiem nic na temat spraw sercowych kongres-mana Devereaux,dawnych ani obecnych.- A jak pani wytłumaczy czuły uścisk, w jakim państwo ze sobątańczyli? - To pytanie zostało zadane z wyrazną ironią.- Zdjęcia niekłamią, pani Williams.- Nie, ale mogą być tendencyjnie interpretowane.Kongresman i jacieszyliśmy się wspólnym zwycięstwem odniesionym w Waszyngtonie.Poparł naszą sprawę [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • lo2chrzanow.htw.pl