[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Nie trafił jednak.W ostatniej chwili Lydia, udając, że nie domyśla się jego intencji,sięgnęła po widelec i jak gdyby nigdy nic dzgnęła go łokciem w krocze.- Uff! - Ryan szybko się odsunął, zaczął sięgać ręką do krocza, ale już w następnej chwili najwyrazniej sięnad tym zastanowił, bo zamiast tego parę razy wciągnął powietrze.- Och! Przepraszam.- Widelec Lydii zawisł w powietrzu.- Nie miałam pojęcia, że stałeś tak blisko.Zwietnie80 było znów cię widzieć, Ryan.Pozdrów ode mnie wszystkich w laboratorium.- Tak, tak.- Zrobił krok do tyłu.- Do zobaczenia, Lydio.%7łyczę ci powodzenia z twoją firmą.Odwrócił się na pięcie i ruszył szybkim krokiem przez labirynt małych stolików.Emmett patrzył za nim.Ryan zdecydowanie sprawiał wrażenie kogoś, kto właśnie postanowił strategicznie się wycofać.A możeraczej była to desperacka ucieczka w bezpieczne miejsce. Rozdział 8Zapadło milczenie.Emmett zerknął na Lydię.Podchwyciła jego wzrok.Taka chwila całkowitegozrozumienia, pomyślał.Kelner wrócił z głównym daniem.Gdy odszedł, Lydia znów skupiła się na jedzeniu.- Myśli, że straciłam moje zdolności pararezonansu z powodu czegoś, co zdarzyło się sześć miesięcytemu -odezwała się po chwili.- Takie odniosłem wrażenie.- Miałam kiepskie doświadczenia w Wymarłym Mieście.- Wiem - odparł cicho Emmett.- Tak? - Spojrzała na niego szybko, marszcząc brwi.-Nie zdawałam sobie sprawy.- Skrzywiła się.- Notak, przypuszczam, że mogłeś się tego dowiedzieć.- Zadzwoniłem do jednego z moich ludzi w Rezonansie.Kazałem mu sprawdzić twoją przeszłość.- Rozumiem.- W raporcie napisano, że wpadłaś w pułapkę iluzji.Pochłonęła cię i zniknęłaś w katakumbach, zanimktokolwiek z zespołu zorientował się, co się stało.Przeprowadzono poszukiwania, ale ślad po tobiezaginął.Dwa dni pózniej sama wyszłaś z katakumb.82 Wzruszyła ramionami.- Podobno.Szczerze mówiąc, nie pamiętam nic z tych czterdziestu ośmiu godzin pod ziemią.Parapsychiatrzy twierdzą, że tak jest dla mnie lepiej.- A ty jak myślisz, co się wydarzyło? Zawahała się.- Mogłam wpaść w pułapkę.Jestem dobra, ale żaden splatacz nie jest doskonały.Istnieje też jednak innamożliwość.- Jaka?- Ze niezle podsmażył mnie naprawdę potężny duch.To również tłumaczyłoby dwa pełne dni amnezji.Skrzywił się.- To nie mógł być duch.Byłaś z uniwersyteckim zespołem wykopaliskowym.W raporcie wspomniano, żetowarzyszyło ci dwóch świetnie wykwalifikowanych łowców.Uniosła brew.- Czytałeś oficjalny raport komisji dochodzeniowej, prawda?- Uhm.- Takie rzeczy są podobno poufne.- Wiem.Zignorowała to.- Masz rację.Było z nami dwóch łowców.Twierdzą, że szli ze mną aż do wejścia do komory grobowca.Powiedzieli komisji, że gdy zajmowali się tam paroma małymi duchami, znikłam w jednym zprzedsionków.Wtedy widzieli mnie po raz ostatni.Emmett czekał.- Oświadczyli, że nie przestrzegałam podstawowych zasad bezpieczeństwa.- Zacisnęła usta.-Sugerowali, że zachowałam się nieodpowiedzialnie.86 Emmett kiwnął głową.Dwaj łowcy byli gotowi przysiąc, że pragnąc zbadać nowo odkryty przedsionek,Lydia ruszyła naprzód, nie czekając na pozostałych członków zespołu.Zraportu nasuwały się oczywistewnioski: sama wpakowała się w kłopoty.Obserwował, jak nawija makaron na widelec.- To musiała być pułapka iluzji.Gdyby w pobliżu krążył naprawdę potężny duch, łowcy wykryliby jegoślady energetyczne.- Tak twierdzą.- Zjadła trochę makaronu.- Chcesz mi powiedzieć, że nie wierzysz w wersję wydarzeń, jaką przedstawili łowcy? - spytał Emmettbardzo neutralnym tonem.Odłożyła widelec.- Chcę powiedzieć, że nie wiem, co się stało.Nie mam żadnych wyraznych wspomnień o tym, co wyda-rzyło się w tym przedsionku, więc musiałam uwierzyć na słowo innym członkom zespołu.- %7ładnych wyraznych wspomnień? - Emmett spojrzał na nią uważnie.- Przed chwilą mówiłaś, że niepamiętasz nic z tych czterdziestu ośmiu godzin w katakumbach.Chwilę milczała, a potem uważnie popatrzyła na niego.W świetle świec jej twarz wydawała się tajemni-cza.Zastanawiał się nad tym, jak to jest stracić czterdzieści osiem godzin z życia, a potem obudzić się wnieskończonej, zielonej nocy katakumb obcej rasy, nie mając przy sobie bursztynu.Wielu ludzi, którzyzaginęli w podziemiach, nigdy nie powróciło.Ci, którym udało się znalezć drogę, doświadczyli takwielkiego psychicznego wstrząsu, że na długo trafili na oddziały pararezonerskie.84 Przez parę sekund myślał, że Lydia nie odpowie na jego pytanie.Wkrótce jednak odniósł wrażenie, żepodjęła jakąś decyzję.- Nigdy nie mówiłam o tym nikomu, ale ostatnio zdaje mi się, że coś mi się zaczyna przypominać - ode-zwała się wpatrzona w płomień świecy.- Problem w tym, że nie potrafię tego zrozumieć.To tak, jakbyprzez chwilę zobaczyć ducha.Takiego staromodnego ducha, rodem z horrorów.Jakiś cień czy zjawę, nieNiZOED-a.- Zwróciłaś się z tym do lekarzy? Wykrzywiła usta.- Ostatnia rzecz, jakiej mi potrzeba, to kolejny wpis do moich akt pararezopsychiatrycznych, który będziegłosił wszem wobec, że wykazuję nasilające się objawy stresu pourazowego.Już raz straciłam dobrąpracę z powodu raportu psychiatrów.- No i szef twojego byłego wydziału nie chciał dać ci szansy, byś mogła udowodnić, że lekarze się mylą -przypomniał jej Emmett.- Ryan i ja byliśmy kiedyś kolegami.Został szefem wydziału miesiąc po moim Zaginionym Weekendzie.Najwyrazniej to właśnie wtedy doszedł do wniosku, że jestem zbyt delikatna, by wykonywać swojąpracę.- Rozumiem [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • lo2chrzanow.htw.pl