[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Zostanę z Juliem i uzgodnię z nim jeszcze, gdzie się spotkamy, bo ja przyjdę później.Murphy nie kwapił się z pożegnaniem.Chciał jeszcze o coś zapytać, zastanawiał się nad tym pytaniem.‒ Słucham ‒ odezwał się Octavio cofając wyciągniętą dłoń.‒ Ma pan coś jeszcze?‒ Panie de la Maza, mam tylko jedno pytanie.Pan wie, że znam trochę hiszpański.‒ Pułkownik Abbez jest z tego zadowolony.‒ Wydawało mi się ‒ ciągnął Murphy ‒ że pułkownik powiedział coś o moim odlocie i o mojej sytuacji, kiedy jeszcze nie dowiedział się od pana, że trochę rozumiem po hiszpańsku.Mówił, że nie mogę stąd odlecieć, czy coś podobnego.De la Maza zaśmiał się.‒ Nonsens.Pułkownik nic takiego nie powiedział.‒ Musiałem źle zrozumieć.‒ Na pewno źle pan zrozumiał.Tak sądzę.Murphy zwrócił się do Oliveiry:‒ Czy to prawda? Pan także nic nie słyszał?Oliveira: ‒ Nie zauważyłem nic podejrzanego.‒ To znaczy, że jutro mógłbym odlecieć?De la Maza:‒ Natychmiast po remoncie maszyny.Dobrze pan lata, ale bez podwozia nie uda się panu wystartować.Niech pan zaczeka do jutrzejszej rozmowy z panem pułkownikiem.Może trafi się interesująca robota związana z pana powrotem do Linden.Zarobić w obie strony to ideał dla frachtowców i samolotów.Do zobaczenia, panie Murphy.Na pewno źle pan zrozumiał słowa pułkownika.Czarny plymouth odjechał.Murphy siedział przy kierowcy, boy na tylnym siedzeniu.Wjechali do Ciudad Trujillo.Olbrzymi neon odcinał się ostro od ciemniejącego nieba.Murphy przeczytał: „Bóg i Trujillo".26.Nie miałem ochoty na spotkanie z Harriet Claire.Ostatni raz widziałem ją przed trzema miesiącami.‒ Harriet ‒ mówiłem jej wtedy ‒ nie rozmawiajmy o tym.Jeszcze nie, zaczekaj.Zapomnijmy na razie o naszych przeklętych problemach, o tych sprawach, którymi trują się wszyscy wokół, i my.Zapomnij, że mamy coś do rozstrzygnięcia.Potrafisz zapomnieć?Działo się to u mnie w domu.Harriet spoczywała w fotelu.Siedziałem przy niej, na poręczy oparcia.Od chwili przyjścia Harriet była niespokojna i myślała tylko, co miałem jej powiedzieć: czekała na to, jak na wyrok.Nie wiedziała jednak i nie rozumiała, że tylko ja mogłem być naprawdę skazany, przez nią.‒ Obiecałeś, że powiesz.Dlaczego nie mówisz? Czemu odkładasz? ‒ pytała Harriet.‒ Musimy to jakoś załatwić.‒ Harriet, moja śliczna, czy nie potrafisz tak zrobić, żeby przez jedną godzinę nie mówić o tym ani o nic nie pytać? Proszę.Odsunęła się, odchyliła głowę do tyłu i spojrzała na mnie jak ekspedientka w sklepie patrzy na klienta płacącego fałszywymi pieniędzmi.‒ Zdaje się.Możesz już nie mówić.Domyślam się, co chcesz powiedzieć.Lepiej nie mów.Żałowałem już, że zaprosiłem ją do siebie na ostatnią rozmowę.Wszystko zepsuła.Zależało mi, żebyśmy byli jeszcze raz z sobą, ostatni raz, i żeby pamięć tego spotkania, może ostatniego, nigdy nie przeminęła, żeby trwała we mnie nie mniej silnie, jak wspomnienie pierwszej nocy spędzonej z Harriet.‒ Harriet ‒ powiedziałem, odsuwając się również ‒ Harriet, czy naprawdę łączy nas tylko ten jeden temat i nic więcej? Czy cała twoja miłość, o której tak wiele mówiłaś, skoncentrowała się na tym jednym pragnieniu? Porozmawiajmy, dzisiaj ostatecznie, tak jak chciałaś, i powiem ci szczerze, co myślę, ale nim to nastąpi, podaruj mi jeszcze godzinę, dorzuć tę jedną godzinę do kilkunastu miesięcy, które spędziliśmy razem.Bądź wspaniałomyślna.Przysunęła się bliżej i przytuliła twarz do mego ramienia.‒ Mike, to nie ma sensu.Sam wiesz, jak się skończy pożegnalna godzina.Znowu ci powiem, kiedy mnie przytulisz, że jest mi wszystko jedno, i że zgadzam się na to, co tylko zechcesz, byle cię nie stracić.Powiem ci, że godzina z tobą wynagrodzi mi wszystko, nawet gdybym przez całe życie miała być nieszczęśliwa, i że stać mnie na taką cenę.Mike, to do niczego nie prowadzi, ty wiesz.Nie mogę tak dłużej, zrozum mnie, nie mogę.Pocałowałem ją, lecz to w niczym nie przypominało smaku naszych pierwszych pocałunków.W ruchu jej warg było coś z tego drżenia ust, które pojawia się, kiedy kobieta płacze.‒ Mike.Znałem ten ton i głębokie brzmienie jej głosu.Teraz powie, żebym ją rozebrał, i na godzinę czy dwie zapomni o swoim „wielkim problemie".Będzie ze mną, tylko ze mną, skupiona i oszołomiona.I wtedy dopiero się ocknie, kiedy już znowu będzie ubrana i gładko uczesana, ze szminką nałożoną na wargi, i wówczas zacznie znowu mówić, znowu o tym samym, ale dzisiaj już po raz ostatni.Stało się, jak przypuszczałem.Kiedy po dwóch godzinach stanęła przede mną, już ubrana i gładko uczesana, ze szminką na ustach, z zegarkiem na przegubie dłoni, w pończochach, ale jeszcze bez pantofli ‒ zapytała:‒ No więc? Co postanowiłeś?‒ Chodźmy stąd ‒ powiedziałem.‒ Pójdziemy do snack-baru i tam pogadamy.Jesteś cudowna, że jednak przyszłaś do mnie.‒ Nie chcesz tutaj rozmawiać?‒ Nie, Harriet, nie tutaj.Pochyliłem się i pomogłem jej włożyć pantofle; podnosząc stopę wsparła się dłonią o moje ramię.Po raz ostatni, Harriet, wszystko dzieje się po raz ostatni.Nigdy więcej nie pochylę się tak przed tobą i już nigdy nie poproszę, żebyś przyszła do mnie.Może nawet się zgodzisz ‒ myślałem ‒ nie wiem, ale nie poproszę, nie chcę twojej wspaniałomyślności, nie, nawet nie to, tylko nie umiem być wdzięczny, nie chcę być wdzięczny, nikomu.Swojej ceny, o której mówiłaś, także nie zapłacisz: nieszczęściem całego życia za godzinę ze mną.Tak się tylko mówi.„Nieszczęście", „szczęście", jakie to naiwne, banalne i nieprawdziwe.Mamy w życiu coś do zrobienia i ostatecznie każdy załatwia swoje sprawy, jak tylko umie, nie licząc się z nikim.Weszliśmy do wąskiego snack-baru i usiedliśmy na wysokich stołkach przyśrubowanych do podłogi, w samym kącie, tam gdzie metalowa bariera długiej lady przytykała do drewnianej boazerii ściany.‒ Martini ‒ powiedziałem do barmana.Znał mnie, zaglądałem tu od czasu do czasu.‒ Dla pani dodatkowo cheese cake [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • lo2chrzanow.htw.pl