[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Ani chybi, przyszedł na mnie kres, myślał ciężko oberlejtnant, zeżrą mnie.Otworzył oczy i natychmiast je zamknął.Czarne gęby i dziwaczne nakrycia głów utwierdziły go w przekonaniu, że jest w mocy ludożerców, i zrozumiał, dlaczego go przedtem bili.Żeby mięso skruszało… Dotkliwy ból uświadomił go, że skruszało już doskonale.Tylko w jaki sposób dostał się do Australii? Śmieszny sen, pomyślał i próbował odwrócić się na bok, jakby leżał “na łóżku w swojej kwaterze.Nie udało mu się to i zaczął się cicho śmiać.Co za dziwne sny nachodzą człowieka czasami, przemknęło mu przez głowę i chytrze cieszył się na myśl, jak mu będzie przyjemnie, kiedy się z tego niemiłego snu obudzi.Nagle z zastygłym na twarzy grymasem śmiechu zaczął wymiotować.–Uwaga!Niosące go postacie stanęły przed jakimś parkanem, w którym brakowało kilku desek.Weszli przez ten wyłom i doszli do na wpół rozwalonego ustępu.Von Nogaya owiązano sznurami i dwa ich końce zarzucono na poprzeczną belkę podtrzymującą daszek.–Spuścić go w dół.W otwór skierowali nogi von Nogaya i ostrożnie spuszczali w straszliwie cuchnącą zawartość kloaki.Kiedy usłyszeli chlupot, przywiązali sznur do belki i wyszli pozostawiając oficera pogrążonego po kolana w ekskrementach.Nic nie rozumiejąc, z opuszczoną na piersi głową, wymiotował i kiwał się na sznurach jak marionetka.ŚLEDZTWOPolicja miejska, policja wojskowa austriacka i węgierska, żandarmeria, policja polityczna i ekspozytura K-stelle – stanęły przed zagadką niemożliwą do rozwiązania, jak się okazało w ciągu śledztwa.Pierwsze przesłuchanie dało gorliwym władzom bardzo mało materiału i wywiadowcy miotali się na oślep, włażąc sobie wzajemnie na pięty.Dyrektor policji miejskiej z ironią słuchał wiadomości o postępach śledztwa prowadzonego przez kilka jednocześnie władz wojskowych i oceniał je krótko:–Niedługo stwierdzą niezbicie, że napadu na tego pijanego oficera dokonała załoga łodzi podwodnej z atlantyckiej eskadry angielskiej, wykreślą trasę tej łodzi na mapie i udowodnią, że łódź ominęła linie blokady, wpłynęła do Dunaju i jakimś dopływem dostała się do nas, potem rurami kanalizacyjnymi podjechała do sr… i zakotwiczyła w oczekiwaniu na pana oberlejtnanta!Sprawa ta znalazła się również na szpaltach dzienników prowincjonalnych, lecz gorliwa cenzura wojskowa nie pozwoliła im na wypowiedzenie opinii zahaczającej o politykę wewnętrzną w dwujedynej monarchii.Ośrodek całej afery, jej rdzeń i fundament – von Nogay nie miał spokoju w szpitalu w Budapeszcie, gdzie otrzymał separatkę na oddziale zatrutych gazami.Wskutek nieustannych indagacji i przesłuchiwań popadł w melancholię.–Stwierdził pan przy trzecim przesłuchaniu – mówił siedzący obok łóżka wysłannik ekspozytury policji politycznej, mając rozłożoną na kolanach tekę z papierami – że miał pan na sobie kalesony niebieskie w pionowe białe paski.Proszę, oto tu jest zeznanie opatrzone pańskim podpisem.Badanie jednak pańskiego ordynansa, jeńca wojennego Giuseppe Baldiniego, oraz szczegółowe oględziny pańskiej bielizny, znajdującej się w mieszkaniu, przeczą temu oświadczeniu, ponieważ kalesonów takich miał pan tylko jedną parę i znajdują się one teraz w szafie.–Możliwe – ponuro zgadzał się von Nogay.–Musi pan, wobec tego, odwołać poprzednie zeznanie i złożyć mi je obecnie w duchu kategorycznego stwierdzenia, jakie pan miał na sobie wtedy kalesony…–Przecież miałem jakieś na sobie.Trzeba je tylko odnaleźć.Powinny być tam, gdzie mnie zawieziono po odnalezieniu – w szpitalu miejskim.–Właśnie, że ich nie ma.Zginęły.Obecnie jesteśmy w kropce, bo jeśli pan sobie nie przypomina, jakie wtedy miał pan na sobie kalesony, można na podstawie tego drobnego na pozór faktu wywnioskować, że i inne podane przez pana szczegóły są wątpliwej wiarygodności, wobec czego uważam za konieczne ponowne przesłuchanie pana.Dwie godziny pisał taki pan bardzo sumienne i skrupulatne zeznanie i odchodził zastąpiony przez jakiegoś równie sprytnego kolegę w mundurze.–Jesteśmy w posiadaniu pańskiego oświadczenia, złożonego natychmiast po kąpieli w szpitalu, kiedy pana doprowadzono do przytomności, że schwytali pana Murzyni i chcieli pożreć.Czy nie zechciałby pan łaskawie szczegółowo wyjaśnić, co pan miał na myśli? Skąd tam Murzyni? Czy, pan wiele czytuje powieści podróżniczych? Aha… w dzieciństwie? To nie gra roli, takie rzeczy trzymają się wyobraźni jak rzep psiego ogona, panie kolego.Ja panu wyliczę wszystkich wodzów indiańskich z powieści Karola Maya, a czytałem to dwadzieścia lat temu.To jest sugestia podświadoma, proszę pana…Wyjaśniał to przez dwie godziny i ładował mu w głowę cały zapas swego doświadczenia, z którego nieszczęsny oberlejtnant dowiedział się, że zeznania można składać sprzeczne i wynika to z sugestii świadomej, podświadomej, że czasami w pamięci odżywają obrazy dziedzicznie przechodzące z pokolenia na pokolenie, kataleptycznie, w hipnozie i wiele innych rzeczy, po których nie mógł spać lub powtarzał przez sen różne cudaczne teorie.Pod wpływem tych męczących indagacji stał się zgryźliwy i stracił wiarę w możność wykrycia sprawców napadu.Z czasem poznał kilkunastu Pinkertonów, w cywilu i w mundurze, i wiedział na pamięć, który na jakim koniku cwałuje.Aby się zemścić za nieustanne zakłócanie spokoju, odpowiadał półgębkiem i kiwał przyzwalająco głową na wszystko, w końcu zniecierpliwił się i zaczął podrzemywać, nie słuchając tego, co kto mówił, i podpisywał bez czytania, co mu podsuwali wywiadowcy i żandarmi.Wiedział, że gorliwość ich oparta jest na wysokich dietach, jakie otrzymywali za każdy wyjazd do niego, i rozumiał, że protesty nie pomogą.Kiedy się mu sprzykrzyło, zaczął inaczej.–Witam pana uprzejmie – mówił jadowicie do wprowadzonego do pokoju gościa z teczką pod pachą – prawdopodobnie stwierdził pan, że jest jakaś drobna niedokładność w moich poprzednich zeznaniach [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • lo2chrzanow.htw.pl