[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Nie. Nie twierdziłem, że nie obchodziłaś Franka Murphy ego.Na pewno byłaś mu bliska. Nie sądzę.Nikt inny mnie nie chciał.Po śmierci rodziców nie miałam dokąd pójść.Gdyby mnie nie wziął, trafiłabym do sierocińca.  A co z dziadkami? Rodzice ojca już nie żyli, a mamy byli starzy.Zresztą wydziedziczyli ją po pierwszychekscesach. Ale, o ile pamiętam, Johnny miał brata. Jeszcze gorszego wykolejeńca niż on.Z całą pewnością nie pociągała go perspektywaopieki nad siedmiolatką. Twoja matka& Przyjmij do wiadomości, że nie został mi nikt.Tak chciał los.Nie warto do tegowracać.Chyba już pójdę spać. Nie, zaczekaj.Wyglądasz na załamaną.Lily zadrżała, jakby owiał ją zimny wiatr.Przez chwilę sprawiała wrażenie zagubionej.Wyciągnęła ręce w stronę kominka w poszukiwaniu ciepła. Czy wiesz, że to ja ich znalazłam? Policja zataiła ten fakt,  żeby chronić wrażliwąpsychikę dziecka , jak to określili.Johnny obiecał mi rodzinną niedzielę.Zaplanowali, że usmażąnaleśniki z jagodami, a potem zabiorą mnie na spacer do parku.Ale rano znalazłam mamęmartwą na sofie z włosami unurzanymi w wymiocinach.Johnny leżał na podłodze u jej stóp.Gdyby mogła zobaczyć ten widok, pewnie doszłaby do wniosku, że los dopiero w chwili śmiercirzucił go jej do nóg  dodała z gorzkim śmiechem.Tristan myślał, że skończyła, ale po chwili przemówiła ponownie: Z początku próbowałam ich budzić, ale przeczuwałam, że to niemożliwe.Ciałozmarłego leży tak całkowicie nieruchomo, że nawet dziecko pozna, że człowiek nie żyje.Chociażnie rozumiałam, co się stało, od razu wiedziałam, że więcej ich nie zobaczę.Lily zamilkła.Przez dłuższy czas patrzyła w ogień.Tristan pomyślał, że dobrze, że jejrodzice nie dożyli tej chwili.Gdyby ich spotkał na swojej drodze, chyba by ich zamordował.Nagle Lily teatralnie wzruszyła ramionami i obdarzyła go uśmiechem. Mój Boże!  westchnęła. Przez całe lata o tym nie myślałam.Musiała spostrzec przerażenie w jego oczach, bo odwróciła głowę z powrotem w stronękominka i zaczęła popijać ledwie napoczętą sherry.Wyglądała na zagubioną i załamaną.%7łalścisnął mu serce.Nie miał pojęcia, że doznała tak traumatycznych przeżyć we wczesnymdzieciństwie.Lily chyba wyczuła, że pragnie ją pocieszyć.Z wysiłkiem zwróciła ku niemuwielkie, lśniące oczy, jakby chciała go uspokoić.Już kiedyś tak na niego patrzyła, tylko nie mógłsobie przypomnieć kiedy. Teraz już nie cierpię z tego powodu  zapewniła. Dawno przeszłam nad tymiwydarzeniami do porządku dziennego.Lecz Tristan jej nie uwierzył.Nie zamierzał tego ukrywać. Nieprawda.Sądzę, że ukrywasz swoją prawdziwą osobowość za ich kontrowersyjnymwizerunkiem, żeby ludzie nie wiedzieli, jaka jesteś naprawdę.Lily zesztywniała, jakby przeżyła szok.W tym momencie Tristan przypomniał sobie,kiedy tak samo na niego spojrzała: podczas desperackiej próby ratowania swego honoru popierwszej wspólnej nocy. ROZDZIAA DWUNASTYLily zapragnęła, żeby ziemia się rozstąpiła i pochłonęła jedno z nich.Przeżyła kilkawspaniałych dni, zanim Tristan przyszedł i zburzył jej spokój.Odstawiła kieliszek na gzymskominka i wbiła wzrok w kamienną okładzinę. Sam nie wiesz, co pleciesz  wyszeptała, bliska łez.Przeraziło ją, że napłynęły jej dooczu.Nigdy nie płakała i nie zamierzała rozpłakać się w jego obecności. Lily!Wstała gwałtownie.Otworzyła usta, ale ponieważ ani jedno słowo nie przeszło jej przezgardło, pospiesznie ruszyła ku wyjściu.Zdołała dotrzeć do wyściełanej francuskiej kozetki, gdyzłapał ją i obrócił twarzą ku sobie.Na widok łez spływających po policzkach oświadczyłstanowczo: Nie pozwolę ci odejść w takim stanie.Usiłowała go odepchnąć, ale trzymał ją mocno.Zaczęła tłuc go pięściami po twardej jakskała klatce piersiowej, szlochając: Puść mnie, puść!Lecz Tristan nie posłuchał.Przyciągnął ją mocniej do siebie. Przepraszam, Lily  powiedział. Naprawdę jestem nieczułym głupcem.Miałaś rację,że nic o tobie nie wiem.Choć usiłował ją pocieszyć, osiągnął odwrotny skutek do zamierzonego.Zakryła twarzdłońmi, niezdolna powstrzymać łez.Tristan wziął ją na ręce, opadł na kozetkę i posadził ją sobiena kolanach.Z początku próbowała stawiać opór, ale wydarzenia minionego tygodnia osłabiły jądo tego stopnia, że nie była w stanie.Tulił ją i gładził delikatnie, aż przestała płakać, złożyłagłowę na jego piersi i spróbowała przetrawić to, co usłyszała.Tristan nie miał racji, kiedy twierdził, że ukrywa prawdziwą twarz za publicznymwizerunkiem.Pozwalała ludziom myśleć, co chcą, bo tak było najprościej.I tak wyciągnęlibywłasne wnioski z tego, co widzą i słyszą.Poza tym nie zależało jej na opinii.Tylko dlaczego w takim razie opuściła ukochaną ojczyznę i osiadła w Ameryce, gdzieoceniano ją na podstawie aktualnych działań, a nie wydarzeń z przeszłości? Dlaczego zawszeusiłowała robić to, czego Frank od niej oczekiwał? I dlaczego odrzucenie przez Tristana przedsześciu laty tak bardzo zabolało?Lily wzięła głęboki oddech.W objęciach Tristana stopniowo opadało z niej napięcie.Mimo usilnych prób nie znajdowała satysfakcjonującego wyjaśnienia swego postępowania.Niepotrafiła logicznie wyjaśnić, dlaczego pozwalała dziennikarzom wypisywać brednie.Do tej poryzakładała, że gdyby spróbowała skorygować ich osądy, nikt by jej nie uwierzył.Ale właściwiedlaczego nie?Nagle stanął jej przed oczami obraz zrozpaczonej, zapłakanej matki.Zaraz po nimpowróciły inne, szczęśliwsze, piękniejsze.Wspomniała, jak mama wycierała ją po kąpieli, jaktata niósł ją na barana na rynek Borough, gdzie zajadali ciasteczka czekoladowe i inne łakocie,jak odwiedzała garderobę matki i wraz z nią nakładała makijaż przed lustrem, jak siedziałazasłuchana przy tacie, kiedy grał na gitarze.Kolejne zaskakujące wspomnienia z dzieciństwa wracały jedno po drugim, aż zaparło jejdech z zaskoczenia, że tyle pamięta.Tristan gładził ją po plecach i głowie jak zapłakane dziecko,tak samo jak matka pocieszała ją w chwilach smutku.Motto ojca powróciło jak mantra:  Nie daj po sobie poznać, że obchodzi cię, co o tobie myślą.Lecz już nie trafiało jej do przekonania.Uprzytomniła sobie, że bardzo jej zależy naopinii innych.Powoli uniosła głowę i spojrzała Tristanowi w oczy.Podejrzewała, że wygląda jakstraszydło.Ku jej zaskoczeniu Tristan otarł jej twarz i nos rękawem drogiego, kaszmirowegoswetra. Ubrudziłeś się  wymamrotała, spuszczając głowę z zażenowaniem. Nie miałem nic innego pod ręką  roześmiał się w odpowiedzi.Lily nie zdołała powstrzymać uśmiechu.Kiedy trzymał ją w objęciach, dawał jej poczuciebezpieczeństwa, jakiego nie odczuwała od śmierci rodziców.Choć rozsądek podpowiadał, żelepiej polegać na sobie, nie starczyło jej siły woli, żeby wstać i wyjść.Silne, męskie ramiona,ciepło jego ciała i świeży zapach działały na nią kojąco.To tylko złudzenie, przypomniała sobie ze smutkiem. Możesz już spokojnie mnie puścić  powiedziała półgłosem, gdy zaświtała jej taniepokojąca myśl.Ponieważ Tristan nie posłuchał, ponownie powtórzyła prośbę, z tym samym skutkiem [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • lo2chrzanow.htw.pl