[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Jakżeż mogÅ‚a dotej pory nie dostrzegać w nim czÅ‚owieka! Maria miaÅ‚a racjÄ™, stwierdziÅ‚aw duchu, on istotnie byÅ‚ nieszczęśliwy, ogromnie nieszczęśliwy.Wyczu­waÅ‚a to nieomylnie, bo przecież ona sama od przeszÅ‚o roku cierpiaÅ‚a po­dobnie.Ona także musiaÅ‚a udawać kogoÅ›, kim nie byÅ‚a, i skrywać przedÅ›wiatem swoje prawdziwe myÅ›li i uczucia.Nie wÄ…tpiÅ‚a, że ci gÅ‚upcy z jejsfery grajÄ… mu na nerwach, bo coraz bardziej grali na nerwach i jej.Nic dziwnego, że byÅ‚ wobec niej tak samo oschÅ‚y jak wobec innych,i tak samo powÅ›ciÄ…gliwy, skoro nic go do niej nie ciÄ…gnęło, a wszystko43 odpychaÅ‚o.Nie powinna zatem zniechÄ™cać siÄ™ jego chÅ‚odem, tylko uczy­nić wszystko, by przemóc ów chłód.Zawsze jej siÄ™ to udawaÅ‚o - ze sÅ‚uż­bÄ… czy ze znajomymi.Jedynie wobec Rawlinsa nie umiaÅ‚a zdobyć siÄ™ naserdeczność.SpÅ‚onęła rumieÅ„cem, gdyż domyÅ›laÅ‚a siÄ™ dlaczego.BaÅ‚a siÄ™, że wy­niosÅ‚y kamerdyner pogardza niÄ…, cierpiaÅ‚a na tym jej duma.SkarciÅ‚a siÄ™w duchu za wÅ‚asnÄ… próżność i zarozumialstwo.Tak, teraz już rozumiaÅ‚a,to urażona duma kazaÅ‚a jej traktować Rawlinsa z dystansem.Ale dÅ‚użej tak być nie może.PopeÅ‚niÅ‚a bÅ‚Ä…d i musi go naprawić.Przedewszystkim, postanowiÅ‚a sobie, przy pierwszej nadarzajÄ…cej siÄ™ sposobno­Å›ci okaże mu swojÄ… życzliwość.Bardzo lubiÅ‚a mu siÄ™ przyglÄ…dać.Tak, byÅ‚przystojny, ale przecież znaÅ‚a wielu przystojnych mężczyzn i nie wodziÅ‚aza nimi wzrokiem.Czemu wiÄ™c wÅ‚aÅ›nie on wzbudziÅ‚ w niej zainteresowa­nie? Czyżby dlatego, że wydawaÅ‚ siÄ™ nieszczęśliwy i taki.tajemniczy?Czy może dlatego, że wyczuwaÅ‚a w nim prawdziwÄ… siÅ‚Ä™ i mÄ™skość, któ­rych ani jego pozycja, ani praca, jakÄ… wykonywaÅ‚, nie zdoÅ‚aÅ‚y przytÅ‚umić?Znowu zaczerwieniÅ‚a siÄ™, co zdziwiÅ‚o jÄ… niepomiernie, bo żaden dotÄ…dmężczyzna nie przyprawiaÅ‚ jej o rumieniec.A może nie spotkaÅ‚a dotÄ…d mężczyzny, za którego przyczynÄ… doko­naÅ‚aby uczciwego rozrachunku z sobÄ… samÄ…?Sara poÅ›wiÄ™caÅ‚a sporo czasu na studiowanie ludzkich charakterów.Poznawanie dziwactw i przesÄ…dów innych dawaÅ‚o jej coÅ› w rodzaju sa­tysfakcji; rzadko jednak zgÅ‚Ä™biaÅ‚a wÅ‚asnÄ… naturÄ™.StaraÅ‚a siÄ™ zachowy­wać tak, jak tego oczekiwano od panny z jej sfery, i choć postÄ™powaÅ‚aniejako wbrew sobie, nie zastanawiaÅ‚a siÄ™ nad tym wiele.Teraz musiaÅ‚aprzyznać, że Rawlins nie byÅ‚ jedynym noszÄ…cym maskÄ™ czÅ‚owiekiem.Podczas gdy on przywdziewaÅ‚ jÄ…, by ukryć siÄ™ przed innymi, jej maskachroniÅ‚a jÄ… przed niÄ… samÄ….Taka byÅ‚a prawda, bolesna prawda.Pogrążona w rozważaniach, nie zwracaÅ‚a uwagi ani na Lyletona, anina resztÄ™ towarzystwa, i jak mogÅ‚a najszybciej wymknęła siÄ™ z pokoju.UdaÅ‚a siÄ™ do biblioteki i z książkÄ… w rÄ™ku rozsiadÅ‚a siÄ™ wygodnie na czer­wonym skórzanym fotelu.Oszklone drzwi otwarte byÅ‚y na oÅ›cież, dziÄ™kiczemu lekki podmuch dawaÅ‚ wytchnienie od upaÅ‚u.Biblioteka stanowiÅ‚ajej sanktuarium, zwykle panowaÅ‚ tu bÅ‚ogi spokój, ale nie dziÅ›, niestety.NazewnÄ…trz wiÄ™kszość goÅ›ci graÅ‚a na trawniku w krykieta.Tuż za drzwiamistaÅ‚ Rawlins wraz z lokajem.WidziaÅ‚a ich i sÅ‚yszaÅ‚a, co mówiÄ….- Earnshaw - zwróciÅ‚ siÄ™ Rawlins do lokaja.- Pan Charles Brait-waithe narzeka na ból ucha i żadne Å›rodki nie pomagajÄ….Skocz do aptekiw wiosce i niech przygotujÄ… tÄ™ oto miksturÄ™.- WrÄ™czyÅ‚ lokajowi kartkÄ™.44 - Tak, panie Rawlins.- Hej, sÅ‚użba! - wrzasnÄ…Å‚ sir Marcus Templeton ze Å›rodka trawnika.Rawlins nie okazaÅ‚ po sobie emocji.Earnshaw pospieszyÅ‚ do wio­ski, on zaÅ› z caÅ‚ym spokojem podszedÅ‚ do Templetona.- SÅ‚ucham, sir Marcus?- Nie jestem dla ciebie  sir Marcus", ty Å‚apserdaku.Prażymy siÄ™w sÅ‚oÅ„cu, a ty nawet palcem nie kiwniesz!Rawlins patrzyÅ‚ mu zimno w oczy, wytrzymujÄ…c jego wzrok.- ProszÄ™ mi wybaczyć, sir Marcus.ByÅ‚em zajÄ™ty.%7Å‚yczy pan sobieparasole? A może markizÄ™?- Nie, ty bezczelny prostaku! Chcemy madery, prawda, panowie?Czterej dżentelmeni mruknÄ™li coÅ›, co miaÅ‚o być potwierdzeniem,i wzruszywszy nieznacznie ramionami, odwrócili siÄ™ od sir Marcusa.- No i po co tu jeszcze stoisz? - wyrzekÅ‚ Templeton.- Idz szybkopo maderÄ™.Ciemny rumieniec pokryÅ‚ twarz Rawlinsa, ale nie z racji upaÅ‚u, tyl­ko, zdaniem Sary, z powodu wÅ›ciekÅ‚oÅ›ci, jaka nim owÅ‚adnęła.Sara z roz­koszÄ… wymierzyÅ‚aby Templetonowi policzek.Kamerdyner jednak umiaÅ‚panować nad sobÄ….- Tak jest, sir - odparÅ‚ Rawlins.OdwróciÅ‚ siÄ™, przemierzyÅ‚ krótkiodcinek trawnika i wszedÅ‚ do biblioteki [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • lo2chrzanow.htw.pl