[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Edmund zajmuje pozycję w pobliżu Soni, która wygląda, jakby w ogóle się nie poruszyła w trakcie incydentu.Dopiero teraz przyglądam mu się dokładnie.Nie wygląda dobrze.Odczasu, jak ostatnio na niego patrzyłam, przybyło mu dziesięć lat.Rysy zniekształcił strach,zmartwienie i smutek.Od razu rozumiem, co się stało, a serce rozrywa mi poczucie winy.Edmundowi już utonęło jedno dziecko.Henry nie był wprawdzie jego rodzonym synem,jednak nie mam wątpliwości, że Edmund kochał mojego brata jak swojego własnegopotomka.Zmierć Henry'ego prawie go załamała, a teraz ja sprawiłam, że powrócił do tychchwil.do tych strasznych chwil, kiedy bez ostrzeżenia i bez wyjaśnienia można stracićwszystko, nawet to, co najcenniejsze.Wiem, że powinnam coś powiedzieć i jakoś załagodzić troskę, której byłam przyczyną,lecz nie umiem znalezć odpowiednich słów, a gardło dławi mi żal.Napotykam tylko jegowzrok.Mam nadzieję, że rozumie.* * *- To ty, prawda? Ty mnie uratowałeś.- Opieram się o Dimitriego.Mimo koców ipłynącego od niego ciepła jest mi tak zimno, iż mogę się nie obawiać, że zasnę.Niemogłabym się odprężyć aż tak, żeby odpłynąć w sen, nawet gdybym chciała.Dimitri nie odpowiada od razu, wiem, że zastanawia się, jak dużo powinien mipowiedzieć.Nie wiem, co się działo, kiedy byłam pod wodą.Mam tylko niewyraznewspomnienie nieprzeniknionej ciemności, mrocznych postaci, a potem dziwnego światła,które rozjaśniło ciemność, nim pomyślałam, że już nie żyję.Ale to był Dimitri.Przynajmniej to jest jasne, sądząc po jego mokrych włosach iprzesiąkniętym wodą ubraniu.Chcę to zrozumieć.Zrozumieć Dimitriego.On tymczasem nabiera powietrza, przygotowując się do odpowiedzi.Czuję, jak jego pierśpodnosi się.- Tak.Wykorzystałem to, że jako Obserwator mam władzę nad tym stworzeniem.- Masz taką władzę?- Tak.- urywa.- Ale nie powinienem jej wykorzystywać.Obracam się w jego objęciach, żeby spojrzeć mu w twarz.- Co to znaczy?- Nie powinienem - wzdycha Dimitri - ingerować w wypełnianie się proroctwa.Wzasadzie nie wolno mi udzielać ci pomocy.Balansowałem na krawędzi, ale, jak sądzę, niełamałem praw Obserwatorów, powstrzymując cię przed zaśnięciem i eskortując na Altus.Ztechnicznego punktu widzenia nie interweniowałem nawet podczas zdarzenia z Wilkami.Toone odstąpiły z własnej woli, widząc, że jestem z tobą. Wiem, że po tych pełnych wahania słowach wiele spraw pozostaje niewypowiedzianych.- Ale jest coś jeszcze, prawda?- To nie jest dla ciebie powód do zmartwień, Lia.Nie chcę, żebyś dręczyła się tym, że toja podjąłem pewną decyzję.Gdyby było trzeba, podjąłbym ją po raz drugi.Nieudzielenie cipomocy po prostu nie wchodziło w grę i nigdy nie może być dobrym rozwiązaniem.Dotykam jego twarzy.Jego skóra pod moimi palcami jest zimna.- Więc teraz uczestniczymy w tym razem, tak? Chyba bardziej niż przedtem.Po chwili wahania Dimitri kiwa głową.- Bez względu na to, jakie konsekwencje poniesiesz za swoją interwencję, nie zostanieszsam, jeśli tylko zdołam ci pomóc.- Chcąc cię uratować, poważnie naruszyłem prawo.Użyłem magii, która jest.zakazanaw świecie materialnym, bo musiałem odebrać moc koniowi morskiemu.Jego siła znacznieprzewyższa siłę śmiertelnego człowieka, a jednocześnie jest dużo mniejsza niż siłaObserwatora czy nawet niejednej Siostry.Ty również byłabyś w stanie pokonać tostworzenie, gdyby odpowiednio cię wyszkolono.Twoje siły są znaczne, tylkonieukształtowane.Wiem, że ma to nikły związek z omawianą sprawą, ale mimo wszystko czuję się urażona.Przecież od miesięcy nie robię nic innego, tylko doskonalę swoje umiejętności.- Nie potrafię tak świetnie jak ty korzystać ze swoich zdolności, lecz myślę, że dośćdobrze radziłam sobie, rozwijając je w ostatnim czasie.- Nie robiłaś tego całkiem sama - Dimitri przekrzywia głowę.- Chyba nie [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • lo2chrzanow.htw.pl