[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Nie żartuj, Lauro, to jakiś absurd  odparła Alice. Przecież niemożesz mieć dużo więcej niż trzydzieści. Mam dokładnie trzydzieści cztery, dziecino  odrzekła.Mimo tego słusznego wieku czuła się żałośnie płocha.Niecałe półgodziny temu omal nie oddała się namiętnym pieszczotom z DexteremAnstrutherem we własnym domu.To było naprawdę nierozsądne inieodpowiedzialne, choć musiała przyznać, że również przyjemne.Alice nie zamierzała porzucić interesującego tematu.Zniżyła głos ikonspiracyjnie rozejrzała się dookoła. Mówią, że ten pan Anstruther pracuje dla rządu, wiesz? Nie musisz szeptać  uspokoiła ją Laura. Hattie z Rachel siedzą na górze, a poza tym są tu tylko Carringtonowie,oboje prawie głusi. Nie wydajesz się szczególnie zainteresowana  orzekła zawiedzionaAlice. Jak możesz, Lauro, zachowywać tyle rezerwy i opanowania?Sprawiasz wrażenie, jakby nic nie mogło wytrącić cię z równowagi.Domyślamsię, że to naturalna konsekwencja mojego statusu. Potrafię ukrywać uczucia  wyjawiła Laura.46RS Natomiast w duchu przyznała, że w ramionach Dextera nie wykazujenajmniejszego opanowania.Jednak nikt oprócz niego nie wyzwalał w niejuczuć, o jakich wcześniej nawet jej się nie śniło.Owszem, w jej życiu byłomiejsce dla pasji.Konno jezdziła jak szalona, a na niesprawiedliwościreagowała spontanicznie.Nie przypuszczała jednak, że i pieszczoty potrafiodwzajemniać z nieskrępowanym entuzjazmem.W każdym razie dla dobraHattie musiała o Dexterze zapomnieć.Powinna wcielić się w postać księżnej,chłodnej i traktującej wszystko z dystansem. Nieważne. Alice znów się rozpogodziła. Nie o tym przyszłam porozmawiać.Poczęstujesz mnie herbatą? Zaraz przygotuję  powiedziała Laura, kierując się ku schodom dlasłużby. Czy pani Carrington znowu ma złe dni?  współczująco spytała Alice,schodząc za nią do kuchni. Obawiam się, że tak  odparła Laura. Przy śniadaniu miała takie bóle, że nie mogła utrzymać żadnegonaczynia w ręce, więc kazałam jej się położyć do wygrzanego łóżka. Powinnaś postarać się o więcej służby.Sprawnej służby.Nie możeszwiecznie sama parzyć herbaty. Mam jeszcze Molly i Rachel, obie bardzo dobre  zwróciła uwagęLaura.Molly, siostra Rachel, sprzątała, a przy tych rzadkich okazjach, kiedybyło to niezbędne, występowała jako osobista służąca Laury. Jest także Bart. Bart jest stary, jak świat i kulawy, ledwie może się schylić  zwróciłajej uwagę Alice. Ogrodem zajmujesz się sama.Nie myśl, że tego nie zauważyłam.Jeślinie liczyć Rachel i Molly, prowadzisz ochronkę dla zniedołężniałych starców.47RS  Nie widzę powodu, dla którego nie miałabym sama zaparzyć herbaty broniła się Laura.Wstawiła miedziany imbryk do schowka w kominku. Niejest to wielka filozofia.Zresztą to samo mogę powiedzieć o gotowaniu,ubieraniu się i pracy w ogrodzie. Mimo wszystko jesteś księżną  przypomniała jej Alice. Nie wypada. Jestem księżną wdową bez pieniędzy, co ma swoje zalety.Robię, co misię podoba.Krewni nie wtrącają się i niczego mi nie mogą dyktować, chociażpróbują.Odkąd Henry i ta okropna Faye Cole są księstwem Cole, nie mamżadnych zobowiązań towarzyskich.Zresztą nawet Maria Antonina lubiła siębawić w dojarkę, czyż nie? Ale jak skończyła  dodała ponuro Alice. Nie zamierzam stracić głowy  odparła stanowczo Laura. Anidosłownie, ani w przenośni. Och, prawie zapomniałam.Mam porażającą nowinę. Alice pochyliłasię ku przyjaciółce i spojrzała jej w twarz bystrymi piwnymi oczami.Wszyscy już o tym mówią.Znalazłyśmy się w niemałym kłopocie, i to przezemnie.Pamiętasz chyba, że w lipcu odrzuciłam oświadczyny sir Montague'aFortune'a? Naturalnie. Laura sięgnęła po pudełko z herbatą. Ten człowiek z zemsty wygrzebał jakiś średniowieczny kodeks, któryuprawnia go do przejęcia połowy naszego majątku.Wszystkie niezamężnekobiety w Fortune's Folly muszą albo wyjść za mąż, albo oddać sirMontague'owi połowę swoich pieniędzy!Laura powoli odstawiła pudełko. Chyba żartujesz? To przecież niegodziwość! To nie może być zgodne zprawem.48RS  Najwyrazniej jednak jest. Alice wydawała się załamana. Nawet jeślisprzedamy cały dobytek i opuścimy wieś, nie uciekniemy przed tym, ponieważprawo odnosi się do wszystkich kobiet, które mieszkają w Fortune's Folly w tejchwili.Zastanawiam się więc, czy nie powinnam go jednak poślubić, abyratować inne kobiety. Nie radzę ci  powiedziała Laura, sypiąc herbatę do czajniczka.Miałaś przecież powód, aby odrzucić jego oświadczyny, prawda? Owszem.Nie podoba mi się. Właśnie.Będzie ci się podobał jeszcze mniej, jeśli ulegniesz jegoszantażowi i go poślubisz. Laura wyjęła imbryk ze schowka i nalała gotującejwody do czajniczka. Prawdopodobnie odkąd sir Montague zorientował się,że może położyć rękę na połowie dobytku tylu kobiet ze wsi, wcale się nieżeniąc, nie zadowoli go małżeńskie szczęście z jedną. Chyba masz rację. Alice spojrzała Laurze w oczy. Co robić?Laura zdjęła z półki puszkę i podsunęła ją gościowi. Spróbuj owsiane ciasteczko pana Blounta.No cóż.Na mnie sir Montynie dorobi się bez wątpienia, bo niczego nie mam oprócz tego domu i marnejpensji na jego utrzymanie.To jednak nie znaczy, że jestem gotowa się pozbyćchoćby pensa, więc chętnie wam pomogę, jeśli do czegoś się przydam.Uśmiechnęła się krzepiąco do Alice [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • lo2chrzanow.htw.pl