[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Ren zawsze traktował Shaya jak rywala.Nawet on musiał wiedzieć.- I miał rację.- Sabine naciągała palcami pasma moich włosów, żebyocenić ich długość.- Bo wybrałaś Shaya.- Co? - Tym razem nożyczki zadrapały mnie w szyję.-Auć!- Przestań się szamotać.- Sabinę odchyliła mi głowę.-Nie ma krwi,strzygę dalej.- Nie wybrałam Shaya - powtórzyłam, dotykając palcami bolącegomiejsca.- Uratowałam mu życie.- Nie miałam na myśli twojej ofiary - zaprotestowała Sabinę - tylkopoprzednią noc.Teraz walczyłam z pragnieniem, żeby nadziać się na nożyczki; musiałamchwycić się brzegów krzesła.- Poprzednią noc? - mój szept był nieco chrapliwy.- Sabinę - Bryn kopnęła ją w kostkę - daj spokój.- Przecież nikogo nie osądzam - powiedziała Sabinę.-Miała do tegoprawo.Shay jest alfą.To znaczy, że wchodzi w grę.Poza tym widziałamjego ramiona.Sama zgodziłabym się na przejażdżkę, gdyby tylkozaproponował.- Sabinę! - wykrzyknęła Bryn i spojrzała na mnie z przerażeniem.Ale ja byłam zbyt wstrząśnięta, żeby się wściec.- Skąd.- Policzki mi płonęły.- Pachniesz nim.- Sabinę się uśmiechnęła.- On ładnie pachnie, prawda?A jak smakuje?Bryn odwróciła się, ale wiedziałam, że chciała tylko ukryć śmiech, bosłyszałam jej stłumiony chichot.- Przestań, Sabinę.Po prostu przestań.- Brałam prysznic! - Chciałam skulić się w pozycji płodu i umrzeć.Sabinę zachichotała.- To nie pomoże.Spojrzałam z ukosa na Bryn.Ze wszystkich sił próbowała zetrzeć ztwarzy głupawy uśmieszek.- Nie chodzi o to, Cal, że pachniesz brzydko - próbowała mnie pocieszyć.- Ale Sabinę ma rację.Shay ładnie pachnie.No wiesz, jak ogród.- O mój Boże.- Schowałam twarz w dłoniach.- Jak będziesz dalej się kręcić, nic nie zrobię z twoimi włosami -powiedziała Sabinę, śmiejąc się perliście.- W porządku.- Skrzyżowałam ramiona, wzięłam głęboki oddech i sięwyprostowałam.- Dokończ z włosami.I ani słowa więcej o zeszłej nocy.- Serio? - Musiałam się uśmiechnąć, słysząc nutkę rozczarowania wgłosie Bryn.- Staram się powiedzieć ci, Callo - Sabinę układała włosy wokół mojejtwarzy - że prawdopodobnie zrobiłaś dobrze.Ren popełnił błąd.Skoropragnął cię tak bardzo, powinien przybyć tutaj.Powinien tutaj być iwalczyć o ciebie.Wpatrywałam się w swoje dłonie, zakłopotana, że szczypią mnie oczy.- Callo.- Podniosłam głowę i w lustrze spotkałam oczy Sabinę.- Nieobwiniaj się z powodu Rena.Wszyscy wiemy, że ci na nim zależało.Aleon dokonał wyboru.Wszyscy ich dokonujemy.Popatrzyłam na nią, a pózniej na swoje odbicie.Jasne włosy otaczałymoją twarz, pocieniowane na wysokości kości policzkowych opadały doramion.Usta mi zadrżały.- Sprawiłaś, że wyglądam pięknie.- Niewiele miałam do roboty.- Sabinę odłożyła nożyczki i zgarnęła uciętewłosy z moich ramion.- Taka jesteś.Otworzyłam usta, ale nie mogłam nic powiedzieć, bo się rozszlochałam.- Jezu, Callo, przestań się mazać.Przecież jesteś alfą -parsknęła.Alepotem lekko uścisnęła moje ramię i cicho wyszła z pokoju, a Brynotoczyła mnie ramionami.Odeszła i przyniosła chusteczkę.- Kiedy Sabinę miała przeszczep osobowości? - spytałam.-Przysięgłabym, że była miła.No, w pewnym sensie.- Ona jest miła.- Bryn uśmiechnęła się smutno.- Kiedy jesteś z kimśuwięziona przez kilka dni, dowiadujesz sięo nim wiele.Sabinę nie była jędzą, za jaką ją miałyśmy.Była po prostuwściekła.Naprawdę wściekła.To, co musiała robić.- Wzdrygnęła się.-Miała o co być wściekła.Racja.Spośród wszystkich młodych Strażników, życie Sabinę byłonajtrudniejsze, a jednak to ja płakałam, nie ona.Wydmuchałam nos ipopatrzyłam na Bryn, wciąż siąkając.- Na pewno myślisz, że jestem żałosna.- Nie - zaprotestowała.- Wszyscy przeszliśmy ciężką próbę, ale gdybymbyła na twoim miejscu, zrobiłabym to samo.- Dzięki, ale nie wiem, jak możesz tak mówić.Nie wiesz nawet, co sięwydarzyło.- Connor nas wtajemniczył.A Silas wciąż się wtrącał, próbującopowiedzieć tę historię.Dziwny jest, co?- Tak, jest dziwny - zgodziłam się.- Co Connor wam powiedział?- Nie mógł nam opisać, co czułaś, ale nietrudno to sobie wyobrazić.Wyjaśnił nam, kim jest Shay i dlaczego jest tak ważny.- Mówił wam o sojuszu? - spytałam zdenerwowana, że unia Strażników iPoszukiwaczy okaże się dla nich nie do pomyślenia.Skinęła głową.- Wygląda na to, że mogą nauczyć nas kilku niezwykłych rzeczy.- Na przykład? - To była nowość.Wrzuciłam wymiętą chusteczkę dokosza na śmieci.- Walki, magii.Naszej prawdziwej historii.- Przeszła przez pokój ipokręciła głową.- Wciąż nie mogę uwierzyć, te wszystkie kłamstwa.- Wiem.- Ale najbardziej chciałabym, żeby Poszukiwacze potrafili pomócAnselowi.- Stała przy oknie i obserwowała falującą powierzchnię morza,turkusową w promieniach porannego słońca.- Ja też.- Traktują go dobrze.- Przesunęła palcami po tiulowej firance.- Nie jestzamknięty w celi, to po prostu mała sypialnia.- Byłaś u niego? - Moje poczucie winy rosło.Dlaczego ja jeszcze go nieodwiedziłam?- Mason i ja dyżurujemy przy nim na zmianę - wyjaśniła.Gdy sięodwróciła, cień przebiegł przez jej twarz.- Ale nie odzywa się do mnie.Do Masona też nie.- Nic nie mówi? Pokręciła głową.- Może potrzebuje czasu - zasugerowałam, ale mój żołądek zacisnął się wsupeł.- Może.- Zadrżała lekko.- Ale boję się, że go stracimy, Callo
[ Pobierz całość w formacie PDF ]