[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- W jakiej sprawie?- %7łebym to ja wiedział.-Jak to?Jechał pan do Wrocławia w godzinach szczytu, żebyodejść zkwitkiem?- Mniejwięcej.Wroński zastanawiał się,czy inspektor udaje durnia, czy rzeczywścienie wie owizycie u doktorasmutnych panów.To pierwsze było bardziej prawdopodobne.- Co znaczy mniejwięcej?-Niczego się nie dowiedziałem.Ramiszewskipoprosił mnieo wizytę, chciał przekazaćjakieś informacje -Michał uznał,żetrzeba powiedzieć możliwie dużo prawdy, bo niewiadomo, jakieinformacje posiada Baliński.O ile dotąd wydawałmu sięnawet w porządKu, o tyle napastliwy ton,podobny dotego, jakiego używali Flipi Flap,sprawił, iż wzmógł czujność.- Niestety, nie wiem jakie, bokiedy przyjechałem, doktor odprawił mnie dośćbezceremonialnie.Niepodał przyczyn.69. - W jakim był stanie.- Wydawałsię przestraszony.-Czym?- Pojęcia nie mam!-I zupełnie nic nie powiedział?Nic ciekawego?- Owszem - Wroński zauważył, że w tym momencie inspektornadstawił czujniej ucha.- Bardzo mało uprzejmie dałmi dozrozumienia, żebym się wynosił.To było bardzo ciekawe.Balińskispojrzał bystro.- Panie Michale - powiedział łagodnym, perswazyjnymtonem -gramywjednej drużynie, dlaczego pan nie mówi wszystkiego?To byłakropla, która przelała czarę goryczy.- Panie inspektorze - odparł z tajoną pasją - gdybym,kurwamać,wiedziałchociaż trochę więcej otychkurewskichtajemniczychsprawach, to może, do kurwy nędzy, miałbym coś więcej dopowiedzenia.Pan najwyrazniej oczekuje, żeodgadnękształt puzzli ztysiąca elementówpo trzech kawałkach?Spodziewał się gwałtownej reakcji.Ale to, co nastąpiło, zaskoczyło go zupełnie.Baliński parsknął śmiechem.Michał skrzywił się niechętnie. Trup leży im prawiepod nogami, wdrugim pomieszczeniuzmasakrowanadziewczyna, a ten rechocze.- Rozumiempana rozgoryczenie - Balińskispoważniał.- Ale nietylko pan ma problemy z ułożeniem tego w logiczną całość.- Możebym potrafił,gdybyście minie przeszkadzali.-My? O kim pan mówi?- Dobrze pan wie.O moim komendancie, tych wesołkach z wewnętrznegoi panu.- Mnie?A co ja zrobiłem?- Raczejczego pan nie zrobił.Sprawdzał pan dokumentację, niewiem po co było grzebać sięw tym całydzień, ale nie moja sprawa.Ale nawet nie zajrzał pan dobazy osób poszukiwanych.- Apowinienem?-Owszem.Bo naszych milusińskich niezidentyfikowanych trupo'szytam nie ma.- Doprawdy?Wie pan dlaczego?70- Mnie pan pyta?Dla mnie to oznacza jedno z dwóch.Albo ktośnie chce ich szukać, albo.- zawiesił głos.Baliński popędziłgo niecierpliwym gestem.- Albo wcale nie sąniezidentyfikowani, tylkoniktnie raczył nas o tymdoniosłym fakcie powiadomić.Zjakiegoś ważnego powodu nie raczył, bo nie wierzę,żeby zapomniał otylu zwłokach.Inspektor patrzył spod zmrużonych powiek.- Bardzo ciekawe wnioski pan wyciąga.Daleko idące, wręcz fantastyczne.- Już to słyszałem.Od mojego komendanta.- Ale ja to mówię z uznaniem.Nie wiem, czy mibyprzyszło dogłowy coś podobnego.Aledobrze, niech będzie podzielę się zpanempewną informacją.Mogę panu wyjaśnić powód nieobecności danycho waszych trupach wbazie.Do policyjnego serwera było włamanie.Aleniech pan nie myśli,żadnetam Mission Impossible cztery i pół.Jakieś dzieciakizdrowo namieszały.Nie ma w tym nic niezwykłego.Możemi pan wierzyć.- Wierzę -powiedział Wroński.Obaj wiedzieli, że to kłamstwo.- A co pan myśli otym?Zabójca był wyjątkowo perfidny.- Zabójcy - poprawił Michał.- Było ichdwóch.Przynajmniej.- Dlaczego pan tak sądzi? Technicy jeszcze pracują, a wyniki autopsji będą najwcześniej na jutrorano.- Myślę, że dziewczyna niebyła torturowana tylko dla przyjemności.Przynajmniej nie do końca, bonormalny człowiek nie zadajetakichobrażeń.Ktoś chciał wydobyćod Ramiszewskiego jakieś informacje, oprawiając jąna jego oczach.Doktor wyrwał się, próbował biec, wezwać pomoc.Wtedy zginął.I takby go zabili.Wiedział o tym, dlatego postawił wszystko na jedną kartę.Ciekawa teoria- rzekł z uznaniem Baliński.- Bardzo ciekawa,niezależnie od tego, czy się sprawdzi, czy nie.Coś mi się wydaje, żeMarnujesiępan w tej Oleśnicy.Niechcielinigdy pana pchnąć gdzieśWyżej?Wroński milczał,jedynie na ustach błąkał mu się krzywy uśmieszek.71. - Rozumiem - Baliński pokiwał głową.- Za twardykark i ostryjęzyk.Bywa.Po porannych igraszkach Magda była całkiem przychylnienastawiona.Postawiła przed nim kolację.Jajecznica z pomidorami.Zawsze lubiłtę potrawę.Ale dzisiaj nie był w stanie przełknąć nawet kęsa.Czerwień warzywkojarzyła mu się nieodparcie z krwią na białejbluzceAgnieszki.- Jadłeś coś już?- spytała podejrzliwie żona.Choćby nie wiadomo w jak dobrymsię znajdowałanastroju,dużo niepotrzebowała, bywszcząć awanturę.Teraz też była gotowa podjąć działania zaczepne.- Nie - odparł.- Ale nie jestem głodny.- Też coś!Na pewno polazłeś [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • lo2chrzanow.htw.pl