[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Pytanie, jakie postawiłby swemuprzyjacielowi doktor Watson: "Rozumiem, że Miss ubóstwia Bounty,ale dlaczego nim pluje?".Na co Sherlock Holmes odpowiedziałby zpobłażliwym uśmiechem: "Ależ, kochany Watsonie! To proste!Kunegunda Wspaniała!" " Nie nadążam za tobą, drogi Holmesie.Coma do plucia Kunegunda Wspaniała?"."Dedukuj, Watsonie, dedukuj.Miss nigdy nie wie, kiedy Kunegunda ją zaskoczy.KonsumujeBounty, który, jak ci wiadomo, lubi zlepiać górną część uzębienia zdolną.Więc jak postępuje nasza Miss, gdy nagle z gabinetu wychodziKunegunda?" "Och,Holmesie, masz rację.Ona po prostu pluje, a to,co wypluje, przykrywa własnym ciałem, czyli łokciem lub dłonią.""Słusznie, słusznie, drogi Watsonie! Zauważ, że część zewnętrznabiurka również jest pokryta zaschniętą czekoladą.Potrafiszwydedukować dlaczego? Nie? Ależ, drogi Watsonie! Miss wpierwszym, niekontrolowanym odruchu wyciera resztki batonika zdłoni o biurko!"Rzuciłam okiem na popstrzone szkło.Nie zdążę go oczyścićekspresowo.Trudno.Kunegunda właśnie wkraczała do sekretariatu.To ci dopiero! Miała na sobie identyczną zamszową marynarkę jakmoja!- Dzień dobry,pani dyrektor postanowiłam być analfabetką znającą sięna podstawach dobrego wychowania. -Dla pani nie zapowiada się on dobry oświadczyła Kunegunda, corazbardziej Wspaniała.Zatrzymała się przy szafie.W tejże marynarce, z elegancką torebkąprzewieszoną przez ramię oraz ze służbową aktówką w dłoni.Zatrzymała się i stoi.Nie wiem dlaczego.W każdym razie stoi, jakbyna coś lub kogoś oczekiwała.Do sekretariatu wpadła Miss Grażyna.- Dzień dobry,pani dyrektor.Ach, jak pani dziś wspaniale wygląda.Proszę, pani dyrektor, już biorę aktówkę, niosę do gabinetu.Zaraz teżzaparzę kawusię.Ma być ze śmietanką czy z mleczkiem? - A ona tuspojrzała nam nie niech pomoże się pani dyrektor rozebrać.- Z przyjemnością -powiedziałam.- Na którą rękę pani dyrektor mamuważać,żeby, broń Boże, nie urazić? - Kunegunda nie była aż takdurna, załapała, w co zagrywam.Długo zabijała mnie, swą niepokornąsługę, morderczym wzrokiem.Zciągnęła marynarkę, otworzyła szafę iosłupiała.Bardzo przyjemny widok, zapewniam.OsłupienieKunegundy polegało na szerokim rozdziawieniu ust.Wargi miaławąziutkie, za to jamę gębową całkiem szeroką.- Pani Grażyno!- Słucham, pani dyrektor?- Pani Grażyno,wiem, że mając dobry gust, lubi pani ubierać się wpodobnym stylu jak ja.Na przyszłość proszę jednak zapamiętać, żekupowanie takich samych ubrań, jakie ja noszę, jest podrywaniemmego autorytetu.Rozumie pani?Biedna Miss nie rozumiała nic a nic.- Proszę więcej w tej marynarce do szkoły mi nie przychodzić!- Ależ, pani dyrektor! Przecież ja jeszcze nie zdążyłam się rozebrać zpłaszcza. Kunegunda osłupiała ponownie, jeszcze szerzej rozdziawiając usta.- W takim razie czyje TO jest? - Kunegunda rozejrzała się posekretariacie w poszukiwaniu osób trzecich, które ośmielają siępodrywać jej autorytet identyczną marynarką.A ponieważ pozaskruszoną Miss oraz mną nikogo nie było, osłupiała poraz trzeci.Matko kochana, ale ona ma rozciągliwą japę! Zaraz mnie połknieniczym pyton.- Moje, pani dyrektor przyznałam się bez tortur.- Pani? - zdumienie Kunegundy zapowiadało przerażający ciąg dalszy.I te włoskie pantofle również?- Niestety, również.- Proszę do gabinetu!Zasiadła za swoim królewskim biurkiem.Patrzyła na mnie wzrokiembazyliszka.- Takie pantofle kosztują około pięciuset złotych- powiedziała.- Skoro pani dyrektor tak twierdzi, nie zaprzeczę.- Taka marynarka kosztuje około półtora tysiąca.- Skoro pani dyrektor tak twierdzi, nie zaprzeczę.- Podobno pani żyje poniżej normy biologicznej.- Tak się złożyło, pani dyrektor.- Ale nosi pani włoskie szpilki za pięćset złotych i marynarkę, którą ja,osoba po wyższych studiach, dyrektor szkoły, musiałam nabyć naraty! Tymczasem pani,po pięciu klasach szkoły podstawowej, rzekomoutrzymująca się z renty po zmarłym mężu, paraduje w tak drogichubraniach?Oburzenie Kunegundy Wspaniałej rozsadzało jej pierś pod jedwabnąbluzką. - Mój mąż dbał o mnie.Zarabiał niezle jako glazurnikodpowiedziałam, modląc się, żeby Kunegunda zakończyłaprzepytywankę.Muszę zadzwonić do syna.Powinien wychodzić doszkoły.Jeśli zapomniał o drugim śniadaniu, zdążę mu o nimprzypomnieć.- Akurat, mąż! - prychnęła Kunegunda.- Co mi pani imputuje, pani dyrektor? - Ale babsko! babsztyl! Zkosmatymi myślami.- Imputuje? Imputuje? Po pięciu klasach i używa takich słów?- Lubię czytać w wolnych chwilach Słownik wyrazów obcychWładysława Kopalińskiego.Rozwijać się intelektualnie, pani dyrektor.Czy to osobom po pięciu klasach podstawówki zabronione? Karalne? -O, Kunegundo Wspaniała, nie dam się.Pani dyrektor, do moichobowiązków woznej należy dbać o utrzymanie parteru w czystości.Wpani kompetencjach leży ocena mojej pracy, a nie mego życiaprywatnego [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • lo2chrzanow.htw.pl