[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Cathy podeszła do niego, wzięła go pod rękę.I ona również chciała usłyszećwypowiedz Corrigana.- No cóż, przed nami jeszcze długa batalia.Ale, krótko mówiąc, szkoła może nadaldziałać i możecie zachować dawny program, tyle że nie ma mowy o klapsach, a wyrzucaniedemonów to tabu.Sędzina zdecydowała, że nie musicie przedstawiać nazwisk i danychfinansowych pozostałych dzieci, więc przynajmniej tu mamy spokój.Powiedziałbym, żeposzło nam nie najgorzej, biorąc pod uwagę sytuację.Ale wychodzmy już stąd.Pani Fields i Parmenterowie również mieli mnóstwo pytań.- Czy szkoła może nadal działać? - zapytała pani Fields.- Tak, tak, może - powiedział Tom.Cathy uścisnęła ją i powiedziała:- Spotkamy się ze wszystkimi i wszystko wyjaśnimy.Jack Parmenter wciąż nie mógł ostudzić w sobie bojowego ducha.- Musimy dostać tego.tego drania Jeffersona.Nie mamy obowiązku wysłuchiwaćtakiego gadania!- Porozmawiamy o tym gdzie indziej - powiedział Corrigan.Poszedł pierwszy, a inniszli za nim gęsiego przez salę sądową.Zwiatła kamer oślepiały, na korytarzu było tak jasnojak w dzień.- Panie Harris! - pojawił się pierwszy dziennikarz.- Jaka jest pańska reakcja nadecyzję sądu?- Nie mamy nic do powiedzenia - powiedział Wayne Corrigan.- A pańskie dzieci? - zapytał inny dziennikarz.- Jak dawno zostały usunięte zpańskiego domu? Cenią tutaj polecenia sądu" - pomyślał Tom.- Czy to prawda, że odprawiał pan egzorcyzmy nad dzieckiem? - tym razem jakaśkobieta pchała mikrofon prosto w jego twarz.Corrigan złapał mikrofon.- Mamy zamiar rozstrzygać sprawę w sądzie, a nie w prasie.Dziękuję.Jeszcze więcej pytań.- Chodzmy - rzucił Corrigan pod adresem Toma i innych.Wytrwale przedzierali siępoprzez tłum.Minęli dużą grupę dziennikarzy, aparatów i kamer zgromadzonych wokół LucyBrandon i jej dwóch adwokatów.Jefferson wygłaszał sporego kalibru oświadczenie dla prasy.-.Spodziewaliśmy się takiej decyzji sądu.Nie wierzymy oczywiście w to, by komukolwiek zależało na tym, by poddawać dzieci tego rodzaju programowi szkolnemu iwynikającemu z niego okrutnemu traktowaniu, ale rozumiem, że sąd nie chciał wydaćorzeczenia na podstawie tak skąpego materiału dowodowego, który zdążyliśmy zebrać wbardzo krótkim terminie przed przesłuchaniem.Jesteśmy jednak zadowoleni, że sądopowiedział się za ochroną dzieci w Bacon's Corner przed dalszym znęcaniem się przezToma Harrisa i jego grono pedagogiczne.tych fundamentalistów.Tom usłyszał wszystko.Odwrócił się.Musiał coś powiedzieć, coś takiego nie mogłosię dostać do prasy.- Chodz, chodz, lepiej idzmy stąd - powiedział Corrigan, ciągnąc go za ramię.Pospiesznie wyszli z budynku.* * *Na środowe spotkanie modlitewne do domu Marka i Cathy przybyło pełno ludzi.Właściwie nigdy nie było kłopotów z frekwencją we środy, ale dzisiejszy wieczór pobiłwszelkie rekordy.Nie wystarczyło krzeseł.Byli tam wszyscy członkowie rady z żonami, trochę osób z łańcucha modlitewnego:Donna Hemphile, Lester i Doiły Sutterowie, Tim i Becky Farmerowie, Brent i AmyRyanowie, wdowa Alicja Buckmeier.Był też Ben Cole z żoną Bev, także pani Fields, choćzwykle w środowe wieczory bywa na nabożeństwach miejscowego Kościoła baptystów.Byłteż Wayne Corrigan i stanowił prawdopodobnie centrum uwagi.Natychmiast rzucała się w oczy nieobecność jednej osoby: Toma Harrisa.Wziął urlopi czuł, że na razie musi trzymać się z daleka.Poza tym Mark uważał, że wieczorna rozmowabędzie swobodniejsza i łatwiej będzie niektórym wyrazić jakieś żale, jeśli go tam nie będzie.Tom się z tym zgodził.Marka niepokoiła jednak nieobecność paru innych osób, którą - jako pastor -natychmiast zauważył.Nie było Andrei i Wesa Jessupów, którzy zwykle zjawiali się naśrodowym spotkaniu, i nie było Wingerów.Mark wiedział dlaczego.Po prostu tam, nazewnątrz było jeszcze parę niezadowolonych osób, pełnych obaw i fałszywych informacji.Towłaśnie oni najbardziej potrzebowali tego spotkania - a jednak nie przyszli.Naprawienie znimi stosunków będzie naprawdę ciężkim i nieprzyjemnym zadaniem.Ostatecznie w domu pojawiło się co najmniej pięćdziesiąt osób - widać sytuacja byłanaprawdę poważna.Dom był pełen także innych gości, też nie mniej niż pięćdziesięciu, nie ustępowalifrekwencją.Był Tal razem z Guilem, który dopiero co wrócił z punktu obserwacyjnego nad górskim miasteczkiem Summit.Nathan i Armoth stali w pełnej gotowości u boku Tala, mającpod swoją komendą oddział groznych wojowników.Mota i Signa przybyli również, powykonaniu zadania w szkole powszechnej.Mieli pod sobą grupę strażników otaczającychdom.Na to spotkanie z pewnością nie zdoła się wkraść żaden grasujący po okolicy duch.- Posłańcy gotowi - doniósł Nathan.- Czekają tylko na twoje słowo.Tal rozejrzał siępo pokoju i uśmiechnął się prawie niedostrzegalnie.- Może uda mi się nieco lepiej zorientować, gdzie leży problem i w którym miejscupękła osłona modlitwy.Niechże Pan da dzisiaj swemu ludowi szczególne rozeznanie.Rozejrzał się jeszcze raz po pomieszczeniu.- Niech posłańcy będą gotowi na moje słowo.- Tak jest.- A Sally Roe? Wystąpił Chimon.- Scion i ja oddaliśmy ją dopiero co pod opiekę Cree i Si.Eskortują ją do Ośrodka Omega".- Dobrze.Natychmiast udajcie się do Bentmore i przygotujcie dla niej drogę.- Tak jest.Chimon i Scion zniknęli, zajęci kolejnym zadaniem.Wstał Wayne Corrigan, zamierzając coś powiedzieć, a także udzielić odpowiedzi nawszelkie pytania.- Powiedziałbym, że zwyciężyliśmy w pięćdziesięciu procentach - stwierdził - jest topozytywna strona sprawy.Akademia powinna działać bez specjalnych zakłóceń.- Do chwili, aż dzieciaki się dowiedzą, że nie wolno im trzepać skóry - powiedział TimFarmer, zresztą prawdziwy farmer.Kiedy się uśmiechał, zawsze było widać szczelinę pobrakującym zębie.Jego syn był w piątej klasie Akademii.- Tylko przypadkiem nie mówcie otym Jessemu!Wszyscy się roześmiali.Cieszyli się, że powiedział to właśnie ojciec Jessego.- Na pewno będziecie w trochę niewygodnej sytuacji - powiedział Corrigan.-Będziecie musieli znalezć jakiś inny sposób na radzenie sobie z dyscypliną.Judy Waring, zawsze pierwsza, by wysłuchać i rozgłosić złą nowinę, nie mogłausiedzieć na miejscu.- Ale ja bym chciała przede wszystkim wiedzieć, dlaczego znalezliśmy się w takichtarapatach! Co ten Tom Harris wyczynia z naszymi dziećmi?- Judy! - przerwał jej Mark [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • lo2chrzanow.htw.pl