[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Artyści117 i lekarze muszą być wolni od tych głupich drobnomieszczańskich uprzedzeń, które żywicie ty iMami.- Jesteś katoliczką, prawda? "Mami i Abuelita włożyły wiele wysiłku, usiłując zaszczepić w nas ideały skromności i czystości.Oraz poczucie przyzwoitości.El decoro, hija - gderała Mami, kiedy przyłapała mnie z nogami na stolelub z palcem w nosie.El decoro!Wzmianka o naszej ukochanej wierze bynajmniej nie speszyła Fridy.- Tak - odparła - ale to Pan Bóg robi cycki i kutasy, no nie?- A poza tym - użyłam ostatniego atutu - słyszałam, że on jest komunistą!- No to co? To może i ja zostanę komunistką!- Myślałam, Frida, że jesteś katoliczką.Komuniści nie wierzą w Boga.- To będę nowym rodzajem komunistki.Od samego początku Diego kojarzył się Fridzie z dwiema rzeczami.Nie, nie z malarstwem.Zseksem i komunizmem - dwiema sprawami, o których, pomimo obowiązującej lewicowej retoryki, nierozmawiało się w szykownym meksykańskim towarzystwie.Owszem, w czasie wojny wszyscypopieraliśmy Zapatę - ale komunizm to co innego.Komunizm uważano za zagranicznego potwora,który zionął nienawiścią do naszego Zbawiciela, Jezusa Chrystusa.%7ładen szanujący się katolik zażadne skarby nie zostałby komunistą; mógł myśleć jak komunista, mówić jak komunista, wynosić podniebiosa robotników i mieszać z błotem imperialistyczne świnie, ale nie mógł nazywać się komunistą.Przynajmniej tak myślałam, bo tak powiedziała mi babka.Jak już wspomniałam, o Diegu krążyły najrozmaitsze historie.Podobno kiedy był chłopcem, ojciecprzyłapał go na rozcinaniu brzucha myszy, gdyż Diego chciał zobaczyć, skąd się biorą małe myszki.Podobno na pierwszą dziewczynę wlazł w wieku lat dziewięciu.Podobno miał romans z Mulatką(żoną maszynisty z Meksykańskich Kolei Centralnych).Podobno bez przerwy tego118 chciał, zupełnie jak byk, toteż dupczyl wszystkie napotkane kobiety bez różnicy - aktorki,prostytutki, gospodynie domowe, modelki, artystki, sekretarki, turystki.Podobno miał tak długieprącie, że okaleczył macicę jednej z kochanek.No i, oczywiście, był bohaterem rewolucji, nie zpowodu dokonań na polu walki, ale dlatego, że walczył z niesprawiedliwością za pomocą pędzla.Wolność, równość, braterstwo, prawda i tortilla w każdym żołądku - Rivera symbolizował towszystko, i żeby to udowodnić, został komunistą z prawdziwą legitymacją partyjną.Tak powiadano.Rozumie pan zatem, co mam na myśli, mówiąc o seksie i komunizmie.Dwa tematy tabu.Jakże Fridamogła się oprzeć takiemu mężczyznie? Człowiekowi, który reprezentował wszystko, co byłozakazane w wytwornych rozmowach? Naturalnie, zakochała się w nim.Ale nie od razu.Na początkuto była tylko fascynacja.Czy ja też uległam tej fascynacji? Trudno powiedzieć.Nigdy nie spotkałam Diega, nigdy nawet gonie widziałam.Udawałam, że mnie nie interesuje, ale Frida wciąż opowiadała o nim anegdoty,codziennie przynosiła do domu nową historyjkę.Chyba - tak mi się zdaje - chyba zasiała we mniejakieś ziarno.Mimo wyłupiastych oczu i licznych podbródków, Diego w jej relacjach był kimś takegzotycznym, tak zabawnym i sympatycznym, że w końcu musiałam się zadurzyć.Frida postanowiła za wszelką cenę poznać Diega Riverę.Starannie to zaplanowała.Któregoś dnia, kiedy Diego malował fresk w amfiteatrze im.Bolfvara,zaczekała, aż budynek opustoszeje.Artysta zaczynał pracę o czwartej rano, z pierwszym brzaskiem, imalował nieprzerwanie do zmierzchu, starając się dokonać jak najwięcej, zanim wyschnie tynk.Niechodził nawet do domu na obiad; Lupe przynosiła mu jedzenie w dużym kolorowym koszu,przybranym kwiatami i przykrytym małym płóciennym obrusem, haftowanym w ludowy wzór.Fridabacznie obserwowała jej przyjścia i wyjścia, widziała też inne kobiety, które czasem odwiedzałyDiega, przynosząc mu smakołyki lub prezenty.Skoro więc one miały wstęp do amfiteatru, czemu nieona, Frida?119 - Musisz mi pomóc, mana\ - rzekła do swej przyjaciółki, Agustiny Reyna, zwanej La Reyna,Królowa.Postanowiły poczekać.Czekały długo, całe popołudnie.Najpierw poszli do domu uczniowie,potem profesorowie, potem wyszedł dyrektor, wreszcie zniknęli dozorcy.Wtedy dziewczyny splotłyramiona niczym taran i zaczęły dobijać się do drzwi amfiteatru.Uno dos tres, BUM! Uno dos tres, BUM!Niezbyt to subtelne.Zza atakowanych drzwi dał się słyszeć pomruk Rivery:- Co się tam dzieje?Uno dos tres, BUM! Uno dos tres, BUM!Ostatnie pchnięcie i drzwi stanęły otworem.Proszę sobie wyobrazić osłupienie Diega.Z wyżyn rusztowania ujrzał małą, drobną dziewczynkę,w granatowej spódnicy do połowy łydki, białej bluzce i wzorzystym swetrze.Dziewczynka miaładelikatne rysy i ciemne włosy; wyglądałaby jak dziecko, gdyby nie zgrabna figura i duże, jędrnepiersi.- Co mu powiedziałaś? - dopytywałam się.Nawet nie usiłowałam ukryć ciekawości.Moja siostra na własne oczy widziała wielkiego DiegaRiverę! Czy rzeczywiście pojmowałam, kim był? Prawdę mówiąc, nie jestem tego całkiem pewna, alewiedziałam, że to ważna osoba.- Zapytałam, czy mogę popatrzeć, jak pracuje.Tylko tyle. Czy mogę popatrzeć, jak pan pracuje?".To wszystko.Takim samym tonem, spokojnym i pewnym, zapewne mówiła do Diega.Wyobrażamsobie, że musiał się uśmiechnąć.- Co odpowiedział? - %7łe będzie zachwycony.Przysiadła na stołku z wzrokiem wlepionym w pędzel malarza.Tego dnia na rusztowaniuprzebywał sam, lecz na dole siedziała Lupe Marin i dziergała.- Dech mi zaparło - opowiadała Frida.- Jego ruchy były tak szybkie i pewne, że w miarę jaknakładał kolory - czerwony, zielony, fioletowy, złoty - ściana zdawała się rozkwitać pod jego dłonią.120 Tematem fresku było stworzenie świata ze szczególnym uwzględnieniem Meksykanów [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • lo2chrzanow.htw.pl