[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Wbrewoczekiwaniom jednak się nie rozzłościł.- Jeśli mnie ojciec złapie na próżnowaniu, to już nie żyję - mruknął ponuro.Candamir mrugnął do niego porozumiewawczo.- Twój ojciec gna teraz wasze owce na równinę.Jest daleko stąd.- Ale jutro policzy gotowe belki i będzie się zastanawiał, dlaczego jest ich takmało.Turończyk odłożył pień, który właśnie przywlókł, podszedł do nich i wskazał nasiekierę Jareda.Potem jak dziecko prosząco złożył ręce.Jared prychnął pogardliwie.- Tak, odpowiadałoby ci to, co? Ale możesz sobie to wybić z głowy.Candamir zdziwiony zmarszczył czoło.- Dlaczego nie dasz mu spróbować?- Bo on jest niebezpieczny Ojciec zabronił dawać mu do ręki jakiekolwiek ostrenarzędzie od czasu, gdy Turończyk rzucił się kiedyś na niego z kosą.W dniu, kiedystraciłeś swój bluznierczy język, zgadza się, Turonie? Jazda, przynieś nam więcejdrewna! Masz szczęście, nie muszę mówić ojcu, że się obijałeś, bo by ci wygarbowałskórę.Niewolnik odwrócił wygoloną głowę i ruszył z powrotem do składu, ale nie uszłouwadze Candamira, że zacisnął wargi ze złością.Około południa na pozbawionym cienia placu budowy zrobiło się upalnie,Candamir pozwolił, więc Jaredowi i Haconowi wykąpać się w rzece, żeby im słońce niezaszkodziło.Sam pracował dalej, gdyż upał przeszkadzał mu równie mało jak chłód.Kiedy Turończyk następnym razem wrócił ze składu drewna, Candamir wstał i po razpierwszy od tygodni przyjrzał mu się dokładnie.Młody niewolnik był raczej wychudłyCandamir domyślił się, że przypuszczalnie wciąż jeszcze się buntował, a kiedy chłostanie pomagała, Olaf go głodził.Wyglądał jednak na umięśnionego, silnego i zdrowego.- Umiesz obchodzić się z siekierą? - zapytał Candamir.Niespodziewany uśmiech nadał zaciętej twarzy zaskakująco dobry wygląd iniewolnik ochoczo przytaknął.Dłońmi pokazał kształt jakiegoś podłużnego naczynia i pochwili Candamir zrozumiał.- Jesteś szkutnikiem? - zapytał zdumionyTurończyk skinął głową.Candamir wyjął z pochwy sztylet, wziął go w prawądłoń, a lewą podał niewolnikowi siekierę.- Pokaż, więc, co potrafisz.Ale uważaj, co robisz.Jeśli z siekierą w dłoniodwrócisz się w moim kierunku, już nie żyjesz.Młody człowiek pokornie spuścił wzrok i odwrócił się ku drewnianym belkom,które Candamir ociosywał, po czym położył obie dłonie na stylisku siekiery Następniewprawnie zabrał się za robotę, wyraznie nie przejmując się bezpieczeństwem swoichbosych stóp.Jego ruchy były oszczędne i pełne ': godnej pozazdroszczenia lekkości.Wmgnieniu oka belka była gotowa, a powierzchnia, którą ociosywał, równie gładka jakobrabiana przez Candamira.Na koniec wbił siekierę w korę kolejnego pnia, wyprostowałsię i odszedł na bok.Candamir krytycznie badał dzieło, ale mimo starań nie zdołał odkryć żadnejwady.- Hm.- mruknął.- Chyba raz jeszcze pogadam z Jaredem.Przekonać Jareda wcale nie było łatwo, gdyż chłopiec śmiertelnie się bał, co sięstanie, gdy ojciec się dowie, że dał niewolnikowi do ręki siekierę.Poza tym czuł doTurończyka wielką nienawiść, której Candamir nie rozumiał, traktował go z przesadnąsurowością i przy każdej okazji go kopał - czasem dosłownie, czasem w przenośni.Udało się jednak Candamirowi, mobilizując wszystkie resztki swojej cierpliwości,przekonać syna właściciela budowy o pożytku, jaki wszyscy będą mieli, gdy się dopuściTurończyka do ciosania belek.Ten z kolei był szczęśliwy, mogąc znów praktykować swoje rzemiosło, i od tejpory służył Candamirowi wiernie jak pies.Dzięki temu już pod koniec miesiąca moglizabierać się za więzbę dachu.- Proszę, panie, będzie ci smakować.Do licha, wydaje mi się, że wciąż chudniesz,niezależnie od tego, jak dobrze cię karmię - gderała Heide, wręczając Candamirowi pełnąmiskę smakowitego dania z dzikich buraków i wołowiny.Candamir z wdzięcznością zaciągnął się upojnym aromatem, a równocześniepołożył lewą dłoń w okolicy żołądka na swoim nowym, ziemistobrązowym ubraniu,które mu uszyła Brygida.- Bzdura - odparł.- Jest odwrotnie, gdybym mniej pracował, zacząłby mi sięodkładać tłuszcz przy tych ilościach, którymi mnie opychasz.- Tak, chyba nigdy nie jadaliśmy tak dostatnio jak na Catanie - zgodził sięOsmund, który przyszedł do nich z Rorykiem w gościnę.- Berse i Siward już terazwyglądają na niezle otłuszczonych
[ Pobierz całość w formacie PDF ]