[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Czas z pewnością zaleczywszystkie rany.W tym samym czasie, gdy w chacie rozlegały się tony wygrywane naskrzypkach, w stronę Rudningen podążał jezdziec.Jego czapka i plecyprzyprószone były śniegiem, siedział pochylony w siodle.Patrzył prosto przedsiebie, nieświadom urzekających widoków.Nie widział nawet saren, które wlekkich susach przebiegły przez drogę, był pogrążony w ponurych myślach.Jechał na Rudningen prosić o pomoc, oddychał ciężko i nieregularnie.Nie miałwłaściwie powodów do narzekań, sam zawsze podejmował wszystkie swojedecyzje.Mógł teraz ich żałować, ale nie miał już na to czasu.Musiał zmierzyćsię z konsekwencjami, a do tego potrzebna mu była pomoc.Koń zbliżał się już do Rudningen, jezdziec pozwolił, by zwierzę szło wswoim własnym tempie.Tego dnia nie musiał się spieszyć.Jeśli mu sięposzczęści, Ole znajdzie chwilę na rozmowę.Dawno nie odwiedzałgospodarstwa i nie widział jeszcze nowego budynku.Teraz dostrzegł go po razpierwszy.Piękna robota, pomyślał.Warsztat był solidny i przestronny.Ashildzdążyła już wyrobić sobie we wsi opinię wyjątkowo zdolnego jubilera. Mijając ostatnie wzgórza, jezdziec otrzepał śnieg z czapki oraz rękawów iprzygotował się na spotkanie z ludzmi.Na podwórzu panowała cisza, ale zestodoły zdawały się dochodzić jakieś odgłosy, a z komina warsztatu buchałdym.Mężczyzna zatrzymał się przy wrotach stajni i zeskoczył z końskiegogrzbietu.Gdy tylko postawił obie stopy na ziemi, pojawił się stajenny;zaproponował, że zajmie się zwierzęciem.Po chwili na podwórze przyszedłtakże Ole.Gospodarz na widok przybysza uśmiechnął się szeroko.- Jern! Co u ciebie?- Dziękuję, jeszcze jakoś żyję.- Jorn ucieszył się z ciepłego powitania imocnego uścisku dłoni gospodarza.- Trochę zesztywniałem na zimnie, ale nienarzekam.- Wskazał skinieniem głowy warsztat.- A więc to jest ten wasznowy budynek?- Tak, musisz go obejrzeć.Ashild jest teraz tak zajęta pracą, że prawie nieznajduje czasu na posiłki.- No właśnie, z tego co słyszałem, ma mnóstwo zamówień.Nic dziwnego potym, jak ludzie zobaczyli jej piękną weselną koronę.- Na to wygląda.- Ole zamknął wrota stajni i ruszył w kierunku warsztatu.Szedł powoli, Jorn bowiem utykał i poruszał się jeszcze wolniej niż zazwyczaj.- Moja żona jak na razie bawi się wspaniale, ale obawiam się, czy ta praca niestanie się dla niej wkrótce zbyt dużym obciążeniem.- Obaj torowali sobiedrogę przez zaspy.- Będzie musiała po prostu nauczyć się odmawiać.- Jorn wiedział, żewytwarzając przedmioty ze srebra nie wolno się spieszyć.Każdą rzecz należałodokładnie przemyśleć, pośpiech nie był wskazany w tym zawodzie.Ole skinął głową, zauważył, że stary jubiler ciężko wzdycha.Domyślił się,czego mogła dotyczyć jego wizyta i miał nadzieję, że Ashild wejdzie z nimi dodomu.Z pewnością to zrobi, jeśli tylko zostanie o to poproszona.- Możemy wejść? - krzyknął Ole, pukając do drzwi warsztatu.- Mam tukogoś, kto chciałby zobaczyć twoje królestwo.- W momencie, gdy nacisnąłklamkę, rozległ się głos ze środka:- Wejdzcie.Drzwi są otwarte.Ashild wstała wolno, gdy tylko ujrzała Jorna w progu.Zamierzała posłać mu wiadomość i zaprosić go na oględziny nowegobudynku.Gdyby nie jego pomoc przy pracy nad ślubną koroną, nigdy niezdołałaby skończyć jej na czas.A to właśnie przyczyniło się do powstanianowego warsztatu. - Uprzedziłeś mnie, Jorn.- Ashild powitała przybysza z radością.- Przezkilka ostatnich dni dużo o tobie myślałam.Chciałam cię tu zaprosić któregoświeczora; I co o tym sądzisz?Jorn rozejrzał się i pokiwał głową z uznaniem.Wyszeptał do siebie kilkasłów, najwyrazniej był zadowolony.- Dużo szuflad i szafek.Idealne miejsce do pracy.Masz gdzie trzymać całysprzęt, nie widzę, by czegokolwiek ci brakowało.- Jorn odwrócił się wkierunku ognia.- I palenisko jest na idealnej wysokości.- Uśmiechnął się.-Musisz być chyba bardzo zadowolona!- O tak.Właśnie pracuję nad łańcuszkiem do zegarka.Nietrudna robota, aleczasochłonna.W międzyczasie próbuję wyklepać małą miseczkę z uszami.Cóż, uszu jeszcze brakuje, ale z czasem je dorobię.Chciałabym ją wykończyćpodwójnym paskiem ze srebra.Co o tym myślisz?Ashild zaprezentowała wygiętą srebrną płytkę, która zaczynała przyjmowaćkształt miski.- Hm.Wygląda na to, że jesteś na dobrej drodze.Chyba będzie najlepiej,jeśli najpierw wykończysz dno, a potem zaczniesz pracować nad brzegami.Inaczej może być ci trudno.- Tak, to prawda.- Ashild uśmiechnęła się i zanotowała radę w pamięci.Stary olbrzym wygląda jak własny cień, pomyślała, bardzo posunął się ostatniow latach.- Widzę, że masz osobne pomieszczenie na gotowe wyroby.- Jorn skinąłgłową, wskazując drzwi.- Niegłupie.Skoro ludzie wiedzą, że jesteś jubilerem,może im przyjść do głowy zdrożna myśl.Ale przecież macie w gospodarstwiepsa, który oznajmi wam szczekaniem, że na podwórzu pojawił się obcy.- Te drzwi mają naprawdę solidny zamek.- Ole otworzył wrota izaprezentował funkcjonowanie mechanizmu.- Nawet najzdolniejszemu włamywaczowi nie uda się go otworzyć -uśmiechnął się z dumą - drzwi wejściowe też nie są łatwe do sforsowania.- Jeśli ktoś chciałby wejść do środka, musiałby wybić szybę - powiedziałaAshild i wzdrygnęła się.- Mam jednak nadzieję, że złodzieje zostawią mójwarsztat w spokoju.Niełatwo jest się do niego zakraść, nie będąc zauważonym.Jorn skinął głową; myślał o swojej własnej jubilerskiej karierze.Jegowarsztat był o wiele mniejszy i bardziej skromny niż ten budynek, mimo tojednak nigdy na niego nie narzekał.Kiedyś był rzemieślnikiem słynnym na całeValdres, zamówienia spływały do niego ze wszystkich stron.Teraz jednakwyglądało na to, że Ashild zyskuje coraz więcej klientów.Dzięki swojejorganizacji pracy, dokładności i zapałowi z pewnością zajdzie daleko. - Zawsze miałaś jubilerską żyłkę - Jorn przełknął ślinę, jego oczy błysnęły -ale nierozsądny rzemieślnik z Valdres zdołał pokrzyżować ci plany.Takichrzeczy się nie wybacza.- Odchrząknął i wbił wzrok w podłogę.Po raz pierwszyprzywołał w rozmowie z nimi czasy, kiedy to Ashild mieszkała w Valdres imiała się u niego uczyć.Ole zamknął drzwi warsztatu i spojrzał na żonę.Czy te nieprzyjemnewspomnienia nie sprawią jej przykrości? Ashild patrzyła jednak na Jornałagodnymi oczyma i czekała na jego dalsze słowa [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • lo2chrzanow.htw.pl