[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Jednak wyjechali godzinę po wschodzie słońca i jechali bez przerwy jesz-cze długo po zmierzchu, w przenikliwym zimnie.Towarzysze nie potrzebowałytakiego odpoczynku jak konie, a szaman zdecydował się wykorzystać ich wytrzy-małość.Jasne, błękitne niebo dnia zmieniło się nocą w czarną kopułę usianą ogromny-mi gwiazdami.Kiedy wzeszedł księżyc i zalał Równiny białym światłem, Karalmiał wrażenie, że jest mu jeszcze zimniej niż przedtem.Ale płaski teren miałi dobre strony  już z daleka dostrzegli ogniska i pochodnie rozpalone w obozo-wisku, gdyż były to jedyne punkty ciepłych kolorów w otaczającej ich lodowatejbieli.Samo wpatrywanie się w ciepłożółte iskry pomogło Karalowi utrzymać sięw siodle.Palce zlodowaciały mu już tak dawno, że przestał nawet udawać, iż trzy-ma wodze.Kiedy w końcu dotarli na nocleg, zobaczyli czekający na nich okrągły woj-łokowy namiot oświetlony pochodniami, przed nim zaś ognisko i ubranego naczarno Shin a in pilnującego zawieszonego nad nim kociołka.Karal raczej zsunąłsię z siodła niż zsiadł i niepewnym krokiem poszedł do namiotu, a Florian szedłzaraz za nim.Najwyrazniej Shin a in przewidzieli, iż Towarzysze zamieszkają razemz ludzmi.Namiot, oświetlony trzema oliwnymi lampami wiszącymi na drążkachu sufitu, został podzielony na pół  jedną część podłogi pokrywały stare, znisz-czone dywany, na których rozłożono siano, ziarno i postawiono skórzane pojem-niki z wodą.W środku byli już Treyvan z Hydoną, pogrążeni w głębokim śnie,zwinięci razem w jedną wielką kulę piór, w której nie można było odróżnić nógani głów.Drugą część podłogi przykrywały nowe, barwne dywany, na którychz kolei rozłożono w półkolu posłania, nogami zwrócone do węglowego piecyka.Według standardów pałacu nie było tu zbyt ciepło, ale w porównaniu z zimnemna zewnątrz  całkiem przyjemnie.Wewnątrz czekał Zaprzysiężony MieczowiShin a in; rozsiodłał Towarzyszy, wytarł je i przykrył ciepłymi derkami, kiedy za-brały się do jedzenia i picia.Florian dołączył do nich.Karal, który wszedł ostatni,zastał innych już owiniętych w koce i posilających się potrawką lub popijającychcoś z parujących kubków.Karal nie wiedział, co to jest i nie zależało mu na tym.Usiadł na ostatnim wolnym posłaniu, zdjął buty, wyciągnął nogi w kierunku pie-cyka i z pomrukiem wdzięczności przyjął miskę i kubek.Najszybciej, jak potrafił, zjadł posiłek, z dodatkiem kromki twardego chleba.Herbata miała dziwny, ostry smak, ale wspaniale koiła wysuszone gardło.Kiedy tylko skończył, ten sam Shin a in zabrał miskę i kubek.Inni leżelijuż na posłaniach, gotowi do snu.Karal poszedł za ich przykładem.Shin a inzdmuchnął lampy i wyszedł, zostawiając ich w ciemności.Zanim Karal zasnął, poczuł, że pojawił się Altra, leżący na pół za nim, a na półna nim  pas ciepła wzdłuż kręgosłupa.Ognisty kot zamruczał cicho i powiedział251 tylko jedno:Karalu.jestem z ciebie dumny.Z tą dodatkową pociechą, nie tylko fizyczną, Karal od razu zasnął.Shin a in obudził ich przed świtem.Zjedli znów potrawkę, chleb i wypili her-batę, po czym ponownie wskoczyli na siodła i pojechali dalej.Drugi dzień wyglądał jak pierwszy; trzeci również.Karala bolały oczy odświatła słonecznego odbijającego się od śniegu, a sądząc z zaczerwienionych po-wiek innych  oprócz szamana i An deshy  nie tylko on cierpiał.W zimnym,suchym powietrzu pękały wargi i drapało w gardle.Po drugim dniu Lo isha dałkażdemu fiolkę z aromatycznym olejkiem do nawilżania popękanych warg i po-radził, by posmarowali całą twarz.Karal skorzystał z rady od razu.Zpiew Ogniapoczątkowo opierał się, ale po południu, kiedy jego policzki poczerwieniały oduderzeń wiatru, poddał się i zrobił to samo.Karal stracił poczucie czasu; jechał albo spał  zbyt dużo pierwszego, zamało drugiego [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • lo2chrzanow.htw.pl