[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Większe lubmniejsze. - Coś jeszcze utkwiło ci w pamięci? Pierce Buckinghammiał coś szczególnego?- Zimne dłonie - powiedziała.Wyglądała teraz na bardzo młodą i bardzo zagubioną.Belsey wstał z łóżka i przyciągnął do siebie stołek od toaletki.Nachylił się w stronę dziewczyny, ale nie za mocno.- Sądzę, że mogę wyjaśnić, co się dzieje i co spotkało twojąprzyjaciółkę.Dopilnuję też, by tobie nie stało się nic złego.Musisz jednak powiedzieć mi wszystko, co wiesz.Sięgnęła pod materac i wyjęła menu.Prostą zadrukowanąkartkę z nagłówkiem  Villa Bianca".Podała mu.- Byłaś tam?- Nie.Poszli tam we dwoje.Dała mi to.- Menu?- Przeczytaj, co jest na odwrocie.307Belsey spojrzał na drugą stronę, gdzie ktoś dobrym pióremnapisał kilka zdań.To samo staranne, kaligraficzne pismoco na liście pożegnalnym.Droga Jessie.Z Tobą czuję się naprawdę szczęśliwy.Wiem, że nie mogę Cio wszystkim powiedzieć i że to sprawia Ci przykrość.Mówisz,że się nie znamy.Ale czy miłość musi oznaczać, że się kogośzna? Może zdołałabyś pokochać kogoś, kogo znasz bardzosłabo albo wcale.Czy to możliwe? Mój śnieżny tygrysku, mojadzielna wojowniczko i marzycielko.Cokolwiek się wydarzy,wierzę, że teraz już naprawdę się znamy.List był podpisany tylko literą A i iksem oznaczającympocałunek.Belsey przeczytał jeszcze raz.Znieżny tygrys.Wzru-szające.Dziwne.Ta zaskakująca czułość jeszcze dotatkowokomplikowała wizerunek Devereux.- Kiedy ci to dała?- Dzień przed śmiercią.- Po co?- Na wypadek, gdyby wydarzyło się coś złego.Przyjrzał się menu.Datowane w niedzielę, ósmego lutego.Specjalność dnia: tortellini z łososiem.Zgadzało się z para-gonem w portfelu Devereux.Wyglądało na to, że coś złegowydarzyło się dość szybko.- Sądzę, że chciałaby, żebyś pomogła nam w znalezieniumordercy - powiedział Belsey.- To wszystko, co wiem.- Jak mówił pan Devereux? Jaki miał akcent?- Obcy.Trudno określić, bo mówił bardzo cicho.Niechętniesię odzywał.Twierdził, że jego angielszczyzna jest słaba.- List jest napisany poprawnie, bez żadnych błędów.- Fakt.To jej dało do myślenia.- Czy Devereux wspominał o jakimś projekcie? - spytał.- Nie rozumiem.308 - O jakimś planowanym przedsięwzięciu?- Nie wiem.Byli czymś podekscytowani.Zamówili szam-pana.- Z jakiej okazji?- Coś się trafiło.Jakaś okazja.- Sądzisz, że ta okazja stała się przyczyną śmierci Jes-siki?- Jessica bała się, że stanie się coś złego.Wiedziała.- O czym?Lucy pokręciła głową.Była zagubiona.- Byłaś dla niej wzorem.Naśladowała twój styl ubieraniasię - drążył Belsey.-Tak.- Była szarą myszką.Dopiero pan Devereux zobaczył w niejto wszystko, co chciała, by w niej dostrzeżono.- Nie była szarą myszką.Wcale.-To jaka była?Lucy zastanowiła się, zanim odpowiedziała.- Była smutna.Pan Devereux to zmienił.Był dobry, bogaty.Zamierzali uciec i zamieszkać razem.Był bogaty.Nie odkryła Ameryki.Niektórych ludzi nazy-wano zamożnymi, innych bogatymi.Ale rzadko nazywano ichrównocześnie dobrymi.- Dlaczego to robisz?-Co?- Pracujesz w agencji.- Mam wolny rok.Belsey parsknął śmiechem.Było mu głupio, ale nie mógłsię powstrzymać.-I pięknie go zagospodarowujesz.- Potrzebuję pieniędzy.Rozległy się kroki.Dwie osoby szły na górę.- Ale czego tak naprawdę pragniesz?Popatrzył na nią i zobaczył młodziutką dziewczynę, którastraciła przyjaciółkę, a przynajmniej bliską koleżankę; zo-baczył samotną nastolatkę, która ma ładny dom, za dużo309ciuchów i kolejkę mężczyzn, którzy chętnie zapłacą, by sięz nią przespać.- Dokąd zamierzali uciec? - spytał.- Nie wiem.Jess mówiła, że gdzieś daleko.Ale nie mogłasię zdecydować.- Na co nie mogła się zdecydować?- Czy w ogóle z nim wyjedzie.Belseyowi przypomniał się list w torebce.Podjęła decy-zję.Pytanie brzmiało tylko, dlaczego Devereux nie dotarłna randkę, na której miał się o tym dowiedzieć.Lucy zaczęłapłakać.Sięgnęła po pudełko z chusteczkami.Jej ojciec zajrzałdo sypialni.- Co się dzieje? - spytał.Obok niego wyrosła żona w identycznym szlafroku, tuląc do siebie białego psiaka.- Lucy? - powiedziała.- Skarbie?Matka miała ładne zęby.Cała rodzina miała ładne zęby.Rozdział czterdziesty czwartyBelsey popruł z powrotem do centrum na spotkanie z MaksemKovarem w Ritzu [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • lo2chrzanow.htw.pl